Herrenvolk po żydowsku. Stanisław Michalkiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Herrenvolk po żydowsku - Stanisław Michalkiewicz страница 13
„Nieetyczni” są tylko ludzie, którzy takie informacje ujawniają i dla nich nie będzie żadnej litości ani na tym, ani nawet na tamtym świecie. Konfidenci na przykład prześlizgną się przez bramę Niebios bez trudu; wystarczy, że jeden z drugim po trzykroć zapieje i skonfundowany św. Piotr natychmiast mu otworzy. A co będzie miał na swoje usprawiedliwienie doktor Witkowski? Nic zgoła, poza prawdą, ale przecież nic tak nie gorszy jak prawda i w Niebie też już znają to przysłowie.
W tej sytuacji możliwe, że sławny „dialog” nie tylko nie ucierpi, ale nawet się zintensyfikuje. Właśnie „Gazeta Wyborcza” doniosła, że izraelski rząd „rozważa” indywidualny bojkot wicepremiera i ministra edukacji w polskim rządzie, Romana Giertycha. To bardzo ciekawy pomysł, przypominający trochę pogróżki meksykańskiej cesarzowej Charlotty, że jeśli Napoleon III nie udzieli jej mężowi Maksymilianowi natychmiastowej pomocy wojskowej, to oni natychmiast abdykują. — „Ależ abdykujcie jak najprędzej!” — wyrwało się Napoleonowi, a wtedy Charlotta zaczęła wyrzucać mu niepewne pochodzenie, później dostała spazmów, wreszcie — zwariowała.
Dzisiaj jednak czasy są inne i — jak to śpiewało się kiedyś w dziarskiej piosence wojskowej — „akcja wspaniale się rozwija”, zaś wszystko wskazuje na to, że hasło rzucone przez izraelski rząd zostało na gruncie polskim podchwycone przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, w którym komuniści mieli duże wpływy jeszcze przed wojną, no i tak już zostało do dnia dzisiejszego. W związku z tym przez kraj przewala się fala spontanicznych protestów młodzieży szkolnej, że „Giertych musi odejść”.
Pan redaktor Lisicki z „Dziennika” Axela Springera twierdzi nawet, że jak tak dalej pójdzie, to czeka nas powtórka z 1968 roku; „młodzież” podniesie rewoltę tak jak w Paryżu. Wszystko jest możliwe; „młodzież” wie, z której strony chleb jest posmarowany i komu dzisiaj należy się podlizywać, jeśli chce się zostać choćby „kelnerem lub konfidentem”.
Sytuacji rewolucyjnej sprzyja też okoliczność, że Platforma Obywatelska i inne postępowe ugrupowania zostały pominięte przy rozdziale posad, a nawet pan Wałęsa musiał coś zwęszyć, bo „rozważa” powrót do polityki, wszelako pod warunkiem otrzymania odpowiedniego stanowiska. Komu składa tę ofertę i dlaczego daje koalicji tylko „cztery miesiące” — oto, pytania które mogą nas naprowadzić na inspiratorów tego pełzającego zamachu stanu.
Cztery miesiące… Ano, rzeczywiście, periculum in mora! Straszliwy Giertych skasował subwencje, jakie kolejne rządy, mimo upływu 17 lat od sławnej transformacji ustrojowej, wypłacały jak gdyby nigdy nic Związkowi Młodzieży Socjalistycznej, w którym wielu „młodych” doczekało się zasłużonej emerytury. Obciął też 19 tys. euro subwencji dla „gojów i lesbijek”, którzy za te pieniądze organizowali sobie plenerowe sympozjony, na których zgłębiali zagadnienia różnicy płci. Na takie bezeceństwa rząd izraelski po prostu nie może już patrzeć i dlatego „rozważa” w stosunku do tego polityka „indywidualny bojkot”. Najwyraźniej „dialog” wkracza w fazę „upokarzania”.
Skok na 60 miliardów dolarów
Po ujawnieniu przeze mnie w felietonie nadanym przez Radio Maryja 29 marca [2006 r.], że 16 marca pan premier Marcinkiewicz obiecał panu Dawidowi Harrisowi z Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, iż sprawa żydowskich roszczeń majątkowych zostanie załatwiona „jeszcze w tym roku”, podniosła się przeciwko mnie i przeciwko Radiu Maryja fala gwałtownych oskarżeń i krytyki. Charakterystyczne było jednak to, że żaden z oskarżycieli nie podważał prawdziwości przytoczonych przez mnie faktów, podobnie jak i to, że żaden z dziennikarzy nie odważył się zapytać pana premiera, co właściwie 16 marca obiecał panu Harrisowi. Żaden — za wyjątkiem redaktora miesięcznika „now@on–line” — miesięcznika politycznego internautów. Zapytał — i 23 maja otrzymał odpowiedź podpisaną przez pana Jarosława Krajewskiego z Kancelarii Premiera, że „Podczas spotkania w dniu 16 marca Premiera Kazimierza Marcinkiewicza z przedstawicielami American Jewish Comittee nie rozmawiano o roszczeniach majątkowych. Spotkanie dotyczyło kwestii m.in. wsparcia komitetu dla zniesienia wiz dla Polaków, zdecydowanej reakcji komitetu przeciwko przypadkom używania w zachodnich mediach określenia „polskie obozy koncentracyjne”.
Z podobnym zapytaniem zwrócił się do Kancelarii Premiera pan mecenas Andrzej Turczyn z Koszalina oraz prezes Unii Polityki Realnej, pan Wojciech Popiela. Obydwaj otrzymali 25 maja odpowiedź podpisaną przez pana Krzysztofa Miszczaka z Departamentu Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wprawdzie pan Miszczak nie zaprzecza wprost, by przedmiotem rozmowy pana premiera z panem Harrisem były kwestie roszczeń, ale w swojej odpowiedzi starannie tę sprawę omija. Sprawia to wrażenie, że sprawa roszczeń w ogóle nie była wtedy omawiana.
Te urzędowe odpowiedzi sugerują, że w felietonie wygłoszonym 29 marca w Radio Maryja podałem fałszywe informacje o treści rozmowy z 16 marca, i że — wskutek tego — również Radio Maryja, zaufawszy mi, podało fałszywe wiadomości. Tymczasem Biuro Prasowe Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego w komunikacie o spotkaniu pana Harrisa z panem premierem 16 marca pisze m.in.: „Premier Kazimierz Marcinkiewicz stwierdził, że istnieje potrzeba przyjęcia ustawy, która rozwiązywałaby problem restytucji mienia prywatnego, w tym mienia ofiar Holokaustu i ich spadkobierców. Polscy rozmówcy zapewniali, że stosowna ustawa zostanie przyjęta przez Sejm jeszcze w tym roku”.
Dokładnie taką samą informację podałem 29 marca, nie znając jeszcze treści komunikatu Biura Prasowego Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, tylko opierając się na własnych źródłach informacji. Widać zatem wyraźnie, że ani ja, ani tym bardziej Radio Maryja żadnej fałszywej informacji w tej sprawie nie podaliśmy. Mija się z prawdą ktoś inny.
W dodatku okazało się, że zdymisjonowany niedawno pan minister Ryszard Schnepf, doradzający panu premierowi w sprawach polityki zagranicznej, mógł pracować również dla Światowego Kongresu Żydów. Taki wniosek można wysnuć z informacji, jaka została zamieszczona na stronie internetowej Światowego Kongresu Żydów, a którą w pełnym brzmieniu odważył się podać czytelnikom polskim tygodnik „Najwyższy Czas!”. Wynika z niej, że między rządem polskim a tak zwaną Komisją Roszczeniową ze strony żydowskiej trwały negocjacje w sprawie rewindykacji. Te negocjacje zostały odroczone, co autor notatki wiąże z dymisją ministra Schnepfa, którego ojciec „był głową polskiej społeczności żydowskiej w czasach komunistycznych”. Komunikat sugeruje, że pan minister Schnepf był bardzo zaangażowany w doprowadzenie tych negocjacji do pomyślnego końca. Pomyślnego oczywiście z punktu widzenia Komisji Roszczeniowej. Warto w związku z tym wiedzieć, że ta komisja uznaje sama siebie za legalnego spadkobiercę żydowskiego majątku, co do którego „nie było roszczeń”, to znaczy — co do którego nie ma żadnych pretendentów mogących wylegitymować się jakimkolwiek tytułem prawnym. Dlatego — jak Państwo pamiętają — w swoim felietonie z 29 marca powiedziałem, że mamy tu do czynienia z próbą wyłudzenia od Polski haraczu w wysokości 60, a być może nawet 65 miliardów dolarów.
Takie wyłudzenie nie może dokonać się na podstawie decyzji rządu. Muszą być w tym celu stworzone pozory legalności w postaci ustawy, nad którą muszą głosować posłowie i senatorowie. Dlatego na łamach tygodnika „Najwyższy Czas!” i na własnej stronie internetowej: www.michalkiewicz.pl zwróciłem się do wszystkich wyborców, bez względu na sympatie