Zaćmienie. Erin Hunter

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zaćmienie - Erin Hunter страница 19

Автор:
Серия:
Издательство:
Zaćmienie - Erin Hunter

Скачать книгу

przekroczył granicę! – krzyknęła Jasne Serce.

      Szara Pręga upuścił mysz.

      – Są na terytorium Klanu Pioruna?

      – Nie – warknął Ciernisty Pazur. – Ale ich zapach jest jeszcze świeży. Wygląda na to, że nie posłuchali ostatniego ostrzeżenia Ognistej Gwiazdy i znów polowali na naszym terytorium.

      – Oznaczyliście ponownie granice?

      – Tak, od razu to zrobiliśmy! – zapewnił Brzozowy Zachód, okrążając nerwowo pozostałe koty.

      – Dobrze. – Szara Pręga wbił pazury w ziemię. – Musimy natychmiast zgłosić to Ognistej Gwieździe.

      W obozie panowała równie ospała atmosfera, co w lesie. Gdy Sójcza Łapa wraz z patrolem wbiegli na polanę, prawie żaden kot się nie poruszył.

      – Jasne Serce? – mruknął leniwie Obłoczny Ogon sprzed legowiska wojowników. – Dokąd biegniesz?

      – Zaraz wrócę! – obiecała, wspinając się na Wysoką Półkę za Ciernistym Pazurem.

      Mysi Wąs upuścił liście malwy obok Sójczej Łapy.

      – Możesz się tym zająć? – poprosił. – Chciałbym opowiedzieć Jagodowemu Nosowi i Leszczynowemu Ogonowi o tym, co się stało!

      To była pierwsza kryzysowa sytuacja od momentu, kiedy Mysi Wąs został mianowany wojownikiem. Sójcza Łapa postanowił nie psuć mu zabawy.

      – Nie ma problemu.

      Gdy Mysi Wąs odbiegł, uczeń medyczki wypluł liście malwy na drugi stosik i zaczął łączyć je z pozostałymi, by zaraz zanieść je do legowiska Liściastej Sadzawki.

      – Mogę ci pomóc? – zaproponowała Ostrokrzewiasta Łapa.

      – Tak, poproszę. – Sójczą Łapę mdliło już od smaku malwy.

      – O co to całe zamieszanie? – Zebrała liście na własną kupkę.

      – Klan Wiatru znowu przekroczył naszą granicę.

      Poczuł, że siostra zjeżyła futro.

      – Myślałam, że po ostatnim…

      Sójcza Łapa wzruszył ramionami. Najwyraźniej uratowanie kociaków Klanu Wiatru nie wystarczyło, aby powstrzymać apetyty coraz bardziej wrogo nastawionych sąsiadów. W myślach przygotował się już na nużącą przemowę o tym, że prawdziwi wojownicy szanują granice klanów, ale ku jego zaskoczeniu po głowie Ostrokrzewiastej Łapy krążyły zupełnie inne myśli.

      – Rozżarzona Łapa mówiła, że jutro ma ocenę – miauknęła.

      Sójcza Łapa zesztywniał z zaskoczenia. Tak szybko?

      – Czy kiedykolwiek skarżyła ci się, że boli ją tylna łapa? – spytał cichutko.

      – Co? – Siostra nachyliła się bliżej. – Dlaczego? Coś się stało? Już z nią lepiej, prawda?

      – Liściasta Sadzawka twierdzi, że tak. – Pokiwał głową.

      – W takim razie nie mamy się o co martwić. Żałuję tylko, że nie mogę tego zobaczyć – westchnęła.

      – Oceny Rozżarzonej Łapy? – Nagle wpadł mu do głowy pewien pomysł.

      – Pewnie!

      Sójcza Łapa pomyślał, że gdyby nadzorował Rozżarzoną Łapę podczas jej testu, mógłby upewnić się, czy kotce naprawdę nic nie jest.

      – Więc czemu tego nie zrobimy?

      – Czemu nie obejrzymy jej oceny? – zdziwiła się Ostrokrzewiasta Łapa. – To na pewno niedozwolone!

      – A czy jest o tym mowa w kodeksie wojownika?

      – O czym rozmawiacie? – Lwia Łapa podbiegł do nich i stanął za siostrą.

      – Zastanawialiśmy się, czy nie obejrzeć jutrzejszej oceny Rozżarzonej Łapy – wyjaśniła czarna kotka.

      – A to dozwolone? – powtórzył za siostrą Lwia Łapa.

      – Wątpię – miauknął Sójcza Łapa. – Ale przecież nie będziemy ogłaszać z Wysokiej Półki, że zamierzamy to zrobić.

      – W takim razie jestem za! – zadecydował jego brat.

      – Jeśli ktoś nas przyłapie, powiemy, że chcieliśmy tylko przygotować się na własną ocenę – stwierdziła Ostrokrzewiasta Łapa. – Żaden wojownik by tego nie potępił, prawda?

      Sójczą Łapę zbudził świergot ptaków dobiegający z drzew nad kotliną. Kocur przeciągnął się i wygrzebał z posłania na drżących łapach. Na dworze dopiero świtało, a wczesny poranek przyniósł ze sobą chłód, który przypomniał mu o zbliżającej się porze spadających liści. Obmył prędko pysk. Ocena rozpocznie się wcześnie, a poprzedniego dnia obiecał Lwiej Łapie i Ostrokrzewiastej Łapie, że spotka się z nimi przed obozem.

      – Dokąd idziesz? – miauknięcie Liściastej Sadzawki zaskoczyło go, gdy niemal wyszedł już z legowiska.

      – Zostawiłem nad jeziorem trochę niezebranych liści – skłamał.

      – Dasz radę sam je znaleźć?

      – Oczywiście, przecież byłem tam raptem wczoraj! – mruknął ze złością. – Dokładnie wiem, gdzie ich szukać. Nie jestem mysim móżdżkiem! – Miał nadzieję, że Liściasta Sadzawka zmartwi się, że go uraziła i nie będzie zadawała więcej pytań. Tak też się stało.

      Wybiegł z legowiska i przeszedł ciernisty tunel.

      Wejścia do obozu strzegła Jasne Serce.

      – Wcześnie wstałeś.

      – Idę nazrywać ziół dla Liściastej Sadzawki.

      – Potrzebujesz eskorty?

      – Nie – odparł pośpiesznie. – Dziękuję.

      – Poranny patrol już wyruszył – poinformowała go. – A ocena Rozżarzonej Łapy niedługo się rozpocznie. Jeśli będziesz potrzebował pomocy klanu, w lesie na pewno kogoś znajdziesz.

      – Nie będę potrzebował pomocy – zapewnił.

      Odszedł pośpiesznie, ciesząc się, że doskonale zna tę część lasu. Nie chciał, aby Jasne Serce zobaczyła, jak potyka się o coś i pada prosto na pysk. Dreptał ścieżką tak długo, aż upewnił się, że zniknął kotce z oka, po czym uskoczył w krzaki i zaczął wąchać powietrze. Lwia Łapa postanowił, że spotkają się pod dębem, przy którym rosły grzyby. Łatwo będzie go znaleźć – pomyślał Sójcza Łapa. O tej porze roku grzyby miały tak mocny zapach, że nawet widzące koty bez problemu go wyczuwały. Sójcza Łapa wyłapał ich zatęchły odór

Скачать книгу