Barwy miłości. Diana Palmer

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Barwy miłości - Diana Palmer страница 11

Barwy miłości - Diana Palmer GWIAZDY ROMANSU

Скачать книгу

doskonale rozumiem. Nie powiem mu, że o nim rozmawialiśmy. – Wyobraziła sobie Nicka jako chłopca, który ciężko pracuje na utrzymanie rodziny, i ogarnął ją smutek. Z jakiegoś powodu bolało ją, że odebrano mu dzieciństwo. Wolała się nie zastanawiać dlaczego. – Tak czy inaczej, to wiele tłumaczy.

      – Też tak myślę. Ale nie użalaj się nad nim, szkoda na to czasu. Teraz nie ma prawa narzekać, że kiepsko mu się powodzi.

      – Zauważyłam. Jest subtelny jak czołg i z trudem rozumie, co to znaczy „nie”.

      – Ciesz się, że nie musisz z nim pracować – zaśmiał się Tony. – Co najmniej raz w miesiącu któryś z jego redaktorów zabiera mnie na drinka, żeby się wypłakać.

      – Czemu mnie to nie dziwi? Muszę kończyć. Od rana nic nie jadłam.

      – Jasne, nie będę cię zatrzymywał. Pogadamy później. Trzymaj się.

      – Dzięki za telefon, Tony. Cześć.

      Gdy odłożyła słuchawkę, niemal natychmiast rozległ się interkom, a portier poinformował ją, że na dole czeka „pan Scarpelli”. Zdziwiona i odrobinę zaniepokojona, poprosiła, żeby przysłał go na górę.

      – Co powiesz na lunch? – zapytał chwilę później Nick, szczerząc zęby w uśmiechu. – Może jakiś dobry stek w eleganckiej knajpie?

      Nie zdołała się powstrzymać i odpowiedziała uśmiechem. Wyglądał bardzo „europejsko” w drogich ciemnych spodniach, białym golfie i zamszowej marynarce. Wiedziała, że nie powinna cieszyć się na jego widok, ale nie mogła nic na to porodzić.

      Obejrzał ją od stóp do głów, zatrzymując wzrok na szarych spodniach i wzorzystej bordowej koszuli.

      – Ładnie wyglądasz – mruknął z uznaniem. – Ale weź jakieś okrycie. Jest chłodno.

      Włożyła sztruksowy żakiet, zabrała torebkę i wyszła za nim na korytarz.

      – Musimy iść do wykwintnej restauracji? – zapytała w drodze do windy. – W tym stroju pasuję bardziej do McDonalda.

      – Więc twoim zdaniem McDonald nie jest wystarczająco wykwintny? Wstydziłabyś się.

      Roześmiała się mimo woli.

      – Wybacz, zapomniałam, że to nasz produkt narodowy. Miałeś się do mnie odezwać dopiero za kilka dni.

      – Nie mógłbym ci tego zrobić. Bałem się, że będziesz tęsknić i wypłakiwać za mną oczy.

      Potrząsnęła głową. Pokazał jej się dziś z całkiem innej strony. To już nie był ten sam mrukliwy i arogancki typ, na którego wpadła kilka dni temu pod domem. Nowe oblicze Domenica Scarpellego bardzo jej się podobało.

      ROZDZIAŁ CZWARTY

      W towarzystwie Nicka nawet zwykły lunch w fast foodzie mógł się okazać niecodziennym przeżyciem. Przekonała się o tym dość szybko. Przede wszystkim nie zamykały mu się usta, co w jego przypadku było co najmniej dziwne. Nawet kiedy jedli, cały czas coś jej opowiadał. Już dawno nie słyszała tylu zabawnych anegdot naraz.

      – Zachowujesz się zupełnie inaczej niż na początku – zauważyła lekko oszołomiona. – Gdzie się podział gbur, z którym zderzyłam się na ulicy?

      Wzruszył ramionami.

      – Ja też źle cię oceniłem. Cóż, pozory mylą. – Przyjrzał jej się znad filiżanki. – Naprawdę jesteś taka niewinna i niedoświadczona, na jaką wyglądasz?

      Wzruszyła ramionami.

      – Bo ja wiem? Przypuszczam, że tak. Sparzyłam się na samym początku, a potem trudno mi się było otrząsnąć. Miałam tylko osiemnaście lat i pierwszy raz naprawdę się zakochałam. – Westchnęła smętnie. Nie lubiła wspominać tego związku. – Był ode mnie znacznie starszy. Miał trzydzieści dwa lata, pracował jako handlowiec i często przychodził do restauracji, w której pracowałam. Reszty się domyślasz. Dałam się nabrać na piękne słówka i przestałam trzeźwo myśleć. Dopiero po tym, jak zaciągnął mnie do łóżka, pokazał prawdziwą twarz. Bardzo szybko dowiedziałam się, że jego stosunek do kobiet, delikatnie mówiąc, pozostawia wiele do życzenia. I zrozumiałam, dlaczego jeszcze nie jest żonaty. – Poprawiła się nerwowo na krześle. – Możemy zmienić temat?

      – Bardzo cię skrzywdził?

      – Owszem. – Zaśmiała się gorzko. – Na tyle, że następnego dnia wyprowadziłam się do innego mieszkania, żeby nie mógł mnie znaleźć. Uciekłam i zaczęłam leczyć złamane serce. Najgorsze jest to, że autentycznie się w nim zakochałam. Niestety tacy jak on nie są zdolni obdarzyć nikogo prawdziwym uczuciem, ale wtedy jeszcze tego nie rozumiałam. Czułam się skrzywdzona i odrzucona. Wydawało mi się, że to koniec świata. Cóż, w tak młodym wieku zapewne miłość boli o wiele bardziej, niż kiedy jest się nieco dojrzalszym…

      – Miłość boli w każdym wieku – stwierdził z niewesołym uśmiechem. – Wiem coś o tym – dodał, unosząc do ust filiżankę. – A potem? Dałaś sobie spokój z facetami?

      – Zdarza mi się pójść czasem na niezobowiązującą randkę, ale nie dowierzam własnej intuicji i jestem bardzo podejrzliwa. – Jeszcze zanim skończyła mówić, zaczęła się zastanawiać, dlaczego zaufała właśnie jemu. Zazwyczaj nie zwierzała się nikomu z tak intymnych szczegółów.

      – Ile masz lat? – drążył uparcie.

      – Dwadzieścia siedem.

      Zmarszczył brwi.

      – Rozumiem, dlaczego nie chcesz się zaangażować, ale jeśli będziesz zwlekać zbyt długo, w końcu może zrobić się za późno. Nie chcesz wyjść za mąż? Założyć rodziny?

      – Nie – odparła bez namysłu. – W każdym razie nie teraz. Na razie życie podoba mi się takie, jakie jest.

      – Czyli jakie? W próżni? Bez prawdziwej przystani?

      – Lepsze to niż złamane serce.

      Zamyślił się i przestał zwracać na nią uwagę, jakby pogrążył się w bolesnych wspomnieniach i na moment zapomniał o jej istnieniu. Ocknąwszy się raptownie, jednym haustem dopił kawę.

      – Chodź. Przejdziemy się.

      – W taką pogodę? Chcesz, żebyśmy zamarzli na śmierć?

      – Nie przesadzaj, jest dość ciepło jak na styczeń, a spacery są dobre dla zdrowia.

      – Wyglądam, jakbym miała kłopoty ze zdrowiem?

      – Lepiej nie pytaj. – Uprzątnął stolik i uśmiechnął się nieznacznie. – Mógłbym rozprawiać o twoim wyglądzie przez pół dnia.

      – Aż

Скачать книгу