Młyny boże. Jacek Leociak

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Młyny boże - Jacek Leociak страница 9

Młyny boże - Jacek Leociak Poza serią

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      To homagium złożone Kościołowi katolickiemu przez ideologów Stronnictwa Narodowego jest wyrazem szacunku wobec duchowego inspiratora zajmowanej przez SN politycznej postawy. Przypomina mi się słynne zdanie kończące wiernopoddańczy adres galicyjskich konserwatystów złożony cesarzowi Franciszkowi Józefowi na sejmie w 1866 roku: „Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy”.

      Biegli psychiatrzy powołani w sprawie Stefanii K. byli przekonani, że podpalaczki nie pchnął do tego strasznego czynu zwykły antysemityzm. Antysemityzm bowiem uznali biegli za pewną stałą właściwość życia społecznego i politycznego tego czasu. Pisali w ekspertyzie:

      […] wynikające z jej urojenia postępki nie są tylko zwykłym antysemityzmem, którego objawy w dzisiejszych czasach często się spotyka, świadczą o tym jej listy pisane do osobistości wysoko położonych i znajdujący się w jej aktach projekt jej odezwy do Ligi Narodów, czego normalnie myślący człowiek, zwłaszcza z jej sfery, nawet by nie pomyślał.

      Zdecydowanie Stefania K. nie była zwykłą antysemitką.

      [8]

      Kodeks Prawa Kanonicznego zabrania księżom Kościoła katolickiego należeć do partii politycznych (nie wolno być w partii – kanon 287, paragraf 2; nie wolno przyjmować urzędów świeckich – kanon 285, paragraf 3), pozostawia jednak duchownym prawo do własnych poglądów politycznych i do występowania „jako nauczyciele zasad moralnych, odnoszących się także do wymiaru publicznego czy politycznego”.

      Od 25 kwietnia 1930 do 8 lutego 1945 roku nuncjuszem apostolskim w Trzeciej Rzeszy był arcybiskup Cesare Orsenigo. Michael Phayer pisze, że ten „proniemiecki, pronazistowski i antysemicki nuncjusz bez trudu dostosował się do nazistowskiego reżimu w Berlinie”. Pius XII miał w nim oddanego współpracownika, który nigdy nie zawiedzie – nie będzie zadawał zbędnych pytań, nie będzie wtykał nosa w nie swoje sprawy. W przeddzień wybuchu wojny Orsenigo raportował do Watykanu: „Cztery miliony Żydów z pewnością zrobią wszystko, co w ich mocy, aby nakłaniać innych do walki z Niemcami i im pomagać, sami jednak […] nie będą walczyć, gdyż Żydzi są samolubni i walczyć nie lubią”. A więc to jednak Żydzi rozpętali II wojnę światową, co swoim duchowym autorytetem potwierdza nuncjusz. Otóż nuncjusz Orsenigo miał asystenta księdza, który potajemnie zapisał się do NSDAP. No i dlaczego potajemnie? Po co „posiadający swoje poglądy polityczne” asystent narażał się na konflikt sumienia? Dlaczego nie wstąpił do NSDAP jawnie, z otwartą przyłbicą? Dlaczego przy podniesionej kurtynie nie mógł pić piwa ze swoimi Parteigenossen w Bürgerbräukeller w Monachium? Po co ta hipokryzja? W lutym 1945 roku nuncjusz Orsenigo postanowił nie czekać, aż wyzwoli go Armia Czerwona, lecz usiłował czym prędzej znaleźć się od niej jak najdalej. Rozumiem go doskonale. Zmarł 1 kwietnia 1946 roku, w wieku siedemdziesięciu dwóch lat.

      [9]

      Blisko sześćdziesiąt lat po wojnie Watykan zdecydował się udostępnić historykom część tajnych archiwów z lat 1922–1933. Dzięki temu poznaliśmy list Edyty Stein do papieża Piusa XI. Pismo nosi datę 12 kwietnia 1933 roku – dwa i pół miesiąca po tym, jak Hitler został mianowany kanclerzem Trzeciej Rzeszy, a jedenaście dni po zarządzonym przez nazistowskie władze legalnym bojkocie żydowskich właścicieli sklepów, lekarzy, prawników oraz sformułowaniu przez nazistów żądań usunięcia żydowskich uczniów i studentów ze szkół i z uczelni. Akcji bojkotu towarzyszyły gwałt i przemoc. Edyta Stein była wówczas docentem w katolickim Niemieckim Instytucie Nauk Pedagogicznych w Münsterze. Prosiła usilnie papieża o interwencję w obronie prześladowanych Żydów, pochylając się „do stóp Waszej Świątobliwości, z prośbą o błogosławieństwo apostolskie”. Po paru latach potwierdziła, że papieskie błogosławieństwo otrzymała. Papież nie zrobił jednak nic ponad to.

      Ekscesy podczas tego legalnego bojkotu odbiły się szerokim echem w świecie. Kościoły chrześcijańskie w Trzeciej Rzeszy (przede wszystkim protestanckie) schowały głowy w piasek i poszukiwały jakiegoś modus vivendi z rządzącymi nazistami. Istniejący od 1932 roku Niemieccy Chrześcijanie (Deutsche Christen) budowali narodowosocjalistyczną wersję chrześcijaństwa i na swojej fladze umieścili swastykę. Na tym tle wystąpienie Edyty Stein do papieża wyróżnia się odwagą. Ale było jedynie elementem prywatnej korespondencji, bez jakiegokolwiek skutku – poza papieskim błogosławieństwem.

      Cytuję obszerne fragmenty listu Edyty Stein do Ambrogia Damiana Achillego Rattiego – papieża Piusa XI.

      Ojcze Święty!

      Jako dziecko narodu żydowskiego, które przez łaskę Boga od 11 lat jest dzieckiem Kościoła katolickiego, ośmielam się wyrazić przed Ojcem chrześcijaństwa to, co boli miliony Niemców. Od tygodni jesteśmy w Niemczech świadkami czynów, które urągają wszelkiej sprawiedliwości i człowieczeństwu, nie wspominając już o miłości bliźniego. Przez całe lata narodowosocjalistyczni przywódcy głosili nienawiść do Żydów. Ten zasiew nienawiści wzeszedł, odkąd dostali w ręce rządowy aparat przemocy i uzbroili swoich stronników, wśród których niewątpliwie są elementy przestępcze.

      Niedawno rząd przyznał, że dochodzi do ekscesów. Jaka jest ich skala, nie możemy sobie wyobrazić, bo opinia publiczna jest zakneblowana. Ale oceniając na podstawie tego, co można dowiedzieć się tylko przez kontakty osobiste, nie chodzi w żadnym razie o odosobnione, wyjątkowe przypadki. […]

      W ostatnim tygodniu powiadomiono mnie przez prywatne źródła o pięciu przypadkach samobójstw na skutek tych prześladowań. Jestem przekonana, że chodzi tu o powszechne zjawisko, które pochłonie jeszcze wiele ofiar. Można żałować, że nieszczęśnicy nie mają już więcej wewnętrznej siły, by dźwignąć swój los. Odpowiedzialność spada jednak w dużej mierze na tych, którzy doprowadzili ich do ostateczności, a także na tych, którzy milczą w tej sprawie.

      Wszystko, co się stało i co się dzieje każdego dnia, pochodzi od rządu, który nazywa siebie „chrześcijańskim”. Od tygodni nie tylko Żydzi, ale i tysiące wiernych katolików w Niemczech i, jak myślę, na całym świecie czekają i żywią nadzieję, że Kościół Chrystusowy podniesie głos, by położyć kres nadużywaniu imienia Chrystusa. Czy to ubóstwienie rasy i państwowej przemocy, które codziennie radio wbija masom do głów, nie jest jawną herezją? Czy walka niosąca eksterminację żydowskiej krwi nie jest obelgą dla przenajświętszego człowieczeństwa naszego Odkupiciela, Najświętszej Dziewicy i Apostołów? Czy to wszystko nie stoi w drastycznej sprzeczności z postępowaniem naszego Pana i Zbawiciela, który jeszcze na krzyżu modlił się za swoich prześladowców?

      Edyta Stein zadaje papieżowi te wszystkie pytania dokładnie dziewięćdziesiąt dziewięć dni przed znamienną w dwudziestowiecznej historii Kościoła katolickiego datą, czyli przed zawarciem Reichskonkordatu między Stolicą Apostolską a Trzecią Rzeszą, który w Rzymie 20 lipca 1933 roku podpisali: w imieniu papieża Piusa XI – watykański sekretarz stanu Eugenio Pacelli (późniejszy Pius XII), a w imieniu prezydenta Paula von Hindenburga – wicekanclerz Trzeciej Rzeszy Franz von Papen. Adolf Hitler na mocy przyjętej 1 sierpnia 1934 roku Ustawy o Naczelniku Rzeszy Niemieckiej połączył urząd prezydenta i kanclerza, stając się Führerem. Obie strony były wówczas z Reichskonkordatu zadowolone. Zatem dramatyczne pytania Edyty Stein znalazły wkrótce odpowiedź płynącą z Rzymu – ze Stolicy Piotrowej, na której zasiada zastępca Chrystusa na ziemi: to, co się dzieje w Trzeciej Rzeszy, nie jest jawną herezją, nie jest obelgą

Скачать книгу