Królestwo. Szczepan Twardoch
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Królestwo - Szczepan Twardoch страница 18
Cierpiał upokorzenia i biedę jako student, który zaraz po odzyskaniu niepodległości przeniósł się do Warszawy z rodzinnego Lwowa, potem zaharowywał się jako aplikant najpierw sądowy, potem adwokacki, powoli budował markę swojego nazwiska, które już jego ojciec zmienił z Gutlejzer na polsko i przy tym bardzo dostojnie brzmiące Miecznicki, znosił kolejne upokorzenia na aplikacji, ale by zachować szacunek dla samego siebie, opierał się pokusie wychrzczenia, chociaż żydowskich tradycji nie przestrzegał ani go one nie obchodziły. Poglądy polityczne, i owszem, miał, będąc z przekonania liberalnym demokratą, jednak nimi się nie afiszował i jednocześnie, aby nikt nie ośmielił się mu wytykać niedostatków patriotyzmu, ukończył oprócz studiów prawniczych również Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty w Tomaszowie Mazowieckim, i to ukończył ją z pierwszą lokatą, w nagrodę za co, po odbyciu praktyki dowódczej, otrzymał na promocji oficerskiej stopień porucznika, nie zaś podporucznika. Pilnie potem uczęszczał na ćwiczenia i w końcu nawet awansowano go po dziesięciu latach na kapitana rezerwy, co jak na Żyda i do tego prawnika było w polskim wojsku karierą wręcz błyskotliwą.
Jak do tej pory wszystko w życiu mecenasa Miecznickiego miało sens, bo wszystko podporządkowane było dążeniu do celu, czyli życia dobrego i godnego. I co mu z tego przyszło? Teraz przyjdzie mu jak jakiemuś chłystkowi sypiać pod gołym niebem, jeść z kotła i w końcu na dodatek mogą go jeszcze zastrzelić. I po co mu było to wszystko, skoro głupia wojna przyszła i zepsuła mu to piękne, poukładane życie, na które tak ciężko zapracował? I nie spodziewał się przecież, jako człowiek inteligentny, dobrego tej wojny zakończenia.
Wszystko zatem na nic. I jeszcze etat kwatermistrza, najcięższe chyba, najbardziej odpowiedzialne stanowisko oficerskie w całym pułku, które przydzielono mu oczywiście dlatego, że jest Żydem, a jako Żyd na pewno świetnie potrafi, sam nie wiedział co, liczyć? handlować?
Westchnął ciężko kapitan Miecznicki i po kryjomu łyknął martella Cordon Bleu z płaskiej, metalowej butelki. W cywilu pił niewiele, głównie ze względów towarzyskich, nie czerpał z alkoholu radości, chociaż dobrze go znosił. Wychodząc jednak z mieszkania, już w mundurze, schował do kieszeni piersiówkę z koniakiem, słusznie spodziewając się, że zupełnie na trzeźwo trudno będzie mu tę mobilizację i wojnę przeżyć.
Adolfa Miecznickiego przemyślenia na temat nadchodzącej wojny różniły się więc zasadniczo od przemyśleń mojego ojca, chociaż przecież byli w podobnym momencie życia, w podobnej sytuacji, nie tylko wiekowo.
Miecznicki był od ojca trochę starszy, ale obaj znajdowali się u szczytu kariery, Miecznicki prawniczej, ojciec bandyckiej, które w opinii wielu nie różnią się od siebie jakoś znacznie. Nie spotkali się nigdy na żadnej sali sądowej, po pierwsze dlatego, że ojciec konsekwentnie unikał wymiaru sprawiedliwości. W czasie pierwszej wojny siedział w niemieckim więzieniu w Łomży i potem poprzysiągł sobie, że już nigdy do żadnego więzienia nie trafi, chociażby miał położyć głowę. I nie trafił. Drugim powodem, dla którego ścieżki kariery mecenasa Miecznickiego i mojego ojca nigdy się nie przecięły, było zaś to, że pan mecenas Miecznicki w ogóle się prawem karnym nie zajmował, prawo gospodarcze i sprawy cywilne słusznie uznając za o wiele ciekawsze i lukratywniejsze.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.