Pozory mylą. Diana Palmer
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pozory mylą - Diana Palmer страница 17
– Zjesz z nami lunch? – spytał Minę.
Zgodnie z pierwotnym zamysłem mogła odwrócić sytuację i zaprosić Barta na pyszną sałatkę z tuńczykiem, ale z grzeczności musiałaby też zaprosić jego kuzyna, a nie mogła sobie wyobrazić, by zdołała coś przełknąć w jego towarzystwie.
– Dzięki, ale mam jeszcze sporo do zrobienia w domu. Wpadłam, bo mam do ciebie parę pytań związanych z aukcją.
– Potem podeślę ci szczegóły, okej?
– Okej. Wystawię na aukcję cztery roczniaki z linii Michaels Red Diamond – powiedziała. – I sześć z linii Michaels Charles Rex.
– To cielaki po Old Charliem? – domyślił się Bart.
– Cztery z nich. A skoro Bill ma już czystej krwi byka rasy black angus, może w przyszłym roku pohandluje cielakami razem z nami?
– Jak go znam, to nada im imiona, założy obroże i nakupuje zabawek – podkpiwał Bart. – I broń Panie Boże, żadnego nie odda w obce ręce!
– Też prawda. – Mina wybuchła śmiechem
– Mówicie o Billu McAllisterze, który u ciebie pracuje? – zainteresował się Cort, zwracając się do kuzyna.
– Owszem, ma po pół etatu u Miny i u mnie, bo ani jej, ani mnie nie stać na takiego fachowca w pełnym wymiarze godzin.
– Rogan twierdzi, że powinnam kogoś takiego zatrudnić na pełnym etacie – niechętnie oznajmiła Mina. – To duży koszt, ale chyba nie mam innego wyjścia. Możesz mi kogoś polecić? Nie wpuszczę na ranczo jakiegoś przypadkowego faceta – dodała z naciskiem.
– Rozumiem – odparł Bart. – Poszukam kogoś godnego zaufania, a jak nikogo nie znajdę, to podpytam Jake’a McGuire’a albo Johna Callistera.
– Będę ci wdzięczna. Dobrze sobie radzę na ranczu i wiem wszystko, co powinnam wiedzieć, ale nie mam czasu, by zajmować się nim na okrągło. – Po chwili dodała ponurym tonem: – Nie chcę, żeby ktoś przez cały dzień się tam kręcił.
– Znajdę fachowca, który nie będzie ci przeszkadzał, moja w tym głowa. Może już zapomniałaś, ale omal nie oberwałem buciorem w tę właśnie głowę, gdy wpadłem do ciebie z niezapowiedzianą przyjacielską wizytą – oznajmił z błyskiem w oku, zatajając fakt, że Mina była wtedy w literackim szale twórczym.
– Nie wiedziałam, że to ty! – broniła się. – Byłam pewna, że to Kit, a on umie robić uniki. Jest jak żywioł i nie przyjmuje do wiadomości, że ma być cicho. Będzie zamęczał cię pytaniami, dopóki nie odpowiesz.
Cort nie miał bladego pojęcia, o czym mówią. Co aż tak ważnego przerwał jej Bart, że rozgniewana panna cisnęła w niego butem?
– No dobrze, wracam do domu – powiedziała rozpogodzona. – Ale tym razem pojadę zwykłą drogą, bo nerwowa krówka wciąż może się kręcić po pastwisku.
– W porządku, otworzę ci bramę – odparł Bart.
Cort przyglądał się w milczeniu Minie, gdy dosiadała konia, i nie mógł się powstrzymać przed dobrą radą starego kowboja:
– Tylko jedź ostrożnie. Niektóre konie płoszą się, gdy mijają je samochody na szosie.
– Wiem, wiem – rzuciła niecierpliwie, głaszcząc wałacha po karku. – Sand nie jest bojaźliwy – dodała z uśmiechem. – To prawdziwa oaza spokoju.
– Sand?
– Ma żółtą sierść jak piach na plaży albo pustyni.
Pustynia… Piach… Jego twarz stężała bólem, gdy wróciły wojenne wspomnienia. Minęło już trzynaście lat, a on nadal miał wrażenie, jakby to było wczoraj.
– Jak piach na pustyni – powtórzył cicho, popatrując w dal.
Zaintrygowana Mina przyglądała się tej nagłej zmianie w jego zachowaniu. Zupełnie jakby odleciał w swój tajemny świat. Ale zawołał ją Bart, więc zawróciła konia i ruszyła ku bramie.
– Wyślę ci SMS-a – powiedział Bart.
– Będę czekać, dzięki. Naprawdę to doceniam.
– Drobiazg. Albo będziemy trzymać się razem, albo razem splajtujemy.
– Święta prawda – zaśmiała się Mina. – Do zobaczenia!
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.