Quo vadis. Генрик Сенкевич

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Quo vadis - Генрик Сенкевич страница 26

Quo vadis - Генрик Сенкевич

Скачать книгу

także drogim, choćby dlatego, że umacniało jej stanowisko i wpływ czyniło nieprzepartym. Od zdrowia i życia małej Augusty mogły zależeć losy całego imperium, lecz Winicjusz tak był zajęty sobą, własną sprawą i własną miłością, że nie zwróciwszy prawie uwagi na wiadomość centuriona, odrzekł:

      — Chcę widzieć się tylko z Akte. I przeszedł.

      Lecz Akte zajęta była także przy dziecku i musiał czekać na nią długo. Nadeszła dopiero koło południa z twarzą zmęczoną i bladą, która na widok Winicjusza pobladła jeszcze bardziej.

      — Akte — zawołał chwytając jej ręce Winicjusz i ciągnąc ją na środek atrium — gdzie jest Ligia?

      — Chciałam się ciebie o to zapytać — odrzekła patrząc mu z wyrzutem w oczy. A on, jakkolwiek przyrzekał sobie, że wybada ją spokojnie, ścisnął znów dłońmi głowę i począł powtarzać z twarzą ściągniętą przez ból i gniew:

      — Nie ma jej. Porwano mi ją w drodze!

      Po chwili jednak opamiętał się i zbliżywszy swą twarz do twarzy Akte, począł mówić przez zaciśnięte zęby:

      — Akte... Jeśli ci życie miłe, jeśli nie chcesz stać się przyczyną nieszczęść, których nie potrafisz sobie nawet wyobrazić, odpowiedz mi prawdę: czy nie cezar ją odbił?

      — Cezar nie wychodził wczoraj z pałacu.

      — Na cień matki twojej, na wszystkich bogów! Czy nie ma jej w pałacu?

      — Na cień matki mojej, Marku, nie masz jej w pałacu i nie cezar ją odbił. Od wczoraj zachorowała mała Augusta i Nero nie oddala się od jej kołyski. Winicjusz odetchnął. To, co wydawało mu się najstraszniejszym, przestało mu grozić.

      — A więc — rzekł siadając na ławie i zaciskając pięści — porwali ją Aulusowie i w takim razie biada im!

      — Aulus Plaucjusz był tu dziś rano. Nie mógł się ze mną widzieć, gdyż byłam zajęta przy dziecku, ale wypytywał o Ligię Epafrodyta i innych ze służby cesarskiej, a potem oświadczył im, że przyjdzie jeszcze, aby się widzieć ze mną.

      — Chciał odwrócić od siebie podejrzenia. Gdyby nie wiedział, co się stało z Ligią, byłby przyszedł szukać jej do mego domu.

      — Zostawił mi kilka słów na tabliczce, z których zobaczysz, że wiedząc, iż Ligia została zabrana z jego domu przez cezara na twoje i Petroniusza żądanie, spodziewał się, iż zostanie tobie odesłana, i dziś rano był w twoim domu, gdzie mu powiedziano, co się stało.

      To rzekłszy poszła do cubiculum i po chwili wróciła z tabliczką, którą jej zostawił Aulus.

      Winicjusz przeczytał i zamilkł. Akte zaś zdawała się czytać myśli w jego posępnej twarzy, gdyż po chwili rzekła:

      — Nie, Marku. Stało się to, czego chciała sama Ligia.

      — Tyś wiedziała, że ona chce uciec! — wybuchnął Winicjusz.

      A ona spojrzała na niego swymi mglistymi oczyma niemal surowo.

      — Wiedziałam, że nie chce zostać twoją nałożnicą.

      — A ty czym byłaś całe życie?

      — Ja byłam przedtem niewolnicą.

      Lecz Winicjusz nie przestał się burzyć. Cezar darował mu Ligię, więc on nie potrzebuje pytać, czym była przedtem. Wynajdzie ją choćby pod ziemią i uczyni z niej wszystko, co mu się podoba. Tak jest! Będzie jego nałożnicą. Każe ją chłostać, ilekroć mu się podoba. Gdy mu się sprzykrzy, odda ją ostatniemu ze swoich niewolników albo każe jej obracać żarna w swoich posiadłościach w Afryce. Będzie jej teraz szukał i odnajdzie ją tylko po to, by ją zgnieść, zdeptać i upokorzyć.

      I podniecając się coraz bardziej, tracił wszelką miarę do tego stopnia, że nawet Akte poznała, iż zapowiadał więcej, niż byłby zdolny dotrzymać, i że mówi przez niego gniew i męka. Nad męką miałaby litość, lecz przebrana miara wyczerpała jej cierpliwość, tak że wreszcie spytała go, dlaczego do niej przyszedł.

      Winicjusz nie znalazł na razie odpowiedzi. Przyszedł do niej, bo tak chciał, bo sądził, że udzieli mu jakich wiadomości, ale właściwie przyszedł tylko do cezara, a nie mogąc się z nim zobaczyć wstąpił do niej. Ligia uciekając sprzeciwiła się woli cezara, więc on ubłaga go, by nakazał jej szukać w całym mieście i państwie, choćby przyszło użyć do tego wszystkich legii i przetrząsać kolejno każdy dom w imperium. Petroniusz poprze jego prośbę i poszukiwania rozpoczną się od dziś dnia.

      Na to Akte rzekła:

      — Strzeż się, byś jej nie stracił na zawsze wówczas dopiero, gdy ją z rozkazu cezara odnajdą.

      Winicjusz zmarszczył brwi.

      — Co to znaczy? — spytał.

      — Słuchaj mnie, Marku! Wczoraj byłyśmy z Ligią w tutejszych ogrodach i spotkałyśmy Poppeę, a z nią małą Augustę, którą niosła Murzynka Lilith. Wieczorem dziecko zachorowało, a Lilith twierdzi, że zostało urzeczone i że urzekła je ta cudzoziemka, którą spotkały w ogrodach. Jeśli dziecko wyzdrowieje, zapomną o tym, lecz w razie przeciwnym pierwsza Poppea oskarży Ligię o czary, a wówczas, gdziekolwiek ją odnajdą, nie będzie dla niej ratunku.

      Nastała chwila milczenia, po czym Winicjusz ozwał się:

      — A może ją urzekła? I mnie urzekła.

      — Lilith powtarza, że dziecko zaraz zapłakało, gdy je przeniosła koło nas. To prawda! Zapłakało. Pewno wyniesiono je do ogrodów już chore. Marku, szukaj jej sam, gdzie chcesz, ale póki mała Augusta nie wyzdrowieje, nie mów o niej z cezarem, bo ściągniesz na nią pomstę Poppei. Dość już jej oczy płakały przez ciebie i niech wszyscy bogowie strzegą teraz jej biednej głowy.

      — Ty ją kochasz, Akte? — spytał posępnie Winicjusz. A w oczach wyzwolenicy błysnęły łzy.

      — Tak! Pokochałam ją.

      — Bo ci nie odpłaciła nienawiścią jak mnie.

      Akte popatrzyła na niego przez chwilę, jakby wahając się lub jakby pragnąc zbadać, czy mówił szczerze, po czym odrzekła:

      — Człowieku zapalczywy i ślepy! Ona cię kochała. Winicjusz zerwał się pod wpływem tych słów jak opętany. Nieprawda! Nienawidziła go. Skąd Akte może wiedzieć?! Czy po jednym dniu znajomości Ligia uczyniła jej wyznanie? Co to jest za miłość, która woli tułactwo, hańbę ubóstwa, niepewność jutra, a może i nędzną śmierć — od uwieńczonego domu, w którym czeka z ucztą kochany! Lepiej mu takich rzeczy nie słyszeć, bo gotów oszaleć. Oto nie oddałby tej dziewczyny za wszystkie skarby tego pałacu, a ona uciekła. Co to jest za miłość, która boi się rozkoszy, a płodzi boleść! Kto to pojmie? Kto może zrozumieć? Gdyby nie nadzieja, że ją odnajdzie, to utopiłby w sobie miecz! Miłość się oddaje, nie odbiera. Były chwile u Aulusów, że sam wierzył w bliskie szczęście, ale teraz wie, że go nienawidziła, nienawidzi i umrze z nienawiścią

Скачать книгу