Powrót do Miasta Aniołów. Jennie Lucas
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Powrót do Miasta Aniołów - Jennie Lucas страница 4
Doskonale pamiętał, kiedy po raz pierwszy je wypowiedziała.
Mniej więcej dwa miesiące po tym, jak zostali kochankami, wrócił z podróży służbowej do domku na plaży. Usiedli pod rozgwieżdżonym niebem, pijąc wino. Jeszcze teraz pamiętał zapach morza i waniliowy aromat, którym pachniały jej włosy. Słyszał trzask polan w palącym się przed nimi ognisku i szum fal. To wtedy Lola wyznała mu drżącym z emocji głosem, że go kocha.
W odpowiedzi przyciągnął ją do siebie i położył na rozłożonym na piasku kocu. W tamtej chwili prawie zapragnął tego, by móc tę miłość odwzajemnić…
Jednak, kiedy dowiedział się prawdy o jej przeszłości nie chciał o tym więcej myśleć. Jego długoletnia pracownica, którą bardzo szanował i lubił, powiedziała mu coś, co wszystko zmieniło.
„Sir, jest coś, co powinien pan wiedzieć o Loli Price”.
Znów targnęła nim wściekłość i żal, ale odczuwał też coś innego, co było znacznie silniejsze.
Pożądanie.
Nawet teraz jej pragnął. Z trudem się powstrzymywał przed tym, żeby nie chwycić jej w ramiona i nie pocałować. Chciałby sprawić, żeby zapragnęła go tak mocno, jak on jej, i żeby pożałowała tego, co straciła…
– Jak mogłaś nie powiedzieć mi o tym, że mam dziecko? Nie sądziłem, że możesz upaść tak nisko.
Lola pobladła.
– Chciałam ci o tym powiedzieć tej nocy, której mnie wyrzuciłeś. Ale ty mi na to nie pozwoliłeś. Nie pamiętasz?
Och, bardzo dobrze pamiętał tę noc. Pojawiła się w domku na plaży, a jej oczy jaśniały.
„Mam ci coś do powiedzenia”.
„Najpierw ja. Widziałem fotografie. Wiem, co robiłaś”. Popatrzył na nią drwiąco. „Wiem, kim jesteś”.
W jednej chwili wyraz jej twarzy zmienił się diametralnie. Pojawiły się na niej wstyd i poczucie winy. Nie próbowała się kłócić. Opuściła ramiona i milczała.
W końcu wypisał jej czek na milion dolarów i rzucił w twarz.
„Tego ode mnie chciałaś, prawda? Miałaś nadzieję, że zostaniesz moją kochanką, a może nawet żoną! Jeśli pragniesz moich pieniędzy, weź je!”
Czekał na słowa wyjaśnienia. Czekał, aż odrzuci mu ten czek z powrotem. Przebaczyłby jej przeszłość, nikt bowiem nie jest doskonały. A już na pewno nie on. Nie mógł jej jednak wybaczyć tego, że udawała miłość do niego, podczas gdy w rzeczywistości chodziło jej jedynie o jego pieniądze.
Ona zgniotła czek w dłoni i bez słowa wyszła z domku. To potwierdziło jego najgorsze obawy.
– Okłamałaś mnie. Wyjechałaś daleko, żeby ukryć przede mną fakt, że jesteś w ciąży.
– Niespecjalnie się przejąłeś moim losem. Dlaczego miałabym sądzić, że zatroszczysz się o dziecko?
– Nie chodziło o dziecko. Zrobiłaś to, żeby mnie ukarać.
Lola uniosła brodę, a jej oczy ciskały gromy.
– Zwolniłeś mnie. Wyrzuciłeś z domu. Powiedziałeś, że nigdy więcej nie chcesz mnie widzieć. Wyzwałeś mnie i rzuciłeś czek w twarz. Dlaczego miałabym ci mówić, że jestem w ciąży?
– Więc postanowiłaś ukraść moje dziecko i uciec. Jak złodziej.
– Jasno dałeś mi do zrozumienia, że mnie nienawidzisz. Dlaczego miałabym ci dać jakieś prawo do dziecka?
Nie zamierzał jej współczuć. Była zimną, chciwą kobietą, dla której liczą się tylko pieniądze. Inaczej nie przyjęłaby od niego czeku.
Wzięła go, żeby zadbać o swoje dziecko.
Nagle zabrakło mu powietrza w płucach.
Kiedy wyjeżdżała, wiedziała, że jest w ciąży. Gdyby chodziło jej o pieniądze, zostałaby. Jako matka jego dziecka mogłaby wyciągnąć od niego znacznie, znacznie więcej.
Ale nie zrobiła tego.
Czyżby się co do niej pomylił?
Nie, to niemożliwe. Zacisnął szczęki.
– Przeprowadziłaś się do Nowego Jorku i zastąpiłaś mnie kolejnym bogatym facetem, tak?
Lola potrząsnęła głową.
– Siergiej był tylko moim pracodawcą. Pracowałam dla niego przez całą ciążę.
Zmarszczył brwi.
– Pracowałaś?
– Jako sekretarka.
Nie był zdziwiony, że tak szybko znalazła kolejną pracę. Była doskonałą asystentką i nawet kiedy się rozstali, dał jej doskonałe referencje. Wciąż jednak czegoś nie rozumiał.
– Dlaczego musiałaś pracować? Przecież dostałaś ode mnie pieniądze.
– Zostawiłam je dla dziecka. Kupiłam niewielkie mieszkanie i po jego urodzeniu zostałam w domu, żeby się nim zająć. I… – uciekła wzrokiem w bok – żeby się uczyć do mojego GED.
Rodrigo popatrzył na nią zaskoczony.
– Do czego?
– Chciałam zdobyć dyplom państwowego egzaminu maturalnego dla eksternistów.
– Wiem, co to znaczy. Pytam, do czego ci to było potrzebne.
– Pracodawcy wymagają ukończenia studiów, a w najgorszym razie matury. Chciałam mieć ten papier, żeby nie czuć się gorszą. – Przygryzła wargę. – Pisałam egzamin w zeszłym tygodniu. Nie mam jeszcze wyników.
– Po co ci to? Ten Rosjanin chce się z tobą ożenić i obsypać cię brylantami.
– Raz już kochałam bogatego mężczyznę i to mi wystarczy na całe życie. Dobrze nam z synkiem we dwoje.
– Z synem? Jak ma na imię?
– Jett. Jett Price.
– Jak to brzmi? Jak jakiś slogan z ogłoszenia linii lotniczych. Jet price?
– Nikomu by to nie przyszło do głowy!
– Powinien się nazywać Cabrera.
Lola uniosła brodę.
– Dobrze jest tak, jak jest.