Szlacheckie gniazdo. Monika Rzepiela
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Szlacheckie gniazdo - Monika Rzepiela страница
Moim Synom
Dramatis personae
Gracjan Pawłowski – podczaszy biecki, dziedzic Pawłówki
Eleonora z Błędowskich Pawłowska – jego żona, podczaszyna
Leontyna Olga Pawłowska – podczaszanka
Łukasz Pawłowski – podczaszyc
Elwira Melania Pawłowska – młodsza siostra
Tekla – pokojówka
Pankracy – woźnica
Horacy – kredensowy
Kazimierski – ogrodnik
Dorota z Pawłowskich Cisowska – stryjeczna siostra Gracjana
Kajetan Cisowski – jej mąż, dziedzic Cisów
Klaudyna Cisowska – córka
Felicjan Cisowski – syn
Florentyna z Ostrowskich Cisowska – matka Kajetana
Greta – pokojówka
Błażej Konopka – ekonom
Hrystyna z Barszczów Konopka – jego żona
Józek Konopka – syn
Marysia Konopkówna – córka
Jagnieszka Konopkówna – młodsza córka
Albina Konopka – babka
Szymon Robak – szewc
Regina Robakowa – jego żona
Jacek Robak – syn
Rozalka Robakówna – córka
Józefina Ludwika Morsztynowa – ciotka Eleonory
Aleksander Sokołowski – warszawiak
Marek Siciński – guwerner
Teodozja Bogucka – bona
Sabina Tchórzewska – guwernantka
Barbara Czajkowska – wdowa, druga żona Pawłowskiego
Teresa Janiszewska – pielęgniarka
Julita – służąca
Tadeusz Kościuszko – generał
Mikołaj Oryński – jego przyjaciel
Krzeszowski – pleban
Pyzicha – znachorka
Jędrzej Konopka – brat Błażeja
Jula – jego żona
Justyna Klimczukówna – młynarzówna
Hipolita z Jeziorków Ptaszkowa – sąsiadka
Bartoszowa – wdowa, druga żona Konopki
Gienek – parobek
Samuel – Żyd
Włodek Pietruszka, Stefan Niezguła, Staszek Bocian – chłopaki ze wsi
Rozdział 1. Dwie córki
Zagroda ekonoma stała na brzegu wsi zaraz za karczmą, którą prowadził Żyd Samuel. Składała się na nią chałupa, stodoła, chlew, obórka, kurnik i szopa. Koło tych zabudowań w grudniowy mroźny poranek kręciła się ciężarna niewiasta. Znać było, że wielce jest obrządkiem utrudzona, gdyż co chwilę przystawała i rąbkiem chusty ocierała pot z czoła.
Gdy gospodyni, grzęznąc w śniegu, z szopy do kurnika przeszła i tam kurom ziarna posypała, do chałupy wróciła. Jak co dnia musiała śniadanie mężowi przygotować, bo Błażej Konopka, ekonom, do dworu musiał iść, by panu służyć.
– Pani podczaszyna to pewnie wnet urodzi? – zapytała Hrystyna posilającego się męża. – Oby nie miała tak trudnego rozwiązania jak za pierwszym razem.
– A bo to ja się na tym znam? – mruknął wąsaty mężczyzna.
– Prawda, przecie ty chłop, to i na niewieścich sprawach się nie wyznajesz – zgodziła się z nim małżonka i zaraz za trzyletnim synkiem się rozejrzała.
Dziecko bawiło się na klepisku drewnianym konikiem, którego parobek Klemens z lipowego drewna wystrugał.
– Siadaj, Józiu, do stołu. Dziś zacierka z mlekiem – zachęcała matka. – Wy – zwróciła się do siedzącej pod oknem świekry – również się posilcie.
Babka przysiadła się do stołu i na brzuch synowej znacząco spojrzała.
– Jak się czujesz, Hrysiu? Bo do Trzech Króli już niedalieko…
– Ano tak, jak się można czuć z brzuchem – westchnęła młoda kobieta. – Taki to już los niewiasty od Boga otrzymały, że dusze na ten świat sprowadzać muszą. Pomożecie?
– Pewnikiem, że pomogę. Przeciem akuszerka – odparła stara Albina.
– Dziękuję za śniadanie – rzekł ekonom, wstając. – Idę do dworu. Bywaj, kochaneczko! – zwrócił się do żony.
Nie minął kwadrans od jego wyjścia, gdy nagle rozległo się gwałtowne kołatanie.
– Otwierać! Panią bóle chwyciły. Potrzebna pomoc!
Słysząc to, starsza niewiasta natychmiast wstała od stołu i zarzuciwszy