Niespokojna krew. Роберт Гэлбрейт
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Niespokojna krew - Роберт Гэлбрейт страница 57
– Mimo wszystko… Paragon wystawiony tego dnia i o odpowiedniej porze…
– Mogła go wziąć od matki. Albo od koleżanki.
– Po co ktokolwiek miałby go przechowywać przez pół roku?
– A po co ona miałaby to robić?
Robin zastanowiła się. Regularnie zbierała paragony, lecz w jej wypadku chodziło o wydatki ponoszone w czasie prowadzenia dochodzeń i należało je dostarczyć księgowej.
– Tak, to chyba rzeczywiście dziwne, że wciąż go miała – przyznała.
– Ale Lawson nie zdołał z niej wydobyć niczego więcej. Zaznaczam, że moim zdaniem raczej jej nie podejrzewał. Odnoszę wrażenie, że po prostu jej nie polubił. Bardzo mocno ją przyciskał w sprawie anonimowych liścików, które rzekomo widziała, tych mówiących o ogniu piekielnym. Chyba nie uwierzył w ich istnienie.
– Ale druga recepcjonistka potwierdziła, że widziała jeden z nich.
– To prawda. Tylko że mogły być w zmowie. Nigdy nie znaleziono śladu tych liścików.
– To byłoby poważne kłamstwo – powiedziała Robin. – W wypadku lipnej wizyty u dentysty potrafię zrozumieć, dlaczego ściemniła i dlaczego potem bała się do tego przyznać. Ale skłamanie na temat anonimowych liścików w kontekście czyjegoś zaginięcia…
– Tylko nie zapominaj, że Irene opowiedziała o anonimowych liścikach jeszcze przed zaginięciem Margot. W tej sytuacji to mniej więcej to samo, prawda? Dwie recepcjonistki mogły zmyślić liściki z pogróżkami dla przyjemności związanej z rozpuszczeniem złośliwych plotek, a po zniknięciu Margot okazało się, że nie mogą się z tego wycofać. W każdym razie – powiedział Strike, przerzucając parę stron – to by było tyle, jeśli chodzi o Irene. Przejdźmy do jej najlepszej przyjaciółki, czyli do pielęgniarki z przychodni. W pierwszym zeznaniu powiedziała, że przez całe popołudnie jeździła po okolicy, załatwiając wizyty domowe. Ostatnia wizyta, u starszej pani z rozlicznymi problemami ze zdrowiem, zajęła jej więcej czasu, niż przypuszczała. Wyszła od niej koło szóstej i pobiegła prosto do budki telefonicznej, żeby zadzwonić do Irene i spytać, czy wieczorem wciąż są umówione na wyjście do kina. Irene powiedziała, że nie czuje się na siłach, ale Janice już załatwiła sobie opiekunkę do dziecka i bardzo chciała zobaczyć ten film, Gracza z Jamesem Caanem, więc wybrała się do kina sama. Obejrzała film, a potem zaszła do sąsiadki, odebrała syna i wróciła do domu. Talbot nie zaprzątał sobie głowy sprawdzaniem tego wszystkiego, ale zrobił to pewien gorliwy młodszy funkcjonariusz z własnej inicjatywy, i wszystko się zgadzało. Pacjenci zeznali, że Janice zjawiła się u nich o umówionej porze. Opiekunka do dziecka potwierdziła, że Janice odebrała syna zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Poza tym Janice pokazała wyjęty z dna torebki naderwany bilet do kina. Biorąc pod uwagę, że od zniknięcia Margot minął niespełna tydzień, nie wydaje się szczególnie podejrzane, że wciąż go miała. Z drugiej strony, naderwany bilet jest takim samym dowodem, że obejrzała cały film, jak paragon, że Irene poszła na zakupy.
Wyrzucił papierosa przez okno.
– Gdzie mieszkała ostatnia pacjentka, u której Janice była tego dnia? – spytała Robin i Strike domyślił się, że jej mózg analizuje odległości i upływ czasu.
– Przy Gopsall Street, czyli jakieś dziesięć minut samochodem od przychodni. Nie można wykluczyć, że kobieta w samochodzie mogłaby przechwycić Margot w drodze do pubu Three Kings, jeśli założymy, że Margot szła bardzo powoli albo coś ją po drodze zatrzymało, albo że wyszła z przychodni później niż powiedziała Gloria. To wszystko wymagałoby jednak fartu, bo jak wiemy, część trasy, którą musiałaby pokonać Margot, była niedostępna dla pojazdów.
– Poza tym nie bardzo rozumiem, po co ktokolwiek miałby umawiać się z przyjaciółką do kina, gdyby zamierzał kogoś porwać – wtrąciła Robin.
– Ani ja – przyznał Strike. – Ale to jeszcze nie wszystko. Po przejęciu śledztwa Lawson odkrył, że Janice też okłamała Talbota.
– Żartujesz.
– Nie. Okazało się, że tak naprawdę nie miała samochodu. Sześć tygodni przed zniknięciem Margot stary morris minor Janice wyzionął ducha i sprzedała go na złom. Od tej pory na wszystkie wizyty domowe jeździła komunikacją miejską albo chodziła pieszo. Nie chciała mówić w przychodni, że nie ma samochodu, żeby ktoś nie uznał, że nie nadaje się do pracy na tym stanowisku. Odszedł od niej mąż, zostawiając ją z dzieckiem. Odkładała na nowy samochód, ale wiedziała, że trochę to potrwa, więc jeśli ktoś pytał, udawała, że morris minor stoi u mechanika albo że łatwiej jest jej wsiąść do autobusu.
– Jeśli rzeczywiście tak było…
– Tak było. Lawson wszystko sprawdził, popytał na złomowisku i tak dalej.
– …na pewno wyklucza ją to z grona podejrzanych o uprowadzenie.
– Jestem skłonny się zgodzić – powiedział Strike. – Oczywiście mogła wziąć taksówkę, ale kierowca też musiałby brać udział w porwaniu. Nie, w wypadku Janice interesujące jest to, że choć Talbot wierzył całkowicie w jej niewinność, przesłuchiwał ją w sumie siedem razy, więcej niż któregokolwiek innego świadka czy podejrzanego.
– Siedem razy?
– No. Początkowo miał niezły pretekst. Była sąsiadką Steve’a Douthwaite’a, bardzo zestresowanego pacjenta Margot. Drugie i trzecie przesłuchania w całości dotyczyły Douthwaite’a, z którym Janice znała się na tyle, by mówili sobie dzień dobry. Douthwaite był ulubionym kandydatem Talbota na Rzeźnika z Essex, więc możesz sobie wyobrazić jego tok rozumowania: też wypytywałabyś sąsiadów, gdybyś myślała, że ktoś może szlachtować w domu kobiety. Tylko że Janice nie potrafiła powiedzieć Talbotowi o Douthwaicie więcej, niż już wiemy, a mimo to Talbot wciąż do niej wracał. Po trzecim przesłuchaniu przestał ją pytać o Douthwaite’a i zrobiło się naprawdę dziwnie. Pytał ją między innymi, czy kiedykolwiek poddawano ją hipnozie, czy jest gotowa tego spróbować, wypytywał ją o sny i namawiał, żeby zapisywała je w dzienniczku, który mógłby potem czytać, a poza tym żeby przedstawiła mu listę swoich ostatnich partnerów seksualnych.
– Co?
– W aktach jest kopia listu napisanego przez komendanta, który przeprosił Janice za zachowanie Talbota – powiedział rzeczowo Strike. – W sumie rozumiesz, dlaczego chcieli, żeby jak najszybciej odszedł ze służby.
– Jego syn ci o tym wspominał?
Strike przypomniał sobie szczerą, łagodną twarz Gregory’ego, jego zapewnienie, że Bill był dobrym ojcem oraz zażenowanie młodego Talbota, gdy rozmowa zeszła na pentagramy.
– Wątpię, czy o tym wiedział. Janice chyba nie narobiła rabanu.
– Hm – mruknęła Robin. – W końcu była pielęgniarką.