Balony. M. Sajnog
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Balony - M. Sajnog страница 11
Wstał, założył bluzę z kapturem i schował do bojówek nóż. Jeśli artykuły mówiły prawdę, może spotkać dziś parę agresywnych ludzi i zwierząt. Wolał być na to przygotowany, poza tym, żeby uratować czerwonowłosą dziewczynę, może potrzebować broni.
Wyjął komórkę i wystukał numer Katie Kolms, który udało mu się znaleźć wczoraj. Nie odebrała. Spróbował jeszcze raz, potem kolejne dwa razy, wciąż bez skutku. Postanowił napisać wiadomość, może kiedy przeczyta, o co chodzi, odbierze telefon. Zastanawiał się, co powinien napisać. Cześć, miałem wizję, że ktoś zabije twoją koleżankę, daj mi jej adres, żebym mógł ją uratować. Pomyśli, że jest idiotą, więc co teraz? Po chwili namysłu napisał:
Witam, bardzo proszę o kontakt, pani przyjaciółka Ella jest w niebezpieczeństwie. Adam Heler.
Przeczytał wiadomość i uznał, że jest odpowiednia, nie brzmi szalenie. Jest szansa, że dziewczyna się odezwie. Przynajmniej on na taką wiadomość by odpowiedział. Odczekał pięć minut, potem dziesięć, ale nie otrzymał SMS-a zwrotnego od Katie, nic się nie wydarzyło. Zadzwonił jeszcze raz, ale wciąż nie odbierała. Nagrał się jeszcze na automatyczną sekretarkę i schował telefon. Nie brał pod uwagę, że nie będzie mógł się z nią skontaktować. Wczoraj wyobrażał to sobie tak, że zadzwoni, powie jej, o co chodzi, dostanie adres i uratuje Ellę. Wszystko bez problemu, ale co miał zrobić teraz? Opadł na krzesło, entuzjazm powoli go opuszczał.
Wtedy jednak go olśniło, przypomniał sobie, gdzie widział chłopaka Elli. Mijali się kiedyś w wejściu do firmy. Przypomniał sobie, bo mężczyzna niósł ze sobą wielką torbę, jakby był jakimś mechanikiem. Adam zwrócił na niego uwagę, bo w obrotowych drzwiach musiał go przepuścić, z walizką nie zmieściliby się razem. Muszę jechać do firmy, będą mieli jego dane, zapisują i nagrywają wszystko. Zawsze to jakiś trop, pomyślał. Światełko w tunelu. Zabrał plecak i wyszedł w końcu z domu. Przeszukał jeszcze ogród w poszukiwaniu swojego kota, ale nigdzie nie było po nim śladu. Mam nadzieję, że sobie poradzi, pomyślał ze smutkiem.
Kiedy miał już wsiąść do auta, zobaczył leżące niedaleko zwłoki małego psa. Zostawił otwarte drzwi i poszedł do niego. Kiedy się bliżej przyjrzał, zauważył, że ciału brakowało tylnych łap, ktoś mu je odgryzł lub może urwał. Boże, mam nadzieję, że stało się po to tym, jak przegryziono mu gardło, bo inaczej jego cierpienie musiało być ogromne. Nikt nie zasługuje na taką śmierć. Gardło było tak mocno rozerwane, że głowa ledwo trzymała się ciała, pies miał białą sierść, w niektórych miejscach zabarwioną na czerwono, a z jego wpół otwartych oczu wyrastały łodygi… Rośliny były identyczne jak te na zdjęciach w Internecie. A więc to prawda, pomyślał zasmucony. Wrócił do samochodu i spróbował zadzwonić po straż miejską. Linia oczywiście była zajęta. Uznał więc, że jeśli wróci i pies wciąż będzie tam leżał, coś z nim zrobi. Teraz nie miał na to czasu. Odjechał powoli.
Pani Peters mieszkała kilka przecznic od jego domu, po drodze do firmy, w której pracował. Na ulicach było dziwnie pusto, gdzieniegdzie leżały ciała różnych zwierzaków, ale ludzi praktycznie nie widział. W jednej z bocznych alejek zauważył parę osób, zwolnił i dostrzegł, że są pochłonięte walką ze sobą. Okładały się pięściami, a nawet chyba wgryzały w swoje ciała. W pewnym momencie kobieta, wysoka blondynka, na oko pięćdziesięciolatka, odwróciła się w jego stronę, twarz miała całą we krwi. Uśmiechnęła się szaleńczo, wydała dziwny warczący odgłos, a potem wgryzła się w rękę jednego ze stojących obok niej mężczyzn. Adam nacisnął gaz i odjechał. Nie zamierzał się mieszać, miał ważniejsze sprawy na głowie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.