Gargantua i Pantagruel. Rabelais François

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Gargantua i Pantagruel - Rabelais François страница 7

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Gargantua i Pantagruel - Rabelais François

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      W pracy niniejszej tłumacz posługiwał się następującymi wydaniami pism Rabelais'go:

      Pomnikowe wydanie krytyczne pod redakcją Abla Lefranc (Paris 1913), którego to wydania w chwili dokonywania przekładu ukazały się dopiero dwa tomy (księga I).

      Wydanie Marty-Laveaux (Paris 1870) tomów 6.

      Wydanie z r. 1835 (Paris, Ledentu) z doskonałym i wielostronnym słownikiem.

      Wydanie Louis Moland (Paris, Garnier frères).

      W układzie komentarza, obok innych prac, znaczne usługi oddało doskonałe niemieckie wydanie dzieł Rabelais'go w przekładzie Gottloba Regis, nowo opracowane przez Wilhelma Weigand (München und Leipzig, bei Georg Müller 1911).

      Kraków, marzec 1914.

      Księga pierwsza

      Żywot wielce przeraźliwy wielkiego Gargantui, ojca Pantagruelowego, niegdy skomponowany przez mistrza Alkofrybasa17, Abstraktora Piątej Esencji

      Księga pełna pantagruelizmu18

      Do czytelnika

      Przyjacielu, coś jął się tej Księgi,

      Wszelki smutek chciej rozpędzić z czoła,

      I czytając, nie gorszyć się zgoła:

      Zła tu nie masz ni szpetnej mitręgi.

      Choć nauczyć niewiele was zdoła,

      Jeno śmiechu da nieco czasami;

      To lekarstwo najlepszym się zda mi

      Na zgryzotę, co sercu dopieka:

      Lepiej śmiechem jest pisać niż łzami,

      Śmiech to szczere królestwo człowieka.

      Żyjcie w weselu!

      Przedmowa autora

      Opilce bardzo dostojne i wy, wielce znamienite przymiotniki19 (wam bowiem, a nie inszym poświęcone są pisma moje), słuchajcie! Owóż w dialogu Platona zamianowanym Uczta, Alcybiades, sławiąc swego nauczyciela Sokratesa, bez sprzeczki książęcia filozofów, wśród innych słów powiada o nim, iż był podobny sylenom. Syleny były to niegdy małe puzderka, takie jak widzimy dzisiaj w kramach aptekarzów, pomalowane z wierzchu w ucieszne a trefne figurki, jako to harpie, satyry, gąski, zające rogate, osiodłane kaczki, kozły latające, jelenie srokate i inne takie malowidła przedstawione uciesznie, aby ludzisków pobudzić do śmiechu, jako był zwykł Sylen, nauczyciel dobrego Bachusa: zasię we wnętrzu zamykano tam zmyślne lekarstwa, jako to balsamy, ambry, amomon, muszkat, zywety, szlachetne kamienie i insze kosztowne rzeczy. Takim ów Alcybiades mienił być Sokrata; ile że patrząc nań z wierzchu i sądząc z zewnętrznego kształtu, nie dalibyście zań ani łupiny z cebuli, tak był szpetny z członków i pocieszny z postawy: nos szpiczasty, spojrzenie jakoby u byka, oblicze, rzekłbyś, głupka, grubaśny w obyczajach, niechlujny w odzieży, ubogi w dostatki, niefortunny u płci białej, niezdatny do publicznych urzędów; zawżdy pośmiechujący się, zawżdy przepijający do każdego pełną miarką, zawżdy wykręcający się sianem, zawżdy tający swoje boskie rozumienie. Ale otwarłszy one puzdro, naleźlibyście wewnątrz niebiański i nieopłacony specyfik, pojęcie więcej niż ludzkie, przedziwną cnotę, nieomylną pewność, niepojętą wzgardę wszystkiego tego, dla czego ludzie tyle czuwają, biegają, pracują, żeglują a borykają się.

      Ku czemu, wedle waszego mniemania, mierzy owa przegrywka i ono wymacywanie? Ku temu, iż wy, moi mili uczniowie i niektóre inne pomyleńce, czytając ucieszne nadpisy niektórych ksiąg naszego wymysłu, jako to Gargantua, Pantagruel, Trąbiflasza, Dostojeństwo rozporka, O grochu ze słoniną cum commento, sądzicie nazbyt łacno, iż wewnątrz rzecz stoi jeno o błaznowaniach, figielkach i łgarstwach uciesznych: ile że zewnętrzne godło (to jest tytuł), bez inszego pogłębiania wykłada się zazwyczaj ku śmiechowi a trefności. Wszelako nie przystoi z taką letkością oceniać dzieło człowiecze: toć sami powiadacie, że habit nie czyni jeszcze mnicha, i ten lub ów, chocia odziany mniszym kapturem, może być wnętrznie bardzo daleki od mnichostwa; toż inny może mieć na grzbiecie hiszpański płaszczyk, zasię co do swego męstwa, zgoła nie z Hiszpanii się wiedzie. Owo dlaczego trzeba otworzyć tę księgę i pilnie zważyć, co w niej jest wywiedzione. Wówczas poznacie, że kordiał20 zawarty wewnątrz cale21 inszej jest wartości niż to, co zwiastowało puzdro: to znaczy, iż roztrząsane materie nie są tak bardzo płoche, ile to sam nadpis obiecywał.

      A przypuściwszy nawet, iż w dosłownym rozumieniu, najdziecie tu dość materii cale uciesznych i dobrze wiernych swojemu nadpisowi, to i wówczas nie należy dać się temu omamić, jakoby śpiewom syrenim; jeno w wyższym rozumieniu wykładać sobie to, co zrazu zdawałoby się rzeczone z pustej jeno wesołości. Zdarzyło się wam kiedy odkorkowywać jaką butelczynę? Prosit! Owo przywiedźcie sobie na pamięć zachowanie wasze przy tej czynności. A widzieliście kiedy psa, gdy mu popadnie na drodze w łapy kość ze szpikiem? Oto, jak powiada Platon w księdze II De Re publica, zwierzę najbardziej filozoficzne pod słońcem. Jeśliście widzieli, mogliście zauważyć, z jakim nabożeństwem on ją obchodzi, jak czujnie jej strzeże, jak chciwie dzierży, jak bacznie ją napoczyna, jak chytrze kruszy i jak pilnie wysysa. Co każe mu tak czynić? Jaką nadzieję żywi w tej pilnej pracy? Co mniema osiągnąć? Nic, jeno trochę szpiku: prawda, że ta trocha rozkoszniejsza tu jest niż wiele w innych rzeczach, jako że szpik jest to pożywienie najdoskonalej ze wszystkich wypracowane przez naturę, o czym powiada Galenus22, III, Facult. nat. i XI, De Usu partium.

      Za przykładem tego zwierza przystoi wam owa roztropność, abyście umieli węszyć, czuć i oceniać owe piękne księgi, suto kraszone omastą, niewinne a zwinne, celne a strzelne. Później zasię przez pilne wgłębianie się a baczne rozmyślanie uda się wam skruszyć kość a wyssać posilny szpik, czyli to, co rozumiem przez one pitagorejskie symbole, w nadziei iż jesteście dość bystrzy a sposobni do takiego czytania: wówczas cale inny smak w nim najdziecie i bardziej wysoką wiedzę, która wam objawi co nieco o bardzo wysokich sakramentach i przeraźliwych misteriach, tak co się tyczy naszej religii, jak również polityki i życia społecznego.

      Czy wy naprawdę sumiennie mniemacie, iż kiedykolwiek Homer, pisząc Iliadę i Odyseję, miał na myśli owe alegorie, w jakie go ustroili Plutarch, Heraklides poncki, Eustatius, Phornutus, i to co z nich ukradł Policjan? Jeżeli tak mniemacie, nie zbliżacie się ani rękami ani nogami do mego mniemania; ja bowiem sądzę, iż tak samo nie śniło się o nich Homerowi, jak Owidiuszowi w jego Metamorfozach nie śniło się o tajemnicach Ewangelii, co niejaki brat Obżora23, szczery liżypółmisek, wysilał się dowieść, skoro zdarzyło mu się spotkać tak głupich jak on sam, niby (powiada przysłowie) pokrywę godną garnka.

      Jeżeli w to nie wierzycie, dla jakiej przyczyny nie mielibyście uczynić tak samo z tymi uciesznymi i nowymi kroniczkami, mimo iż, dyktując je, nie więcej myślałem o tym niż wy, którzy oto popijacie nie gorzej ode mnie. Na układanie bowiem tej wspaniałej książki nie więcej obróciłem czasu, ani też nie inny, jak tylko ten, który był przeznaczony ku pokrzepieniu ciała, to znaczy kreśliłem je, pijąc a jedząc. Owo też jest

Скачать книгу


<p>17</p>

Alkofrybas Nasier – pseudonim używany przez Rabelais'go, jest ścisłym anagramem jego imienia i nazwiska. [przypis tłumacza]

<p>18</p>

Księga pełna pantagruelizmu – Obecność słowa „pantagruelizm” w tytule Gargantui jest jednym z poważnych dowodów na poparcie zapatrywania, przyjętego niemal ogólnie, że księga Gargantui chronologicznie późniejsza jest od księgi I Pantagruela. Samo pojęcie „pantagruelizmu” zrazu oznacza w ustach autora szeroką wesołość i grube używanie, później stopniowo oczyszcza się, szlachetnieje i staje się synonimem pewnego pogodnego stoicyzmu. Sterne, który w swoim Tristramie Shandy nieustannie czerpie z Rabelais'go, tworzy pojęcie shandeizmu, będące jedynie wtórnym odbiciem pantagruelizmu. [przypis tłumacza]

<p>19</p>

przymiot – syfilis, fr. verole; [przymiotnik: syfilityk; Red. WL]. [przypis tłumacza]

<p>20</p>

kordiał – tu: lekarstwo. [przypis edytorski]

<p>21</p>

cale (daw.) – zupełnie, całkowicie. [przypis edytorski]

<p>22</p>

Galenus, Claudius (ok. 130–200 n.e.) – lekarz rzym. greckiego pochodzenia, anatom; medyk cesarza Marka Aureliusza; jego dzieła przez 15 wieków (w średniowieczu i odrodzeniu) wywierały ogromny wpływ na kierunek europejskich nauk medycznych. [przypis edytorski]

<p>23</p>

brat Obżora – Dominikanin, Tomasz Walleys, który komentował Metamorfozy Owidiusza, wyciągając z nich rzekome głębokie nauki moralne i zestawiając je z historiami z Pisma św. [przypis tłumacza]