Echo z otchłani. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Echo z otchłani - Remigiusz Mróz страница 24

Echo z otchłani - Remigiusz Mróz Chór zapomnianych głosów

Скачать книгу

dodała Endale. – Na pustkowiach czasem krążą Padlinożercy.

      – Padlinożercy? – zapytał Gharami.

      – Tak ich nazywamy, jako że innej nazwy nie noszą. To grupa nomadów niepotrafiących przystosować się do życia w społeczeństwie.

      – Doprawdy? – zapytał Jaccard.

      Kobieta przytaknęła, jakby była to największa z oczywistości.

      – Gdy podróżujemy w dużych grupach, nie ma to żadnego znaczenia – dodała. – Teraz jednak nasza liczebność pozostawia wiele do życzenia. Gdyby Padlinożercy zwiedzieli się, że stworzyliśmy im taką okazję, zaraz by się tu pojawili.

      Loïcowi niespecjalnie podobał się kierunek, w którym zmierzała ta rozmowa. Przypuszczał, że za moment padnie propozycja, by zostawili swoje promy i udali się z Endale do jej… legowiska. Z jakiejś przyczyny to określenie wydało mu się odpowiednie.

      – Uzyskacie odpowiedzi na wszystkie pytania, obiecuję – rzekła z pewnością w głosie.

      – Ty również – odezwała się Romanienko.

      – W takim razie czas, byście poszli ze mną. I zobaczyli stolicę Amalgamatu.

      Meaza skinęła na swoich podwładnych, którzy zbliżyli się z pochylonymi głowami. Jeden minął ją i udał się do kolejnego wahadłowca, drugi nachylił się do niej i szepnął jej coś.

      – Koordynaty zostały umieszczone w waszych systemach nawigacyjnych – oświadczyła.

      – Słucham? – zapytał Jaccard. – Mieszaliście nam w komputerach pokładowych?

      – Musieliśmy sami wprowadzić odpowiednie namiary.

      Jeden z mężczyzn skinął głową.

      – Technologia się zmieniła, ale jej podstawy pozostały – oznajmił.

      – Nie podoba mi się to – mruknął major. – Wszystko to trochę mnie niepokoi, jeśli mam być szczery.

      – Zapewniam, że…

      – Może pani zapewniać, ile chce, Namiestniczko – przerwał jej. – Ja potrzebuję jednak gwarancji większych niż tylko słowa.

      Uśmiechnęła się, jakby czekała na taki rozwój wypadków.

      – Co pan proponuje, majorze? – zapytała.

      Jaccard widział, że Romanienko chciała zaoponować, ale minął ją i zbliżył się do Endale. Spojrzał na nią z bliska. Miała delikatne, łagodne rysy twarzy, Loïc przypuszczał jednak, że stwarzają złudne wrażenie – w tej kobiecie drzemało zło.

      – Proponuję wymianę posłów – odezwał się. – My polecimy z panią…

      – Nie lubię być tak tytułowana przez przyjaciół.

      Kiwnął głową.

      – W takim razie polecimy z tobą, a twoi akolici udadzą się na Kennedy’ego w moim promie.

      – Całkiem sensowna propozycja.

      – Tylko takie formułuję.

      – To się okaże – odparła z uśmiechem Meaza, a potem spojrzała pytająco na Wieronikę. – Jeśli twoja przełożona się zgadza, możemy zawrzeć układ.

      Jaccard akurat przed tym zaoponowałby z wielką chęcią, ale znów zwyciężyło przekonanie, że nie warto urządzać przepychanek w obecności osoby, która wedle wszelkiego prawdopodobieństwa rządzi teraz całą Ziemią.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEAAAAAAAD/4QC6RXhpZgAATU0AKgAAAAgAAYdpAAQAAAABAAAAGgAAAAAAAZKGAAcAAACGAAAALAAAAABVTklDT0RFAABKAFAARQBHACAARQBuAGMAbwBkAGUAcgAgAEMAbwBwAHkAcgBpAGcAaAB0ACAAMQA5ADkAOAAsACAASgBhAG0AZQBzACAAUgAuACAAVwBlAGUAawBzACAAYQBuAGQAIABCAGkAbwBFAGwAZQBjAHQAcgBvAE0AZQBjAGgALv/bAEMABQMEBAQDBQQEBAUFBQYHDAgHBwcHDwsLCQwRDxISEQ8RERMWHBcTFBoVEREYIRgaHR0fHx8TFyIkIh4kHB4fHv/bAEMBBQUFBwYHDggIDh4UERQeHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHh4eHv/AABEIBgwEogMBIgACEQEDEQH/xAAfAAABBQEBAQEBAQAAAAAAAAAAAQIDBAUGBwgJCgv/xAC1EAACAQMDAgQDBQUEBAAAAX0BAgMABBEFEiExQQYTUWEHInEUMoGRoQgjQrHBFVLR8CQzYnKCCQoWFxgZGiUmJygpKjQ1Njc4OTpDREVGR0hJSlNUVVZXWFlaY2RlZmdoaWpzdHV2d3h5eoOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4eLj5OXm5+jp6vHy8/T19vf4+fr/xAAfAQADAQEBAQEBAQEBAAAAAAAAAQIDBAUGBwgJCgv/xAC1EQACAQIEBAMEBwUEBAABAncAAQIDEQQFITEGEkFRB2FxEyIygQgUQpGhscEJIzNS8BVictEKFiQ04SXxFxgZGiYnKCkqNTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqCg4SFhoeIiYqSk5SVlpeYmZqio6Slpqeoqaqys7S1tre4ubrCw8TFxsfIycrS09TV1tfY2dri4+Tl5ufo6ery8/T19vf4+fr/2gAMAwEAAhEDEQA/APsrFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKAFooooATFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKAFooooATFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKAFooooATFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKKADFGKKK

Скачать книгу