Maria. Powieść ukraińska. Malczewski Antoni

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Maria. Powieść ukraińska - Malczewski Antoni страница 2

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Maria. Powieść ukraińska - Malczewski Antoni

Скачать книгу

rel="nofollow" href="#n29" type="note">29 trudno poznać znamię

      Głębokich wewnątrz uczuć; tylko dzielne ramię —

      Świetna mowa30, dla ludzi – imię znakomite —

      Co w sobie, to na zawsze dla wszystkich ukryte;

      Lecz teraz, czy z potrzeby, czy w nagłym wzruszeniu,

      W pieszczotach dawał ulgę długiemu cierpieniu;

      I gdy w cichości z synem jakąś sprawę waży,

      Widocznie – uśmiech igrał na poważnej twarzy;

      A w oczach się mignęła szybka, dzika radość,

      Jak kiedy długim chęciom już się staje zadość,

      Jak gdy w trudzącym biegu i myśli ucisku

      Spocznie kto już na chwilę – choćby na mrowisku.

      Spocznie? – oh! może tylko czoło pałające

      Położy, gdzie go żądeł czekają tysiące.

      V

      Do późnej nocy w zamku zgiełk i tętent trwały;

      Do późnej nocy trąby i wiwaty grzmiały:

      Dawny wrócił obyczaj, wspaniała ochota,

      Długie się stoły śklniły31 od srebra i złota;

      I loch pański jak serce zdawał się otwarty —

      A stary węgrzyn32 płodził nie bez duszy żarty;

      I godząc huczne tony z wesołym hałasem,

      Muzyka z swą melodią przebiła się czasem33.

      Do późnej nocy twarze – ostre – malowane —

      Przodków w długim szeregu zebranych na ścianę,

      Zdały się iskrzyć nieraz martwymi oczami

      I śmiać się do pijących, i ruszać wąsami.

      VI

      W ustach mieszka wesołość – w oczach myśl zgadnienia34

      W głębi to, w głębi serca35 robak przewinienia;

      A gdy jaka uciecha razem ludzi zbierze,

      I Pycha, i Pochlebstwo śmieją się – nieszczerze.

      Może tak w dawnym zamku – bo w rznięte podwoje36

      Już Noc zaprowadziła ciemne rządy swoje;

      Już ucichli surmacze37; Sen Szczęście osłania;

      I puszczyk z wieży zaczął grobowe wołania;

      A jeszcze – w bocznym skrzydle obszernej budowy,

      Gdzie dzielny Wojewoda wzrok orli, surowy,

      Pomarszczoną powieką w ustroniu przyciska,

      Jak w jaszczur38 kryją kamień, którym duma błyska —

      Jeszcze stuk chodu słychać – lub ciężkie westchnienia,

      W przerwanym tępotaniu39, wracają sklepienia.

      Nicht tam niezawołany wnijść się nie poważy —

      Tam jego myśl ukryta samotnie się żarzy —

      Tam może brnąć już w rozpacz, w niezwykłej niemocy,

      Depce burzliwym krokiem po ciemnościach nocy,

      Jakby w jej czarnym tchnieniu chciał gdzieś znaleźć rękę

      Krwawej, zgubnej przyjaźni – lub zgasić swą mękę!

      I gdy z gorących oczów40 sen trwożny odlata,

      I gdy mu duszną była wysoka komnata,

      Otworzył wąskie okno – patrzał czas niejaki

      Na swoje liczne hufce, rozwinięte znaki,

      Co się do nakazanej zbierały wyprawy;

      Słuchał budzącej trąby i wojennej wrzawy:

      Prychają rącze konie, brzęczą w ruchu zbroje,

      Szumią skrzydła husarzy, chcą lecieć na boje.

      Dla nich wstające słońce w różowej pościeli

      Blaskiem złotych warkoczy widokres weseli41,

      I wznosząc świetne czoło, najpierwszym spojrzeniem

      W ślniącej stali swe wdzięki postrzega z zdziwieniem;

      Dla nich pachnący wietrzyk, co swój oddech świeży

      Dmucha na włosy dziewic i pióra rycerzy;

      Dla nich gwar małych ptasząt, w żywej słodkiej nucie,

      Co z mokrych rosą dziobków wyrywa uczucie:

      Nie dla niego42 – on nie chciał na widoku zostać —

      W niknących cieniach zamku zanurzył swą postać,

      Jak te straszące mary43, które bojaźń nasza

      Widzi w bezsennej nocy – poranek rozprasza.

      VII

      Dano znak – wrzasły trąby – szczęknęły podkowy —

      Mężnego towarzysza wierny szeregowy44

      Jak cień nie odstępuje; i szybkim obrotem,

      W ciasną gotycką bramę suną się z łoskotem.

      Zagrzmiała długim echem do sklepienia drząca —

      Aż łagodniejszą ziemię45 lżej kopyto trąca;

      I ciszej, ciszej brzęcząc – już słabo – z daleka —

      Głuchy dochodzi odgłos i coraz ucieka.

      Dopiero to na polu – gdzie ogromne koło

      Wytoczyło już słońce – bujają wesoło;

      I pstrym swoim proporcem nim sławy dostąpią46,

      W żywych strumieniach światła jak orły się kąpią:

      Tysiące piór, kamieni, w blask, w farby się stroi;

      Tysiące drobnych tęczy odbija się w zbroi;

      A na ich bystrych oczach siedziało Zwycięstwo,

      A na ich serc opoce kwitły wierność, męstwo,

      A na czele tych szyków wyniosły młodzieniec.

      Lecz któż on? Jakiż chwały czy szczęścia rumieniec

      Lniane chcą cienić włosy? Oh! milszy sto razy

      Niż różowe porankiem natury obrazy,

      I słodszy, i jaśniejszy od chwały połysku

      Ten blask – co w jego serca żywi się ognisku,

      Ten

Скачать книгу


<p>30</p>

tylko dzielne ramię, świetna mowa – charakterystyczne dla stylu Malczewskiego skróty myśli; domyślnie: na zewnątrz widoczne tylko dzielne ramię itd., wszystko to bije w oczy z samej postawy Wojewody. [przypis redakcyjny]

<p>31</p>

śklnić się – dziś: lśnić się. [przypis edytorski]

<p>32</p>

węgrzyn (daw.) – wino pochodząc z Węgier. [przypis edytorski]

<p>33</p>

muzyka z swą melodią przebiła się czasem – poprzez wesoły hałas uczty, z którym zresztą tony jej („huczne”) były w zupełnej zgodzie. [przypis redakcyjny]

<p>34</p>

w oczach myśl zgadnienia – [dziś popr.: zgadnięcia; Red.WL] tego co się wewnątrz drugich kryje? Taki domysł mógłby nasuwać wiersz następny, ale tylko domysł. [przypis redakcyjny]

<p>35</p>

W głębi to, głębi serca – podobnie w Korsarzu (I. 10) [Byrona; Red. WL] „Within, within – ’twastherethe spirit wrought!” Cała pierwsza część tego ustępu przypomina nadto początek II. pieśni Pana wysp Waltera Scotta, gdzie z powodu podobnych okoliczności (uczta) znajdują się podobne refleksje i gdzie również widzimy możnego pana dręczonego tajemną zgryzotą, a udającego wesołość. [przypis redakcyjny]

<p>36</p>

rznięte podwoje – rzeźbione drzwi. [przypis edytorski]

<p>37</p>

surmacz – trębacz; osoba grająca na surmie. [przypis redakcyjny]

<p>38</p>

jaszczur – skóra wyprawna z zachowaniem łuskowatej, a przynajmniej chropawej powierzchni. Tu mowa niewątpliwie o rękojeściach szabel oprawnych w „jaszczur”, a wysadzanych drogimi kamieniami. [przypis redakcyjny]

<p>39</p>

tępotanie (neol.) – tupot. [przypis redakcyjny]

<p>40</p>

gdy z gorących oczów – Stan psychiczny Wojewody objawia się fizycznie gorączką: myśl się żarzy, mękę chciałby zgasić, duszno mu, otwiera okno. [przypis redakcyjny]

<p>41</p>

widokres – widnokrąg; rzadko używana forma, odnotowana w słowniku Lindego. [przypis edytorski]

<p>42</p>

nie dla niego – Podobnie jak Wojewoda nie może znieść blasku czystego poranka, tak Lara Byrona cofa się przed widokiem cichej, pogodnej nocy: „It was a moment only for the good… Such scene his soul no more could contemplate, a night of beauty mock’d such breast as his” (I. 10). [przypis redakcyjny]

<p>43</p>

Jak te straszące mary… – Podobnie też i Lary „bristling loeks of sable, brow of gloom… glanced like a spectre’s attributes and gave his aspect all that terror gives the grave”. [przypis redakcyjny]

<p>44</p>

mężnego towarzysza wierny szeregowy – towarzysz: szlachcic, właściciel konia i pachołka, tutaj „szeregowego”. [przypis redakcyjny]

<p>45</p>

łagodniejsza ziemia – mniej ubita, niebrukowana, mniej twarda. [przypis redakcyjny]

<p>46</p>

I pstrym swoim proporcem nim sławy dostąpią (…) jak orły się kąpią – kąpią się w świetle, zanim przy pomocy swych lanc z pstrymi proporcami (chorągiewkami) zaczną się kąpać w sławie. [przypis redakcyjny]