Pokusa ZŁA. M. Robinson
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pokusa ZŁA - M. Robinson страница 12
Dusił ją coraz mocniej, wciąż przyciskając do ściany, aż jej twarz zaczęła puchnąć. Oczy miała zamknięte, a jej ciało zmiękło…
– MAMO! – ryknąłem, siadając zdyszany na łóżku. Miałem przyśpieszony oddech, nie mogłem złapać tchu, a serce waliło mi, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi.
– Kurwa! – wrzasnąłem znowu.
Odrzuciłem kołdrę i wstałem z łóżka. Cały lepiłem się od potu. Spojrzałem na zegarek – czwarta rano. Wytarłem pot z czoła i twarzy, starając się uspokoić. Sny stawały się coraz gorsze, coraz bardziej intensywne. Czułem się, jakbym znów tam był, przeżywał wszystko od nowa.
Wszedłem pod prysznic i odkręciłem zimną wodę. Jedyna rzecz, która mogła mi pomóc, to lodowata woda, szok termiczny, zmuszający mój organizm, by powrócił do rzeczywistości.
Już nie widziałem różnicy.
A może nigdy nie dostrzegałem…
Minął rok i zaczęłam ostatnią klasę liceum.
– Mmm… Pachniesz cudownie – wyszeptał Landon w moją szyję.
– Landon. – Zaśmiałam się. – Muszę wstać.
– Nie, zostań. Może byśmy tak razem zaspali?
– Tak… Świetna wymówka dla moich rodziców. Już późno, a ja muszę być w domu.
– Skarbie, powiedz im, że uczysz się z moją siostrą, proszę… – błagał.
Prawda jest taka, że nie chciałam zostać. Wiedziałam, że mogłabym skłamać rodzicom, a oni niczego by nie podejrzewali. Obawiałam się jednak, że Landon przywiąże się do mnie jeszcze bardziej. Nieważne, ile razy już mu mówiłam, że to nie jest na serio, tylko dla zabawy, on mi nie wierzył. Nie chciał wierzyć. Złapałam go kiedyś na tym, że mówił o mnie znajomym jak o swojej dziewczynie, a im więcej czasu spędzaliśmy razem, tym częściej powtarzał, że mnie kocha.
– Landon! Puść! – wrzasnęłam, zirytowana.
– Kurwa mać, pierdolę to, Brooke. Mam już dość tego gówna.
Przewróciłam oczami, znów to samo.
– Jaki ty masz znowu problem? – krzyknęłam, chwytając majtki i stanik.
– Ty jesteś pieprzonym problemem. Naprawdę jestem tylko twoją seks-zabawką, o czym tak lubisz mi przypominać?
– Boże, dlaczego ty zawsze tylko o tym? Mam już dosyć takich rozmów. Idę do domu, Landon, nie na wojnę. Zobaczymy się później. Dlaczego ty zawsze musisz mieć wszystko czarno na białym? Dlaczego nie możemy po prostu być? – spytałam, wciągając spódniczkę i zakładając koszulę.
– Poważnie? Masz czelność mnie o to pytać? No tak, przecież masz większe jaja ode mnie. Zachowujesz się jak facet, Brooke, nie jak kobieta, którą kocham i z którą chciałbym być.
Znów przewróciłam oczami.
– Mówiłam, że ja wcale tego nie chcę. Ani trochę. Ustaliliśmy to już pierwszego dnia. Od początku jestem z tobą szczera, więc przestań odgrywać ofiarę, bo ci nie wychodzi.
Drgnął, zraniony.
– Naprawdę? Chcesz porozmawiać o byciu ofiarą? Nikt nie potrafi udawać tak dobrze jak ty, kochanie – wyrzucił z impetem.
– Pierdol się!
– To już mamy za sobą! Pomyśl, to jedyne, co robimy. To jedyny moment, kiedy pozwalasz mi się zbliżyć do siebie. Publicznie nawet nie złapiesz mnie za rękę, nie mówiąc już o tym, abym cię pocałował. Czy zdajesz sobie sprawę, jakie to dla mnie żenujące, kiedy odsuwasz się ode mnie, gdy chcę cię dotknąć przy moich znajomych? Uważają mnie za idiotę, a ciebie za dziwkę. Twierdzą, że tylko tracę na ciebie czas, którego nie jesteś warta. Możesz wyobrazić sobie, co czuję, kiedy muszę tego słuchać? – Przysunął się bliżej, aż dzielił nas niecały metr. – Czy mogłabyś pomyśleć chociaż raz o tym, jak ja się czuję?
– Jestem świadoma twoich uczuć i właśnie dlatego chcę, żeby wszystko zostało tak, jak jest. Nie komplikujmy tego.
– Nie komplikujmy? Ja pragnę tylko usłyszeć, że mnie kochasz, Brooke. Powtarzam ci często, ile dla mnie znaczysz, ale boli mnie, gdy widzę, że już nie jesteś tą samą osobą co kiedyś. Zmieniłaś się od tamtej nocy,
Otworzyłam szeroko oczy, zdumiona.
– Tak, Brooke, od tamtej nocy, o której nigdy nie rozmawiamy. Przykro mi, że…
– Stul japę! Wychodzę! – wrzasnęłam, chwytając kluczyki i portfel. Kiedy otwierałam drzwi sypialni, chwycił mnie za ramię i z powrotem zatrzasnął mi je przed nosem, zatrzymując w środku. Obrócił mnie twarzą do siebie.
– Do diabła, nie! Nie uciekniesz od tego. Nie uciekniesz ode mnie. Chcesz wytykać mi, że udaję poszkodowanego? Spójrz w lustro, Brooke! – zakpił, sprawiając, że podniosłam wyżej brodę. – Mam już dosyć tego gówna. Przez cały rok nie robiłem nic innego, tylko byłem na każde twoje zawołanie i wezwanie. Czekałem i modliłem się, abyś w końcu dopuściła mnie do siebie i była ze mną.
– Jestem z tobą!
– Pieprzenie! Oddajesz mi swoje ciało, swoją cipkę – odpowiedział, przytulając się do mojego łona. – A kiedy oddasz mi to? – spytał, kładąc mi rękę na sercu. – Tak bardzo tego pragnę, skarbie, nawet nie wiesz, jak bardzo. Ponad wszystko. Co mam robić? Co jeszcze mogę uczynić?
Przełknęłam ślinę.
– Nie potrafię.
– Bzdura! Tylko dlatego, że twój tata ma inne życie, nie znaczy, że ty nie możesz być normalna. Nie widzisz tego? Ile czasu minie, zanim zauważysz, że nie jestem taki jak on? Nie skrzywdzę cię. Prędzej umrę, niż to zrobię.
– Nie wiesz nic o mnie i mojej rodzinie, NIC! – krzyknęłam, chcąc się odwrócić, ale trzymał mnie mocno.
– Wiem wszystko. Wiem, jak lubisz być dotykana, co sprawia, że się uśmiechasz, jak cię rozśmieszyć i jak doprowadzić do łez. Wiem też, że twój tata kocha twoją mamę i kocha swoje dzieci. Wszystkie – powiedział, podkreślając ostatnie słowo.
Zmrużyłam oczy.
– Brooke, czemu po prostu im nie powiesz? Powiedz, że wiesz o wszystkim, może to ci pomoże. Duszenie tego w sobie sprawia tylko, że każdego pieprzonego dnia jest z tobą gorzej. Im więcej czasu upływa, tym bardziej cię tracimy. Proszę… – wyszeptał, dotykając czołem mojego.
– W porządku. Wszystko jest okej. Moim rodzicom nic do tego.
Potrząsnął