Tajemnica Baskerville'ów: dziwne przygody Sherlocka Holmes. Doyle Arthur Conan
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Tajemnica Baskerville'ów: dziwne przygody Sherlocka Holmes - Doyle Arthur Conan страница 7
– Kto wiedział, że pan zatrzyma się w Northumberland Hotel? – spytał Holmes, spoglądając bystro na swego klienta.
– Nikt nie mógł wiedzieć. Zdecydowałem się dopiero po spotkaniu doktora Mortimer.
– Doktor Mortimer mieszkał już tam zapewne?
– Bynajmniej. Zatrzymałem się u znajomego – odparł doktor. – Nie było żadnych poszlak, wskazujących, że chcemy stanąć w tym właśnie hotelu.
– Hm! ktoś widocznie śledzi pańskie kroki.
Holmes wyjął z koperty papier dużego formatu, rozłożył go na stole. Na środku arkusza było jedno zdanie. Brzmiało w te słowa:
Jeżeli dbasz o życie, strzeż się trzęsawiska
Tylko jedno słowo: „trzęsawiska” było wypisane drukowanemi literami, atramentem.1
– A teraz, panie Holmes – rzekł sir Henryk Baskerville – może mi pan wytłómaczy, co znaczą te słowa i kto interesuje się moją osobą?
– Cóż pan o tem myślisz, doktorze Mortimer? Musisz chyba przyznać, że niema w tem nic nadnaturalnego.
– Nie, lecz te słowa mogą być skreślone przez kogoś, kto wierzy w nadprzyrodzoną siłę, rządząca tą sprawą.
– Jaką sprawą? – podchwycił sir Henryk Baskerville. – Widzę, że panowie jesteście lepiej odemnie powiadomieni o moich interesach.
– Zanim stąd wyjdziesz, sir Henryku, będziesz wiedział to, co i my – oświadczył Sherlock Holmes. – Tymczasem zajmiemy się tym ciekawym dokumentem. List został naklejony i wrzucony do skrzynki wczoraj wieczorem. Czy masz wczorajszy Times, Watson?
– Leży tutaj.
– Proszę cię o niego. Chcę zobaczyć wewnętrzną kolumnę z artykułem wstępnym.
Przebiegł okiem wzdłuż szpalty.
– Artykuł wstępny traktuje o wolnym handlu. Pozwólcie mi odczytać z niego jeden ustęp:
„Nie należy się łudzić, że taryfa protekcyjna osłoni nasz przemysł. Takie prawo zmniejszy tylko obieg kapitałów i sprawi, że życie będzie droższem w Anglii. Jeżeli więc dbasz o swój dobrobyt, szanowny obywatelu, strzeż się głosować za rzecznikami tej idei”.
– Cóż o tem myślisz, Watson? – zawołał Holmes, zacierając ręce z radości. – Czy nie znajdujesz, że wyrażone poglądy są bardzo głębokie?
Doktor Mortimer spojrzał na Holmesa z zaciekawieniem; sir Henryk był widocznie zdziwiony.
– Nie znam się na taryfach – rzekł – ale nie widzę, aby te słowa miały nas wprowadzić na trop autora listu.
– I owszem, Watson zna mój system. Czy zrozumiałeś znaczenie tego zdania dla naszej sprawy?
– Przyznaję, że nie widzę żadnej łączności pomiędzy temi słowami a przestrogą, zawartą w liście anonimowym.
– A jednak, kochany Watson, łączność jest tak ścisła, że jedno wypływa z drugiego. Życie, dbasz, strzeż się – czyż nie widzisz, skąd są wzięte owe słowa?
– Masz pan słuszność! – zawołał sir Henryk.
– Wszelkie wątpliwości rozprasza fakt, że słowa zostały wycięte w całości, nie zaś pojedynczemi literami, a nawet widzimy dwa słowa wycięte razem: dbasz o…
– Doprawdy, panie Holmes, to przechodzi wszelkie pojęcie! – rzekł doktor Mortimer, patrząc na mego przyjaciela ze zdumieniem. – Nie dość, że pan poznałeś odrazu, iż słowa zostały wycięte z dziennika, ale domyśliłeś się, z którego. Powiedz-że nam, jakim sposobem?
– Sądzę, że potrafiłbyś, doktorze, odróżnić czaszkę Murzyna od czaszki Eskimosa?
– Naturalnie. Badanie czaszek – to moja specyalność.
– Dla moich oczu różnica pomiędzy burgosowemi czcionkami artykułów wstępnych Timesa a petitowym drukiem pism wieczornych jest tak wielka, jak dla pana pomiędzy czaszką Eskimosa a Murzyna. Badanie druków jest elementarzem wiedzy detektywa.
– O ile można przypuszczać, te słowa zostały wycięte scyzorykiem.
– Nie; nożyczkami i to bardzo ostremi i krótkiemi. Po wycięciu naklejono je gumą na papierze.
– Ale dlaczego słowo: trzęsawisko zostało wypisane ręcznie?
– Bo niema go w artykule.
– Czy coś jeszcze zwróciło pańską uwagę, panie Holmes? – pytał sir Henryk.
– Dostrzegam parę wskazówek, choć starano się zatrzeć wszelkie ślady. Adres wypisany literami drukowanemi ręką niewprawną, ale skądinąd Times jest czytywany przez ludzi inteligentnych. Wyprowadzam stąd wniosek, że autorem anonimu jest człowiek wykształcony, który chce uchodzić za nieuka; sam fakt, że ukrywa swe pismo, dowodzi, że pan znasz, lub że mógłbyś poznać to pismo. Dalej: słowa nie są naklejone w prostej linii; i tak, naprzykład, życie nie jest na swojem miejscu właściwem. To świadczy o niedbałości lub o wzruszeniu. Przypuszczam raczej to ostatnie. Korespondent śpieszył się widocznie… ale dlaczego? Wiedział, że list, wrzucony wieczorem, choćby najpóźniej, dojdzie rąk sir Henryka nazajutrz przed jego wyjściem z hotelu. Czyżby ów nieznajomy bał się, że mu przerwą robotę?
– Wkraczamy teraz w dziedzinę domysłów – wtrącił doktor Mortimer.
– Powiedz pan raczej, że na pole prawdopodobieństw. Może to pan nazwać domysłem, ale ja jestem pewien, że adres został skreślony w hotelu.
– Skąd pan to wie?
– Jeżeli panowie przyjrzycie mu się dokładnie, to zmiarkujecie, że piszący miał kłopot z piórem i atramentem. Pióro pryskało dwa razy w jednem słowie, i wyschło trzy razy przy wypisywaniu tak krótkiego adresu, co dowodzi, że było bardzo mało atramentu w kałamarzu. Otóż w domu prywatnym rzadko się zdarza, aby atrament wysechł i żeby pióro było w tak złym stanie. Ale wiadomo, czem są pióra i kałamarze hotelowe. Sądzę, że badając kałamarze w hotelach w pobliżu Charing Cross, znajdziemy wycięty numer Timesa i zdołamy odszukać osobę, która ten list przesłała.
Obejrzał starannie papier, na którym były przyklejone słowa, ale nie mógł dojrzeć nic osobliwego.
– Czy zdarzyło się panu co jeszcze od chwili, gdyś pan przybył do Londynu? – spytał sir Henryka.
– Nic zgoła.
– Czy
1
Sprostowanie. Na str. 35-ej, w w. 14 i 13 od dołu, zam.: „Tylko jedno słowo: „trzęsawiska” było wypisane drukowanemi literami, atramentem”, – powinno być: „Tylko jedno słowo: „trzęsawiska” było wypisane atramentem, reszta zaś drukowanemi literami”.