Polscy pisarze wobec faszyzmu. Paweł Maurycy Sobczak

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Polscy pisarze wobec faszyzmu - Paweł Maurycy Sobczak страница 5

Polscy pisarze wobec faszyzmu - Paweł Maurycy Sobczak

Скачать книгу

rel="nofollow" href="#n40" type="note">40, później praktyka polityczna Mussoliniego i Hitlera potwierdziła teorie faszystowskiego filozofa. Antyliberalne u podstaw było także faszystowskie i nazistowskie ustawodawstwo, pragnące poddać kontroli omnipotentnego państwa całokształt relacji międzyludzkich oraz unieważnić rozróżnienie na kontrolowaną przez władzę sferę publiczną oraz autonomiczną dla każdego obywatela dziedzinę prywatności41. Prymat wszechmocnego państwa nad bezwolną jednostką stał się podstawowym założeniem ideologicznym, na jego bazie możliwe było łatwe wyprowadzenie kolejnych idei – niepodzielnej władzy państwowo-partyjnej, zasady wodzostwa (Führerprinzip), legitymizacji rządu przez rasistowsko i mistycznie pojmowany naród.

      Rewolucyjne doktryny faszyzmu i narodowego socjalizmu stanowiły śmiertelne zagrożenie dla wartości liberalnych, intelektualiści do nich przywiązani musieli zatem w sposób naturalny odrzucić idee totalitarne. W Polsce opozycja liberalna nie mogła być jednak silna, nie potrafiła skupić wokół siebie wielu zwolenników. Działo się tak przede wszystkim z powodu znacznego rozproszenia tego nurtu w życiu politycznym Drugiej Rzeczpospolitej, braku silnej partii (czy choćby frakcji) o liberalnym profilu42. Korzystniej przedstawiały się perspektywy liberalizmu kulturowego, przede wszystkim za sprawą środowiska „Wiadomości Literackich”, silnie oddziałującego – także w duchu liberalnym43 – na wielkomiejską inteligencję międzywojnia. Pomimo tego niewątpliwego wpływu związanym z „Wiadomościami” pisarzom nieobce było poczucie osamotnienia i rezygnacji, spowodowane poczuciem anachroniczności ich wolnościowych przekonań. Czuli bowiem, że ich światopogląd wywodzi się z przeszłości, z czasu „kiedy nic nie mogło zachwiać powszechnego przekonania, że człowiek jest osobą rozumną, jeśli popadającą w obłęd, to tylko na chwilę”, z lat kiedy „stosowano miarę człowieka indywidualnego”, który „górował nad zbiorowością obwarowany nietykalnym prawem”44. Legitymujący się takim rodowodem liberalizm międzywojenny jest politycznie słaby, bo drogie mu polityczne ideały „liberalnego demokratyzmu, podmywanego prądami lewicowymi”45 okazują się przeszkodą w konfrontacji z problemami dynamicznie zmieniającej się Europy. Aby przetrwać, aby ocalić wartości, które światu wydają się śmieszne i niedorzeczne (obiektywizm, uczciwość, wolność), zawiera sojusz z myślą lewicową, absorbując elementy obce klasycznemu liberalizmowi46. Nie potrafi także przedstawić zgodnego z „duchem czasu” światopoglądu, naraża się na zarzut „bezideowości”, ogranicza swoje środki wyrazu do kilku haseł, pod naciskiem niesprzyjających okoliczności staje się niepewny albo zasklepia w dogmatyzmie. Zarzuty Stefana Kisielewskiego pochodzące z artykułu Terroryzm ideowy – niezależnie na ile są sprawiedliwe, a na ile krzywdzące – ujawniają dotkliwą słabość pozornie tylko silnego liberalizmu spod znaku „Wiadomości Literackich”, zrażającego do siebie potencjalnych sojuszników (na przykład tych związanych ze środowiskami chrześcijańskiego personalizmu):

      [p]isałem już, że przeciwstawienie się doktrynerstwu i „kluczom” ideowym nie jest bynajmniej równoznaczne ze zwalczaniem dogmatyzmu, wprost przeciwnie, jest walką o głębszą, istotniejszą, bardziej twórczą postawę. Tymczasem „neohumanitaryści” z „Wiadomości”, występując przeciw dogmatycznym, kluczowym systemom [komunistycznemu i nacjonalistycznemu – przyp. P. S.], nie potrafili im przeciwstawić nic pozytywnego. Zatrzymali się na postawie negatywnej, a tworząc cały system swej negatywnej dogmatyki, stworzyli najszkodliwszy ośrodek terroru: terror bezideowości […]. A jeżeli idzie o ideologię, a raczej o brak ideologii, to przecież nikt nie uzna, że płyciutki, nie oparty na żadnych filozoficznych przemyśleniach utylitarystyczny humanitaryzm Słonimskiego można uznać za światopogląd. Toż wobec tej „ideologii” świat idei hitleryzmu choćby wydaje się imponującym gmachem47.

      Pomimo tych uwarunkowań światopogląd liberalny pozostaje dla niektórych pisarzy i publicystów międzywojnia (Słonimski, Sobański, Dąbrowska) istotnym źródłem osobistej, prywatnej samoobrony przed faszyzmem. Wyznacza bowiem granicę kompromisu, linię demarkacyjną, za którą znajdują się idee i czyny niemożliwe do zaakceptowania.

      Czy sprzeciw wobec faszyzmu mógł być uwarunkowany także światopoglądem konserwatywnym (a więc, przynajmniej częściowym, odrzuceniem nowoczesności)? Sformułowanie takiej hipotezy napotyka jednak problem związany z koniecznością odpowiedzi na pytanie: czym właściwie jest konserwatyzm? Ścisła definicja nie byłaby bynajmniej użyteczna, skoro potoczne mniemanie głosi, że ilu istnieje konserwatystów, tyle także interpretacji tego pojęcia. Niewątpliwie spektrum poglądów konserwatywnych jest szerokie – od niemal reakcyjnych (negujących wszelką zmianę i domagających się bezwzględnego odtworzenia tradycyjnego ładu) po zbliżone do liberalnych (tradycja anglosaskiego konserwatyzmu ewolucyjnego). Wydaje się jednak, że istoty postawy konserwatysty – szczególnie ważnej dla niniejszych rozważań – dopatrywać się można w sprzeciwie względem radykalnych zmian zagrażających istniejącej rzeczywistości społeczno-politycznej, w przekonaniu o zagrożeniu dla podstaw egzystencji ze strony zbyt gwałtownych przemian dokonywanych w imię sprawiedliwości społecznej i egalitaryzmu48. Obrona sprawdzonego ładu, przekonanie o wartości wielowiekowej tradycji, zaufanie w zbiorową mądrość wspólnoty – oto znamienne rysy doktryny konserwatywnej, pozwalające na odrzucenie wszelkich rewolucyjnych, utopijnych i nowoczesnych projektów przebudowy świata opartych na kulcie zmiany – także tych formułowanych przez totalitaryzmy.

      Aby wyraźnie dostrzec ten rys postawy konserwatysty, warto przyjrzeć się zapomnianemu nieco dziełu Dokąd nam iść wypada?, opublikowanemu w roku 1910 przez hrabiego Wojciecha Dzieduszyckiego – galicyjskiego polityka (między innymi posła do parlamentu austriackiego), filozofa, historyka sztuki, ale także eseistę i powieściopisarza. Dzieduszycki prezentuje się w tym tekście jako zwolennik tradycyjnych wartości – rodziny (krytyka rozwodów i emancypacji kobiet) oraz religii, postrzeganej jako węzeł łączący społeczeństwo i zapobiegający anarchii. Broni także tezy o niesprzeczności nauki (formułującej prawdy szczegółowe) i religii (odkrywającej prawdy ogólne). Liberalny indywidualizm zostaje przez autora Historii malarstwa we Włoszech odrzucony jako prowadzący do zgubnej atomizacji narodu, skutkującej w konsekwencji utratą wolności politycznej. Podobnie jednoznaczna krytyka spotyka socjalizm (postrzegany przez Dzieduszyckiego jako szkodliwa utopia), lecz pisarz nie szczędzi cierpkich słów zdobywającemu coraz większe wpływy polityczne nacjonalizmowi. Według konserwatysty ideologia nacjonalistyczna „narody we wzajemnej wychowuje nienawiści”49, bowiem zamiast przybliżać do siebie poszczególne wspólnoty narodowe, nawołuje do wrogości. W imię wartości konserwatywnych neguje zatem Dzieduszycki naruszające społeczno-polityczny porządek ruchy modernizacyjne, wskazuje na ich negatywne aspekty, zwraca uwagę na związane z nimi zagrożenia. Tropem tym podążała w międzywojniu większość środowisk konserwatywnych (skupionych wokół czasopism, takich jak krakowski „Czas”, wileńskie „Słowo”, „Dziennik Poznański” oraz neokonserwatywne50 „Bunt Młodych” i „Polityka”). Przychylność, z jaką polscy zachowawcy początkowo przyjęli narodowy socjalizm (wynikająca zapewne z antykomunistycznego i antyliberalnego nastawienia Hitlera oraz deklarowanego przezeń przywiązania do katolicyzmu), ustąpiła miejsca postawie krytycznej51. Rodzima myśl konserwatywna nie mogła zgodzić się z rewolucyjnym nastawieniem ruchu nazistowskiego, obalającego uprawomocnioną wielowiekowym doświadczeniem tradycję.

Скачать книгу


<p>41</p>

Dążenia te, wyrażane w prawodawstwie niemieckim, przeanalizował już w 1934 roku Konstanty Grzybowski, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Por. M. Maciejewski, M. Marszał, Nazistowski ustrój i prawo w interpretacjach polskich prawników Drugiej Rzeczypospolitej, [w:] Totalitaryzmy XX wieku. Idee, instytucje, interpretacje, red. W. Kozub-Ciembroniewicz i in., Kraków 2011, s. 332.

<p>42</p>

Jak zaznacza Roman Wapiński, „zwolennicy idei liberalnych działali raczej w rozproszeniu” i „nie dysponowali szansami rzeczywistego upowszechniania tych wartości” (R. Wapiński, Miejsce środowisk i tendencji liberalnych w życiu politycznym Polski odrodzonej 1918–1939, [w:] Tradycje liberalne w Polsce, red. B. Benedykciuk, R. Kołodziejczyk, Warszawa 1993, s. 77). Przyczyn takiego stanu rzeczy doszukiwać się można w odległej przeszłości – Ryszard Skarżyński wskazuje w swej analizie między innymi na słabość polskiej reformacji i Oświecenia, anarchizm szlachecki, silne oddziaływanie tradycji katolickiej, rolę Kościoła w okresie zaborów czy tradycję romantyczną (R. Skarżyński, Czy liberalizm był w Polsce w ogóle możliwy?, [w:] Tradycje liberalne w Polsce, s. 15–23).

<p>43</p>

Por. S. Drelich, Wolność w czasach uczuć. Polskie myślenie liberalne w międzywojniu, „Liberté” 2012, nr 11, s. 38–39.

<p>44</p>

C. Miłosz, Rodzinna Europa, Warszawa 1990, s. 299. Za pomocą tych słów opisuje Miłosz wrażenia ze spotkania z Albertem Einsteinem, podkreślając – niezależny od ogromnego szacunku, który żywił dla fizyka – historyczny dystans pomiędzy pokoleniem Einsteina a swoim własnym.

<p>45</p>

A. Słonimski, op. cit., s. 234.

<p>46</p>

„Liberalna myśl polityczna nie była wtedy zdolna do samodzielnego rozwoju. Przetrwała wyłącznie dzięki próbom połączenia liberalizmu z elementami socjalizmu, podjętym przez Deweya, Kelsena czy Keynesa” (Liberalizm, [w:] Doktryny polityczne XIX i XX wieku, s. 63).

<p>47</p>

S. Kisielewski, Terroryzm ideowy, „Bunt Młodych” 1936, nr z 24 lutego. Cyt.: „Chamuły”, „gnidy”, „przemilczacze”… Antologia dwudziestowiecznego pamfletu polskiego, oprac. D. Kozicka, Kraków 2010, s. 408.

<p>48</p>

Por. Konserwatyzm, [w:] Doktryny polityczne XIX i XX wieku, s. 125.

<p>49</p>

Cyt. za: K. Lachowicz, Naród w pismach Wojciecha Dzieduszyckiego (1848–1909), wizje historiozoficzne a wizja literacka, [w:] Nacjonalizm polski do 1939 roku. Wizje kultury polskiej i europejskiej, red. K. Stępnik i M. Gabryś, Lublin 2011, s. 205. Z tego artykułu zaczerpnąłem także inne informacje dotyczące przywoływanej książki.

<p>50</p>

Problem ideowej przynależności tych dwóch czasopism budzi pewne kontrowersje. Od zaklasyfikowania przez specjalistów „Buntu Młodych” i „Polityki” do nurtu konserwatywnego wyraźnie zdystansował się po latach redaktor obu pism Jerzy Giedroyc (por. polemikę z Marcinem Królem w: J. Giedroyc, Autobiografia na cztery ręce, Warszawa 1994, s. 60). Witold Kowalczyk podkreśla, iż „«Bunt Młodych» jest tworzony przez stosunkowo nieliczny zespół, który nie zamierza reprezentować ani szerszej grupy społecznej, ani żadnego środowiska politycznego, choć większość współpracowników była kiedyś związana z Myślą Mocarstwową i ich poglądy wywodziły się często z programu organizacji. A ponieważ była ona uważana za konserwatywną lub młodokonserwatywną, za takie uznano też «Bunt Młodych» i «Politykę». Sami publicyści nie stosują raczej tego terminu do opisania własnej tożsamości” (W. Kowalczyk, Stać nas na powiedzenie własnego zdania w każdej sprawie – Jerzego Giedroycia „Bunt Młodych” i „Polityka” do 1939 r., „Liberté” 2012, nr 12, s. 119–120).

<p>51</p>

Szczegółową analizę stosunku środowisk konserwatywnych Drugiej Rzeczypospolitej do przemian politycznych w Niemczech przeprowadza Michał Musielak, op. cit. (rozdz. Polska myśl konserwatywna wobec narodowego socjalizmu).