Zaćmienie. Erin Hunter
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zaćmienie - Erin Hunter страница 13
Wszystkie uczennice zamruczały z rozbawienia.
– Znaczy… Mogę złapać wszystko, co zechcę! – Lisia Łapa prędko się wycofał. – Gdyby tylko Wiewiórczy Lot przestała mi suszyć głowę…
– Już dawno by przestała, gdybyś ciągle jej nie uciekał – zauważyła Miodowa Łapa. – Musieliśmy czekać całe wieki, kiedy cię dzisiaj szukała! I zanim cię przyprowadziła, wiewiórka, na którą polowałam, umknęła poza granicę z Klanem Cienia!
– Badałem teren! – zaprotestował Lisia Łapa.
– Chodź. Zbadaj sobie to! – zawołała Rozżarzona Łapa, wchodząc do legowiska. Wraz z jej zapachem Lwia Łapa poczuł aromat miodu. Pozostał jednak na swoim posłaniu, kiedy pozostali uczniowie zebrali się przy niej, by zobaczyć, co przyniosła.
– Gdzie to znalazłaś? – zdziwiła się Oblodzona Łapa.
– Obłoczny Ogon natrafił na gniazdo pszczół w zwalonej kłodzie, kiedy patrolowaliśmy okolicę niedaleko opuszczonego siedliska Dwunożnych – wyjaśniła Rozżarzona Łapa. – Udało mu się wsadzić tam łapę i złapać kawał plastra!
– Pożądliły go pszczoły? – miauknął Lisia Łapa.
– Tylko jedna.
– Nie jadłam miodu od kilku księżyców! – westchnęła Makowa Łapa.
– Obłoczny Ogon zaniósł większość plastra do spiżarni Liściastej Sadzawki, ale pozwolił mi zabrać ten kawałek!
– Mogę polizać? – poprosiła Oblodzona Łapa.
– Proszę. Tylko nie za dużo! Wszyscy musimy się podzielić.
Oblodzona Łapa polizała plaster przymykając oczy, a potem otworzyła je szeroko z niedowierzającą miną.
– Hej! To nie ma żadnego smaku!
Makowa Łapa zamruczała z rozbawieniem.
– Każdy kot to wie, mysi móżdżku! – Polizała plaster i głośno westchnęła. – Mimo to lubię czuć, jak miód koi moje gardło i ogrzewa brzuch. Przypomina mi mleko.
Lwia Łapa zakrył pysk łapami, próbując stłumić odgłos zadowolonego mruczenia kotów zajadających się cennym plastrem miodu. Jak łatwo ich zadowolić – pomyślał. Pewnego dnia cały miód w lesie będzie należał wyłącznie do niego. On nie był taki jak inni – nie cieszył się z równie błahych przyjemności. Poczucie osamotnienia powróciło do niego z podwójną siłą.
Niespodziewanie poczuł przy sobie czyjeś ciepłe futro. Ostrokrzewiasta Łapa zakradła się do legowiska i właśnie zwijała się w kłębek obok niego.
– Nie chcesz dołączyć do miodowej uczty? – zakpił Lwia Łapa.
– Daj im się nią nacieszyć – odszepnęła.
Nagle czując się mniej samotnym, złocisty kocur zamknął oczy i wkroczył w krainę snu.
Śniąc, czuł pod łapami chłodne podszycie lasu. Opadłe z sosen igły kłuły poduszki jego łap. Nad ziemią unosiła się delikatna mgła, tańcząc w blasku księżyca wokół zarysów nagich pni. Za drzewami Lwia Łapa dostrzegał wyłącznie ciemność.
– Czas już, żebyś do nas powrócił – dobiegło go nagle spośród cieni niskie warknięcie Tygrysiej Gwiazdy. Lwia Łapa zobaczył zarys potężnej sylwetki i wojownik wybiegł spomiędzy drzew w towarzystwie Jastrzębiego Mroza. – Potrzebujesz naszego treningu.
Lwia Łapa natychmiast się zjeżył.
– Jak to?! Nie widzieliście, jak walczyłem w górach?
Dlaczego miałby potrzebować więcej ich treningów?! Udowodnił przecież, że już teraz jest lepszym wojownikiem niż którykolwiek kot w całym jego klanie!
– Nie obchodzą nas dawne bitwy, ale te, które dopiero nadejdą – miauknął pośpiesznie Tygrysia Gwiazda.
Lwia Łapa przymrużył oczy. Pomyślał, że brzmi to jak wymówka. Był niemal pewien, że nie widzieli go w górach. Nawet moce Tygrysiej Gwiazdy mają swoje ograniczenia.
– Zobaczmy, czy twój umysł działa tak dobrze, jak mięśnie. – Tygrysia Gwiazda okrążył go i popchnął lekko w stronę Jastrzębiego Mroza. – Spróbuj zaatakować go z jego słabszej strony.
– Ale… nie chcecie posłuchać o górskich kotach?
Tygrysia Gwiazda machnął ogonem.
– One nie są moim zmartwieniem.
Wcale go to nie obchodzi! – pomyślał Lwia Łapa, wpatrują się w swego zaświatowego mentora. Czy Tygrysia Gwiazda naprawdę nie rozumiał, że mógłby nauczyć się czegoś od ucznia, który wrócił z dalekiej podróży po walce z tyloma obcymi kotami? Czyżby uważał, że wie już wszystko o walce? Cóż, z pewnością nie wiedział wszystkiego o Lwiej Łapie. I może już czas, aby się dowiedział.
– Na co czekasz? – warknął Tygrysia Gwiazda. – Zaatakuj go!
Lwia Łapa poczuł w żołądku skurcz złości. Skoczył na przeciwnika, wysunął pazury i tak mocno poharatał bok pręgowanego wojownika, że na jego łapy polała się krew.
Jęcząc z bólu, Jastrzębi Mróz odskoczył od niego ze zjeżoną sierścią.
Lwia Łapa odwrócił się z powrotem do Tygrysiej Gwiazdy.
– A teraz mnie posłuchasz? Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Istnieje przepowiednia! O mnie! To dzięki niej potrafię tak świetnie walczyć!
Oczy Tygrysiej Gwiazdy rozbłysły.
– Jaka przepowiednia? O czym ty mówisz?
– Stary kot powiedział we śnie do Ognistej Gwiazdy: „Będzie troje, krewnych twoich krewnych, którzy trzymają w swoich łapach potęgę gwiazd”. – Lwia Łapa wyrecytował te słowa dokładnie tak, jak przekazał mu je Sójcza Łapa. – Nie rozumiesz? To musi być o nas, bo Wiewiórczy Lot jest krewną Ognistej Gwiazdy!
– Ognista Gwiazda! – parsknął z obrzydzeniem Tygrysia Gwiazda.
– Ale to prawda! – naciskał Lwia Łapa. – Gdybyś zobaczył, jak walczyłem w górach, to sam nie miałbyś żadnych wątpliwości! Pokonałem każdego kota, który się ze mną zmierzył. Czułem się, jakbym mógł walczyć całymi dniami, a na koniec zwyciężyć wszystkich przeciwników!
– To dzięki temu, że cię trenowałem – zamruczał Tygrysia Gwiazda.
– Nie, to coś więcej! – zaprotestował Lwia Łapa. – Trzymam w łapach potęgę gwiazd!
– I powiedział ci to Ognista Gwiazda, tak? – prychnął wojownik.
– Nie. –