Masz wiadomość. Agata Przybyłek

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Masz wiadomość - Agata Przybyłek страница 8

Masz wiadomość - Agata Przybyłek

Скачать книгу

była gorsza od tamtej blondynki. Przecież gdyby była dobrą dziewczyną, to nigdy nie wymieniłby jej na inną. Nawet za te cholerne używki przestała się go czepiać…

      Załamała się zupełnie. Straciła motywację do nauki, co tuż przed maturą było raczej zapowiedzią porażki niż sukcesu. Chyba tylko dzięki wsparciu rodziców nie poddała się na tyle, żeby odpuścić. To właśnie oni bez końca powtarzali jej, że chłopcy pojawiają się i znikają, ale tego, co zrobi sama dla siebie, nikt nigdy nie zdoła jej odebrać.

      Mimo łez wkuwała więc wieczorami i przeglądała repetytoria. Mama przynosiła jej owoce i ciepłe herbatki, a czasami także przytulała ją, gdy miała gorszy dzień. Mimo marnej kondycji psychicznej jakoś przygotowała się do matury i nawet pomimo tego, że na jednym z egzaminów Norbert siedział zaledwie dwie ławki przed nią, zdała je celująco.

      – Najlepszy wynik z geografii w szkole, chociaż byłam na profilu humanistycznym! – piszczała z radości po odebraniu wyników.

      – Zuch dziewczyna! – pochwalił ją ojciec, który czekał na nią w samochodzie pod szkołą.

      Odetchnęła głęboko i popatrzyła mu w oczy.

      – To tylko dzięki tobie i mamie. Gdyby nie to, że zrobiliście wszystko, żebym stanęła na nogi, to pewnie bym oblała.

      – Nie mów tak. – Ojciec przygarnął ją lekko i zmierzwił jej włosy. – To co, jedziemy świętować?

      – Świętować? A ty nie musisz wrócić do pracy?

      – Wziąłem dzisiaj wolne, żeby móc celebrować wielki dzień z moją córeczką.

      Pokręciła głową z niedowierzaniem. Chyba tylko on mógł zrobić coś takiego.

      – Jesteś najlepszy, tatku – wyszeptała, przytulając go mocno.

      Rozbawiony odsunął ją od siebie.

      – Zachowaj te komplementy, gdy już zjemy te dobre lody, na które chcę cię zabrać – mruknął pod nosem, po czym spędzili naprawdę miłe popołudnie.

      Po tym wszystkim Julia nie widziała Norberta ponad dwa lata. Wykasowała z telefonu jego numer, wyrzuciła wszystkie zdjęcia, przeprowadziła się do Gdańska i miała wrażenie, że usunęła go z serca. Zamiast o nim rozmyślać, skupiła się na studiach. Chociaż miała sporo obaw, jak odnajdzie się w nowej sytuacji, szybko wypracowała sobie pewien rytm. Rano chodziła na uczelnię, po zajęciach wertowała setki stron w podręcznikach, a wieczorami zdarzało jej się czasami wyjść ze znajomymi na miasto, żeby odetchnąć. Chodzili od baru do baru na gdańskiej starówce, a gdy na drugim roku poznała Alicję, zyskała także kompana do wspólnych zakupów i wypadów na babskie filmy.

      – To zabawne, że chociaż z początku nic nie wskazywało na to, że będziemy się przyjaźnić, teraz jesteśmy nierozłączne, co? – stwierdziła kiedyś Alicja, gdy po sobotniej przechadzce po galerii handlowej przysiadły w kawiarni, żeby odetchnąć.

      Julia uśmiechnęła się, wspominając dzień, w którym zobaczyła ją po raz pierwszy.

      – Miałam cię za wredną dziewuchę, która klnie jak szewc i lubi się wywyższać.

      – Bo byłam wkurzona!

      – Wiem, wiem. Pamiętam. Przez babkę od gramatyki, która zgubiła nasze testy i powiedziała, że musimy napisać je jeszcze raz.

      – Ty się wtedy nie zdenerwowałaś? – Alicja napiła się mrożonej herbaty przez słomkę.

      – Żartujesz? Też byłam wściekła. Ale do głowy by mi nie przyszło, żeby zacząć przeklinać na zajęciach.

      – Oj tam, oj tam. Są w życiu sytuacje, kiedy trzeba schować do kieszeni dobre maniery.

      – Zamiast głosić te swoje mądrości, ciesz się, że ta babka nie wyrzuciła cię wtedy z zajęć. – Julia się zaśmiała. – Ja na jej miejscu chyba nie byłabym taka wyrozumiała.

      – Dlatego nie uczysz studentów – zauważyła Alicja.

      Julia zastanowiła się nad tym.

      – Racja. Szczerze mówiąc, chyba bym tego nie wytrzymała. – Nie była świadoma, że kilka dni później spełni się jej największe zawodowe marzenie i podpisze umowę na tłumaczenie pierwszej książki.

      Pragnęła tego od dziecka. Gdy inne dziewczynki marzyły o byciu aktorkami, baletnicami albo o zgrozo, wyjściu za mąż za księcia, ona sprzedała duszę książkom. Mogłaby bez końca zaglądać do biblioteki i przeglądać pożółkłe kartki starych książek dla dzieci, a wieczorami wielokrotnie czytała do późna pod kołdrą, chociaż rodzice już dawno kazali jej spać. Oczywiście potem zdarzało jej się przysypiać na lekcjach, za co raz czy dwa dostała nawet uwagę, ale zawsze uważała, że było warto. Uciekanie do świata fikcji sprawiało jej nieskrywaną przyjemność i stanowiło wspaniałą rozrywkę. A gdy do ich szkoły przyjechała kiedyś znana tłumaczka powieści i opowiedziała o swojej pracy – o tym, jak w pewnym sensie nadaje książkom drugie życie – dotarło do niej, że właśnie tym chce się zajmować. Wybrała w liceum profil humanistyczny, a potem bez namysłu złożyła dokumenty na filologię angielską o specjalności translatorycznej.

      Nie oczekiwała jednak, że zacznie pracować w zawodzie już podczas studiów. Gdy któregoś wieczoru, kierowana impulsem, wysyłała CV wraz z kawałkiem swojego przekładu do czołowych wydawnictw, spodziewała się raczej klęski niż oferty pracy. Tym większe były jej zdziwienie i radość, gdy kilka tygodni później, dokładnie w dniu urodzin Norberta, dostała z wydawnictwa mejla, że jest dla niej miejsce.

      Przypadek? Dla niektórych może i tak. Ona nigdy nie wierzyła, że życiem rządzą przypadki.

      Po tym wszystkim jej życie zmieniło się diametralnie. Przetłumaczona przez nią książka odniosła sukces na rynku, a czytelniczki nie mogły się nachwalić jej lekkiego stylu, więc zaczęła dostawać kolejne propozycje. Pracowała rano przed pójściem na uczelnię, a potem także wieczorami, gdy wracała zmęczona do pustego pokoju. Przekłady pochłaniały niemal cały jej wolny czas i szybko stała się popularną tłumaczką. Już po roku dostała nominację do najbardziej prestiżowej nagrody w kraju, zaczęto ją także zapraszać na spotkania autorskie do szkół.

      Wszystko to sprawiało jej dużą przyjemność, jednak przede wszystkim pomogło stanąć na nogi oraz odzyskać wiarę w siebie i własne możliwości. Od zdrady Norberta nieustannie czuła się bezwartościowa, brzydka i głupia. Patrzyła w lustro i widziała beznadziejną dziewczynę, która nie zasługuje na szczęście. Dopiero dzięki sukcesom w pracy przestała się w końcu zastanawiać, w czym była gorsza od tamtej blondynki. Stanęła na nogi, w dodatku zamieniła nijakie, znoszone trampki na ładne szpilki. Uwierzyła w siebie i zaczęła rozkwitać. Uśmiech nie schodził jej z ust i śmiała się, nawet idąc ulicą. Przestała czuć się porzuconą dziewczynką, która nie zasługuje na szczęście. Niczym poczwarka przeobraziła się w młodą, pewną siebie i zadbaną kobietę.

      Dlaczego więc gdy po latach spotkała Norberta, dała mu kolejną szansę?

      Na myśl o tym mimowolnie westchnęła. Chyba z sentymentu.

Скачать книгу