Zapomniani. Ellen Sandberg
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zapomniani - Ellen Sandberg страница 19
– Chyba nie starasz się o wakacyjną pracę w moim salonie, licząc na to, że przymknę oko na przepisy?
Elena spuściła głowę.
– Skąd wiesz?
Pogłaskał ją po ramieniu.
– Natychmiast zamknę oboje oczu i cię zatrudnię, ale wiesz, że nie mogę tego zrobić bez zgody twoich rodziców.
– A oni na pewno ci jej nie dadzą. Mama jest adwokatem, nie łamie przepisów.
– Wydaje mi się, że ten problem da się rozwiązać. Dostaniesz tę pracę. Ale dopiero wtedy, gdy skończysz piętnaście lat. A na razie dam ci zaliczkę. Ale to też będziemy musieli omówić z twoimi rodzicami.
Twarz Eleny rozpromienił uśmiech.
– Świetny plan. Na to nie mogą się nie zgodzić. Tylko musimy im to odpowiednio przedstawić. – Elena ugryzła croissanta i popiła kawą. Przy okazji spostrzegła ślubną fotografię dziadków. Miała zaledwie pięć lat, gdy oboje zginęli i właściwie ich nie pamiętała.
– Wow! Wyglądają cool. To babcia i dziadek?
Manolis przytaknął.
– Jak się poznali?
– Christina nie opowiadała ci tej historii? – To była intrygująca opowieść i matka często to wspominała.
Elena potrząsnęła głową.
– Nie sądzę. W każdym razie nic nie kojarzę.
Nagle przypomniało mu się pewne popołudnie sprzed wielu lat i się uśmiechnął.
– Usłyszałem ją po raz pierwszy, gdy jeszcze mieszkaliśmy w Moosach, w małym domku z wielkim ogrodem. Pewnego dnia w wakacje zbudowaliśmy sobie w nim z Christiną indiański wigwam. Z tyczek do fasolki i wszystkich obrusów i prześcieradeł, jakie zdołaliśmy znaleźć.
– Prześcieradeł? Babcia na to pozwoliła? Mama by się wściekła.
– Twoja babcia była wyjątkową kobietą. To chyba też kwestia czasów. Była dzieckiem kwiatem.
– To znaczy hipiską?
– Tak. I tego dnia Christina zapytała, jak mama zakochała się w babás, i wigwam przestał być ważny. Wszystko rzuciła i jak zaczarowana słuchała mamy, bo ta naprawdę umiała opowiadać.
Doskonale pamiętał tamten upalny dzień. Białe baranki chmur, zapach porzeczek, motyle na krzewach budlei. Ale przede wszystkim pamiętał wzrok mamy, gdy mówiła, że zakochała się w Yannisie od pierwszego wejrzenia. Wspomnienie było tak wyraźne, że Manolis miał wrażenie, jakby to się działo wczoraj.
– Od razu się w nim zakochałam. W końcu uratował mi życie – powiedziała mama. – Jest bohaterem, księciem, zaklinaczem smoków.
– Naprawdę? – zapytała Christina. – Takim na koniu i w zbroi? Opowiadaj!
– Był raczej smutnym rycerzem, ale dzielnym i uzbrojonym w ostre słowa aż po zęby. A słowa to najlepsza broń. – Rzuciła Manolisowi znaczące spojrzenie.
Od razu wiedział, co chciała przez to powiedzieć, choć nigdy nie zabraniała mu zabawy plastikowymi pistoletami i mieczami. Chłopcom nie da się tego zakazać – powtarzała zawsze. Oni to po prostu robią, muszą to mieć w genach. Ale powinieneś mieć świadomość, ile cierpienia powoduje broń i że przemoc nigdy nie rozwiązuje problemów. Od tamtej pory miewał czasami wyrzuty sumienia, gdy za pomocą zabawki niszczył wyimaginowanych wrogów. Ale nigdy, jeśli widział w nich tamtych pięciu, przez których babás wpadał w słowotok, i wyobrażał sobie, jak ratuje tamtego Manolisa, jak ratuje ich wszystkich. Już wtedy musiał wyczuwać, że przemoc jest doskonałym sposobem na rozwiązywanie problemów.
Manolis zwrócił się do Eleny.
– Latem sześćdziesiątego dziewiątego roku twoja babcia studiowała sztukę, a jednocześnie pracowała, żeby spełnić swoje marzenie i wyruszyć w podróż po Europie. Gdy zebrała dość pieniędzy, kupiła volkswagena busa i pomalowała go w kwiaty, motyle i ptaki. I dopiero wtedy wyruszyła z chłopakiem i przyjaciółką. Ale sielanka nie trwała długo. W jakiejś zabitej dechami dziurze na wybrzeżu Atlantyku wyrzuciła przyjaciółkę. Wtedy modna była wolna miłość, nie bez kozery mówiło się, że jeśli ktoś spał dwa razy z tą samą osobą, to już należy do establishmentu, lecz nasza matka nigdy nie dawała się wcisnąć w jakieś ramy. Dla niej to było zbyt wiele, że jej chłopak sypiał z jej przyjaciółką.
– Kto dwa razy spał z tą samą osobą, już należy do establishmentu? – Elena powtórzyła to zdanie, szeroko się uśmiechając. – Naprawdę? Jak opowiem w klasie, to się załamią. A ten chłopak babci? Z nim też już potem długo nie była, tak? W końcu miałeś opowiedzieć o tym, jak się w sobie z dziadkiem zakochali.
– Zgadza się. Z chłopakiem rozstała się na Krecie. Dla niego mama była zbyt drobnomieszczańska i konserwatywna, bo nie odniosła się entuzjastycznie do tego, że zaczął się migdalić z Amerykanką, którą wzięli na stopa. Lato się kończyło, gdy mama jechała sama tym busem u podnóża gór Parnas. Było gorąco, nie miała już ani wody, ani jedzenia i zatrzymała się w jakiejś wiosce, żeby zrobić zakupy. Za ladą w sklepie stała starsza kobieta, która zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów i zapytała, czy mama jest Amerykanką. Gdy odpowiedziała, że Niemką, kobieta splunęła jej pod nogi i wygoniła ją ze sklepu, obsypując stekiem wyzwisk. Mama nie rozumiała, co się dzieje. Przecież chciała tylko kupić wodę. Potok słów przeszedł w histeryczny pisk, na który zbiegło się kilku mężczyzn. Powoli zaczęła się domyślać, że jako Niemka nie jest w tej wiosce mile widziana.
– Ale dlaczego?
– Dlaczego? Chyba nie doszliście na historii do drugiej wojny światowej.
– Nie, jest dopiero w dziewiątej czy dziesiątej klasie.
– Niemiecki Wehrmacht dokonywał podczas wojny straszliwych zbrodni w Grecji, a to było zaledwie dwadzieścia cztery lata po jej zakończeniu. Tobie to się może wydawać długo, ale tak nie jest. W każdym razie nagle poleciał kamień, który zrobił wgniecenie w busie, a mamę ogarnął lęk, że następny trafi w nią. Powiedziała mi, że w tamtym momencie poczuła okropne wyrzuty sumienia, choć urodziła się dopiero po wojnie. I wtedy pojawił się Yannis. Kazał tamtym ludziom przestać. Choć nie rozumiała ani słowa z całej dyskusji, wiedziała, co mówił. Że mają zostawić ją w spokoju. Nie można na niesprawiedliwość odpowiadać niesprawiedliwością.
Elena owinęła sobie kosmyk włosów wokół palca.
– Wow! Prawdziwy zaklinacz smoków. Dziadek był spoko. A nie bał się, że zwrócą się przeciwko niemu?
– Myślę, że było mu to obojętne. Wtedy wszystko mu było obojętne. Nic mu nie zrobili, tylko splunęli pod nogi i w ten sposób pokazali, co o nim myślą. Że stanął po stronie wroga. Ale dla nich obojga to była miłość od pierwszego wejrzenia, a na koniec lata