Widok cudzego cierpienia. Susan Sontag

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Widok cudzego cierpienia - Susan Sontag страница 3

Widok cudzego cierpienia - Susan  Sontag

Скачать книгу

ła­du­nek fo­to­gra­ficz­nych in­for­ma­cji w ga­ze­cie, zwa­żyw­szy na praw­do­po­do­bień­stwo uj­rze­nia zdjęć, któ­re wy­ci­sną nam łzy z oczu. Li­tość i obrzy­dze­nie wy­wo­ły­wa­ne fo­to­gra­fia­mi ta­ki­mi jak zdję­cia Hick­sa nie po­winny nas od­wieść od py­ta­nia o to, czy­je okru­cień­stwa, czy­je śmier­ci nie są po­ka­zy­wa­ne.

      *

      Dłu­go są­dzo­no, że je­śli po­twor­ność woj­ny zo­sta­nie uka­za­na do­sta­tecz­nie wy­ra­zi­ście, więk­szość lu­dzi poj­mie, jak obu­rza­ją­ca i sza­leń­cza jest woj­na.

      Czter­na­ście lat przed Trze­ma gwi­ne­ami, w roku 1924, w dzie­sią­tą rocz­ni­cę po­wszech­nej mo­bi­li­za­cji w Niem­czech przed pierw­szą woj­ną świa­to­wą, pa­cy­fi­sta Ernst Frie­drich opu­bli­ko­wał al­bum Krieg dem Krie­ge! („Woj­na woj­nie!”). Wy­ko­rzy­stał fo­to­gra­fię jako te­ra­pię szo­ko­wą. Książ­ka za­wie­ra pra­wie sto osiem­dzie­siąt zdjęć, prze­waż­nie z nie­miec­kich ar­chi­wów woj­sko­wych i me­dycz­nych, z któ­rych wie­le cen­zo­rzy wo­jen­ni uzna­li za nie­na­da­ją­ce się do pu­bli­ka­cji. Za­czy­na się od zdjęć oło­wia­nych żoł­nie­rzy­ków, ar­ma­tek i in­nych za­ba­wek cie­szą­cych chłop­ców na ca­łym świe­cie, a koń­czy zdję­cia­mi cmen­ta­rzy woj­sko­wych. Mię­dzy za­baw­ka­mi a gro­ba­mi czy­tel­nik od­by­wa bo­le­sną fo­to­wę­drów­kę po czte­rech la­tach ruin, rze­zi i ka­ta­strof, przez stro­ny peł­ne zdjęć znisz­czo­nych i splą­dro­wa­nych ko­ścio­łów i zam­ków, zrów­na­nych z zie­mią wio­sek, po­wa­lo­nych la­sów, stor­pe­do­wa­nych pa­sa­żer­skich pa­row­ców, po­roz­bi­ja­nych po­jaz­dów, powie­szo­nych pa­cy­fi­stów, pół­na­gich pro­sty­tu­tek w żoł­nier­skich bur­de­lach, śmier­tel­nych drga­wek po ata­ku ga­zo­wym, wy­chu­dzo­nych jak szkie­le­ty or­miań­skich dzie­ci. Trud­no pa­trzeć na więk­szość fo­to­gra­fii, a zwłasz­cza na zdję­cia tru­pów żoł­nie­rzy róż­nych wojsk gni­ją­cych w sto­sach na po­lach, dro­gach i we fron­to­wych oko­pach. Naj­trud­niej jed­nak znieść wi­dok dwu­dzie­stu czte­rech w książ­ce, już w za­mie­rze­niu ma­ją­cej prze­ra­zić i osła­bić mo­ra­le, któ­re zo­sta­ły za­miesz­czo­ne w roz­dzia­le za­ty­tu­ło­wa­nym „Twarz woj­ny” i po­ka­zu­ją zbli­że­nia żoł­nie­rzy z roz­le­gły­mi ra­na­mi twa­rzy. Frie­drich nie łu­dził się, że chwy­ta­ją­ce za ser­ce, wy­wo­łu­ją­ce mdło­ści zdję­cia prze­mó­wią same za sie­bie. Opa­trzył je peł­ny­mi pa­sji pod­pi­sa­mi w czte­rech ję­zy­kach (po nie­miec­ku, fran­cu­sku, ho­len­der­sku i an­giel­sku). Ob­na­żył nik­czem­ność mi­li­ta­ry­stycz­nej ide­olo­gii i za­drwił z niej na każ­dej stro­nie. Rząd, związ­ki we­te­ra­nów i or­ga­ni­za­cje pa­trio­tycz­ne na­tych­miast po­tę­pi­ły al­bum – w nie­któ­rych mia­stach po­li­cja urzą­dza­ła na­lo­ty na księ­gar­nie, wy­ta­cza­no pro­ce­sy za pu­blicz­ne po­ka­zy­wa­nie zdjęć – jed­nak le­wi­co­wi pi­sa­rze, ar­ty­ści i in­te­lek­tu­ali­ści, a tak­że licz­ne sto­wa­rzy­sze­nia an­ty­wo­jen­ne z uzna­niem przy­wi­ta­li wy­po­wie­dze­nie woj­ny woj­nie przez Frie­dri­cha, prze­po­wia­da­jąc ogrom­ny wpływ al­bu­mu na opi­nię pu­blicz­ną. Do roku 1930 al­bum wzno­wio­no w Niem­czech dzie­sięć razy, a poza tym wy­da­no w licz­nych prze­kła­dach.

      W roku 1938, kie­dy Wo­olf wy­da­ła Trzy gwi­nee, wy­bit­ny fran­cu­ski re­ży­ser Abel Gan­ce po­ka­zał w zbli­że­niu po­zo­sta­ją­cą na co dzień w ukry­ciu gro­ma­dę od­ra­ża­ją­co oka­le­czo­nych we­te­ra­nów (po fran­cu­sku prze­zwa­no ich les gu­eu­les cas­sées, zbi­te py­ski) w kul­mi­na­cyj­nym mo­men­cie swo­je­go fil­mu J’ac­cu­se („Oskar­żam”). (Gan­ce wcze­śniej, w la­tach 1918–1919, na­krę­cił pierw­szą, prost­szą wer­sję swe­go nie­do­ści­gnio­ne­go fil­mu an­ty­wo­jen­ne­go pod tym sa­mym do­bit­nym ty­tu­łem.) Po­dob­nie jak al­bum Frie­dri­cha, film Gan­ce’a koń­czy się na no­wym woj­sko­wym cmen­ta­rzu, nie tyl­ko dla­te­go, by nam przy­po­mnieć, ile mi­lio­nów mło­dych męż­czyzn po­świę­co­no na oł­ta­rzu mi­li­ta­ry­zmu i nie­udol­no­ści po­mię­dzy ro­kiem 1914 a 1918 w kon­flik­cie sła­wio­nym jako „woj­na, któ­ra skoń­czy wszyst­kie woj­ny”, lecz rów­nież dla­te­go, by ogło­sić świę­ty wer­dykt, któ­ry sąd po­le­głych nie­wąt­pli­wie wy­dał­by w spra­wie prze­ciw­ko eu­ro­pej­skim po­li­ty­kom i ge­ne­ra­łom, gdy­by się do­wie­dział, że dwa­dzie­ścia lat póź­niej nad­cią­ga nowa woj­na. „Morts de Ver­dun, le­vez-vous!” („Po­wstań­cie, po­le­gli pod Ver­dun!”), krzy­czy obłą­ka­ny we­te­ran, bo­ha­ter fil­mu, i po­wta­rza swo­je ape­le po nie­miec­ku i an­giel­sku: „Wa­sza ofia­ra była da­rem­na!”. A ol­brzy­mia cmen­tar­na rów­ni­na wy­rzu­ca z sie­bie tłu­my, ar­mię po­włó­czą­cych no­ga­mi du­chów w zgni­łych mun­du­rach, z oka­le­czo­ny­mi twa­rza­mi, po­wsta­ją­cą z gro­bów i roz­le­wa­ją­cą się na wszyst­kie stro­ny. Wśród lud­no­ści już mo­bi­li­zo­wa­nej do no­wej eu­ro­pej­skiej woj­ny wy­bu­cha pa­ni­ka. „Na­pa­trz­cie się do syta na te po­twor­no­ści! Tyl­ko tak moż­na was po­wstrzy­mać!” – woła wa­riat do ucie­ka­ją­cych tłu­mów ży­wych, z któ­rych rąk gi­nie mę­czeń­ską śmier­cią i do­łą­cza do swo­ich po­le­głych to­wa­rzy­szy. Mo­rze obo­jęt­nych du­chów za­le­wa drżą­cych ze stra­chu przy­szłych kom­ba­tan­tów i ofia­ry la gu­er­re de de­ma­in. Apo­ka­lip­sa zwy­cię­ża woj­nę.

      Rok póź­niej woj­na wy­bu­chła.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно

Скачать книгу