Nowe oblicze Greya. E L James
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 37
Wkładam spodnie od dresu oraz bluzeczkę na ramiączkach i postanawiam iść do pokoju zabaw po swoje ubrania. Gdy idę przez korytarz, słyszę dobiegający z gabinetu podniesiony głos Christiana. Zamieram.
– Gdzie ty się, kurwa, podziewałeś?
O cholera. Krzyczy na Sawyera. Wzdrygam się i wbiegam po schodach. Naprawdę nie chcę słuchać tego, co ma mu do powiedzenia – krzyczący Christian nadal mnie onieśmiela. Biedny Sawyer. Ja przynajmniej mogę mu się odgryźć.
Zbieram swoje ubrania i buty Christiana, po czym moje spojrzenie pada na stojącą na muzealnej komodzie niewielką porcelanową miseczkę z zatyczką analną. Cóż… chyba powinnam to umyć. Zabieram ją więc i schodzę na dół. Zerkam nerwowo do salonu, ale panuje w nim cisza. Dzięki Bogu.
Jutro wieczorem wraca Taylor, a przy nim Christian jest generalnie spokojniejszy. Taylor ma teraz dwa dni dla swojej córki. Ciekawe, czy ją kiedyś poznam.
Z pomieszczenia gospodarczego wychodzi pani Jones. Obie podskakujemy na swój widok.
– Pani Grey… nie zauważyłam pani. – Och, a więc teraz jestem panią Grey!
– Dzień dobry, pani Jones.
– Witam w domu. I moje gratulacje. – Uśmiecha się.
– Proszę mi mówić po imieniu.
– Pani Grey, nie czułabym się z tym komfortowo.
Och! Czemu wszystko musi się zmieniać tylko dlatego, że mam na palcu obrączkę?
– Chce pani przejrzeć menu na przyszły tydzień? – pyta, patrząc na mnie wyczekująco.
Menu?
– Eee… – Takiego pytania to się akurat nie spodziewałam.
Uśmiecha się.
– Kiedy zaczęłam pracować dla pana Greya, w każdy niedzielny wieczór analizowaliśmy razem menu na nadchodzący tydzień i sporządzałam listę zakupów.
– Rozumiem.
– Mam to od pani zabrać?
Wyciąga ręce po moje ubrania.
– Och… eee. Prawdę mówiąc, będą mi jeszcze potrzebne. – A pod nimi skrywa się miseczka z zatyczką analną! Moje policzki stają się purpurowe. To cud, że jestem w stanie spojrzeć pani Jones w oczy. Ona wie, co my tam robimy; sprząta przecież pokój zabaw. Jezu, brak prywatności jest naprawdę dziwaczny.
– Kiedy będzie pani gotowa, chętnie pomogę.
– Dziękuję.
Przerywa nam pobladły Sawyer; wychodzi z gabinetu Christiana i szybko przechodzi przez salon. Kiwa nam głową, nie patrząc w oczy, i wślizguje się do gabinetu Taylora. Cieszę się z powodu tego przerywnika, bo w tej akurat chwili nie mam ochoty omawiać z panią Jones kwestii menu ani zatyczek analnych. Pospiesznie udaję się do sypialni. Czy ja się kiedykolwiek przyzwyczaję do tego, że mam pomoc domową na każde zawołanie? Kręcę głową… może kiedyś.
Stawiam buty Christiana na podłodze, ubrania rzucam na łóżko, a miseczkę z zatyczką zabieram do łazienki. Przyglądam jej się podejrzliwie. Wygląda bardzo niewinnie i zaskakująco czysto. Nie mam ochoty zbyt wiele o tym myśleć, więc myję ją szybko wodą z mydłem. To wystarczy? Będę musiała zapytać pana Seksperta, czy powinno się to może sterylizować. Wzdrygam się na tę myśl.
Fajnie, że Christian pozwolił objąć mi bibliotekę w posiadanie. Stoi w niej teraz białe drewniane biurko, przy którym mogę pracować. Wyjmuję laptopa i zaglądam do notatek dotyczących pięciu rękopisów, które przeczytałam podczas naszego miesiąca miodowego.
Okej, mam wszystko, czego potrzebuję. Trochę z niechęcią myślę o powrocie do pracy, ale tego akurat za nic nie mogę powiedzieć Christianowi. Wykorzysta tę sposobność i zmusi mnie do odejścia. Przypomina mi się apoplektyczna reakcja Roacha, kiedy mu powiedziałam, że wychodzę za mąż i kto zostanie moim mężem. Wkrótce potem moje stanowisko zostało potwierdzone. Teraz dociera do mnie, że stało się tak dlatego, iż brałam ślub z szefem. To nie jest przyjemna myśl. Nie jestem już pełniącą obowiązki redaktora naczelnego – jestem Anastasia Steele, redaktor naczelna.
Nie zebrałam się jeszcze na odwagę i nie powiedziałam Christianowi, że w pracy zamierzam pozostać przy panieńskim nazwisku. Mam konkretne powody. Muszę się od niego zdystansować, wiem jednak, że dojdzie do kłótni, kiedy on w końcu się o tym dowie. Być może powinnam z nim dzisiaj o tym porozmawiać.
Zabieram się za ostatnie zadanie na dzisiaj. Jest siódma. Christian siedzi jeszcze w swoim gabinecie, więc mam czas. Wyjmuję z nikona kartę pamięci i przerzucam zdjęcia na laptopa. Trochę to potrwa, więc analizuję w myślach dzisiejszy dzień. Czy Ryan wrócił? A może jedzie jeszcze w stronę Portland? Dogonił tę tajemniczą kobietę? Christian ma od niego wieści? Potrzebuję odpowiedzi. Mam gdzieś, że jest zajęty; chcę wiedzieć, co się dzieje i trochę mam mu za złe, że nie informuje mnie na bieżąco. Wstaję z krzesła, by udać się do gabinetu, ale wtedy na ekranie pojawiają się zdjęcia z kilku ostatnich dni naszej podróży poślubnej.
O kurczę!
A na wszystkich znajduję się ja. Śpiąca, na tylu śpię, włosy mam na twarzy albo rozrzucone na poduszce, usta rozchylone… cholera – ssę kciuk. Już od lat nie ssę kciuka! Tyle zdjęć. Nie miałam pojęcia, że je robił. Jest kilka ujęć zrobionych z daleka, na przykład takie, na którym opieram się o reling jachtu i patrzę przed siebie. Jak to możliwe, że nie zauważyłam, jak je robił? Uśmiecham się na widok zdjęć, na których skręcam się pod nim i śmieję, walcząc z jego łaskoczącymi palcami. I jest zdjęcie, które zrobił z ręki, na którym widać jego i mnie na łóżku w naszej sypialni. Przytulam się do niego, a on patrzy w aparat, młody, beztroski… zakochany. Uśmiecham się jak zadurzona idiotka, ale nie potrafię oderwać wzroku od Christiana. Och, mój piękny mężczyzna: potargane włosy, błyszczące szare oczy, rozchylone w uśmiechu usta… Mój piękny mężczyzna, który nie zniesie łaskotek, który jeszcze niedawno nie potrafił znieść mojego dotyku, a teraz owszem, pozwala mi się dotknąć. Muszę go spytać, czy to lubi, czy pozwala mi się dotykać tylko dlatego, że mnie to sprawia przyjemność.
Marszczę brwi, nagle przytłoczona swoimi uczuciami do niego. Ktoś chce mu zrobić krzywdę – najpierw Charlie Tango, potem pożar w GEH, no a teraz ten cholerny pościg. Zasłaniam dłonią usta, gdy wydobywa się z nich mimowolny szloch. Zostawiam komputer i biegnę, aby go znaleźć – po prostu sprawdzić, czy jest bezpieczny.
Bez pukania wpadam do jego gabinetu. Christian siedzi za biurkiem i rozmawia przez telefon. Zirytowany unosi głowę, ale na mój widok wyraz jego twarzy łagodnieje. Bez wahania obchodzę biurko, a on odwraca się na fotelu w moją stronę. Marszczy brwi i wiem, co sobie myśli: czego ona chce? Kiedy siadam mu na kolanach, unosi zdumiony brwi. Zarzucam mu ręce na szyję i wtulam się w niego. Ostrożnie mnie obejmuje.