Hayden War. Tom 4. Zew Walhalli. Evan Currie
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Hayden War. Tom 4. Zew Walhalli - Evan Currie страница 15
Los Alamos, New Mexico
– Nowy standardowy zestaw, tylko dla pani zespołu – powiedział Graves, wskazując stół na środku pokoju.
– Mój zespół? – Sorilla wytrzeszczyła oczy.
– Nie wprowadzili pani jeszcze?
– Nie, sir. – Pokręciła głową.
– Zrobią to pewnie w Alamo.
– Pewnie tak, sir. – Sorilla wzięła do ręki pistolet Metalstorm.
Kompaktowa broń wystrzeliwała półcalowe pociski z dwóch luf w układzie pionowym, z szybkostrzelnością teoretyczną wynoszącą milion strzałów na minutę. Oczywiście było to ograniczone łączną pojemnością obu magazynków, wynoszącą pięćdziesiąt sztuk, a więc o realnym zbliżeniu się do tej wartości nie mogło być mowy. W praktyce oznaczało to jednak, że Sorilla mogła ostrzelać cel pięćdziesięcioma pociskami tak szybko, że uderzały w cel, zanim podporucznik poczuła odrzut.
Była to dość precyzyjna broń, spełniająca również funkcję kieszonkowej artylerii, i jak każda konstrukcja tego typu, nie miała żadnych ruchomych części. Nawet spust był tylko płytką dotykową, ale Sorilla i tak rzadko go używała. Jej implanty mogły przekazać broni sygnał do otwarcia ognia.
Obok pistoletu leżało coś, czego nie znała. Sorilla podniosła urządzenie i obejrzała je. Wyglądało trochę jak elektryczny śrubokręt, tyle że na końcówce służącej do mocowania grotów znajdowało się małe szkiełko.
– Zasilany chemicznie laser gigawatowy – wyjaśnił Graves. – Czas działania wynosi dziesięć minut.
Sorilla gwizdnęła z uznaniem. Lasery nie były często używane, a szczególnie w charakterze broni. Owszem, posiadały je okręty jako część systemu obrony punktowej, ale problemem były wystarczająco mocne i stabilne źródła zasilania. Dotychczas tylko okręty takimi dysponowały.
– Dziesięć minut? Cholera, sir, to robi wrażenie. Czemu nie widzieliśmy ich dotychczas? – spytała szczerze zainteresowana, jako że przy broni o tej mocy nawet dwie minuty byłyby wystarczającą wartością.
– Głównie z powodu ceny – odpowiedział Graves. – To kosztuje prawie tyle, ile pani pancerz.
– Auć. – Podporucznik bardzo delikatnie odłożyła laser.
Pancerz operatora Wojsk Specjalnych wart był około dwudziestu milionów dolarów, między innymi dlatego używała ich jedynie ta formacja.
– Oferujemy pani kolejny sposób na sianie spustoszenia, nie to, żeby dotychczas była pani nieskuteczna... – uśmiechnął się generał. – Ale co ważniejsze, daje on sporą różnorodność zastosowań. Można nim walczyć, ciąć, spawać... Proszę traktować to jak urządzenie wielofunkcyjne, poruczniku.
Sorilla pokiwała głową.
– Bardzo drogi jest ten multitool – powiedział Graves z przewrotnym uśmiechem. – Proszę go nie zepsuć.
Aida wiedziała, że generał żartował. Nie wysyłało się sprzętu w pole, nie zakładając, że zostanie on użyty do wykonania zadania, to było logiczne. W rzeczywistości generalicja lubiła, kiedy sprzęt był intensywnie używany. To usprawiedliwiało zamawianie tak kosztownych zabawek.
– Większość pozostałego sprzętu to modyfikacje tego, co już pani zna. Na koniec zostawiliśmy jednak najlepsze.
Poprowadził ją do przedmiotu mającego znajomy kształt, jednak wyraźnie innego od poprzednich modeli. Na twarzy Sorilli powoli pojawiał się szeroki uśmiech.
– Podoba mi się.
– Nie jestem tym zaskoczony.
Graves przyglądał się, jak Sorilla obchodzi dookoła nowy pancerz operatora Wojsk Specjalnych. Zestaw miał przyłbicę uformowaną pod kątem, co nadawało mu wygląd turniejowej zbroi rycerskiej. Podporucznik sięgnęła, otworzyła zamki magnetyczne i obejrzała się.
– Mogę, sir?
– To pani pancerz, poruczniku. Proszę nim dysponować.
Sorilla wsadziła dłoń do wewnątrz.
– Nie czuję dozowników żelu.
– Żel jest w porowatej membranie. Ma pani wszystkie jego zalety, ale oszczędza to kłopotów po zdjęciu pancerza.
Kobieta uśmiechnęła się zaczepnie.
– Szkoda. Zawsze miałam ubaw, patrząc na facetów, kiedy ścierałam z siebie żel.
Graves powstrzymał się od komentarza. Niektóre tematy, choć nie były tabu, dla mężczyzn mogły się okazać nieco ryzykowne, nawet generałów. Z drugiej strony, z trudem powstrzymywał się, by nie odwracać wzroku, kiedy Aida się rozbierała. Kiedy pancerze zakładali mężczyźni, nie miał problemów, jednak z podporucznik Aidą było to o wiele trudniejsze.
Trudno było uznać ją za piękną kobietę, ale na swój sposób była z całą pewnością bardzo atrakcyjna. Pod jej skórą grały mięśnie zbite niczym liny, drgając i napinając się przy każdym ruchu. Nie była zbudowana jak kulturystka, tylko jak drapieżnik, w każdej chwili gotów do morderczego skoku.
Całkowicie naga weszła w pancerz.
Nie było to bardzo trudne, ale jednak trzeba było pokonać pewne przeszkody. Od kolan w dół pancerz był nierozpinany i musiała się w niego wślizgnąć po śliskiej od zimnego żelu membranie. Podobnie było z przedramionami. Przez chwilę wisiała w pancerzu jak ukrzyżowana. Cofnęła głowę i złapała kontakt z odbiornikiem NFC u podstawy hełmu. Pancerz obudził się do życia, a ona poczekała na zakończenie procedury aktywacji. Następnie nakazała w myślach zamknięcie.
Najpierw zatrzasnęły się płyty na udach i ramionach. Część piersiowa zamykała się na lewym boku. Wreszcie na twarz podporucznik zsunął się hełm. Przez moment trwała w ciemności, kiedy jej implanty synchronizowały się z urządzeniami pancerza. W końcu rozjaśnił się HUD.
– Nowy interfejs – powiedziała, ale zauważyła, że audio jeszcze nie działało. Włączyła nagłośnienie. – Nowy interfejs, ale ta sama linia poleceń.
– Jest kilka nowych, ale znajdzie je pani łatwo – przyznał Graves. – Jednak ma pani rację, oprogramowanie zostało unowocześnione.
Sorilla uruchomiła menu pomocy i rzeczywiście zauważyła kilka nowych komend.
„Nic szczególnego... ale zaraz, co to?”
– Aktywny kamuflaż, sir?
– Ten pancerz jest niewidzialny dla większości długości fal używanych na Ziemi – odparł. – Mikrofale, fale radiowe, podczerwień i tak dalej. Jeśli chodzi o spektrum widzialne, nie jest perfekcyjne, ale pancerz całkiem nieźle potrafi naśladować