Płomień namiętności – opowiadanie erotyczne. Sofia Fritzson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Płomień namiętności – opowiadanie erotyczne - Sofia Fritzson страница 1

Автор:
Серия:
Издательство:
Płomień namiętności – opowiadanie erotyczne - Sofia Fritzson

Скачать книгу

ia FritzsonPłomień namiętności – opowiadanie erotyczneLustPłomień namiętności – opowiadanie erotyczneprzełożyłaAnna Ptytuł oryginałuEn flamma av passionZdjęcia na okładce: ShutterstockCopyright © 2017, 2019 Sofia Fritzson i LUSTWszystkie prawa zastrzeżoneISBN: 97887262097611. Wydanie w formie e-booka, 2019Format: EPUB 2.0Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora

      Płomień namiętności

      Felicia wyłącza silnik i wysiada z samochodu. Trzęsie się, zapina kurtkę. Mimo chłodu zakradającego się pod kołnierz i stóp marznących w kozakach przystaje i spogląda na elegancką żółtą willę otuloną iskrzącym się śniegiem. Mimo że do przyjęcia zostało jeszcze kilka godzin, już zaczęło się ściemniać, a wzdłuż odśnieżonego chodnika rozstawiono latarenki ogrodowe ze świeczkami, krzewy przy schodach przed wejściem ozdobiono świecącymi lampkami. Całość tworzy przyjemną atmosferę. W oknach palą się adwentowe świeczniki, rzucając ciepły, żółty blask. Widok jest bardzo zachęcający, Felicia wyjmuje walizkę z tylnego siedzenia i rusza w stronę domu.

      Zanim jeszcze dociera do drzwi, te uchylają się, a na schody wychodzi Josefin.

      – Nareszcie! – wykrzykuje i mocno przytula Felicię. – Myślałam, że nie przyjedziesz. Dlaczego tak długo to trwało?

      – Zgubiłam się – przyznaje Felicia.

      – Przecież byłaś tu rok temu, na weselu. Twoja orientacja w terenie jest doprawdy beznadziejna. – Josefin się śmieje, ale to uprzejmy śmiech, który łagodzi komentarz.

      – Ale zimno! Zapraszam do środka! – Josefin podnosi walizkę, stawia ją w przedpokoju, po czym zamyka za nimi drzwi. Potem bierze od Felicii kurtkę i odwiesza do garderoby. – Filip pojechał na stację kolejową po kolegę – informuje Josefin. – Mamy jeszcze sporo przygotowań przed przyjęciem, więc nie zdziw się, jeśli spotkasz go dopiero wieczorem.

      Na końcu korytarza stoi ogromna, bujna choinka ustrojona na czerwono i złoto.

      – Pomyślałam, że zechcesz ten sam pokój co rok temu – oznajmia Josefin.

      Felicia czuje skurcz w brzuchu, ale zmusza się do uśmiechu, przytakuje.

      – Świetnie. – Udaje, że jest zajęta walizką, ale ciemną grzywką zasłania na twarz.

      – Poczekaj, aż zobaczysz, jak go udoskonaliliśmy – zapowiada Josefin i prowadzi gościa do tylnej części domu. – Wszyscy będą się bili, żeby móc do ciebie zajrzeć.

      – To duże przyjęcie? – pyta zaniepokojona Felicia.

      – Jest sylwester, jasne, że to duże przyjęcie – odpowiada Josefin, jakby oczywistością było, że wszyscy chcą przywitać Nowy Rok z pompą. – Zaprosiłam wszystkich znajomych. Prawie – dodaje ze śmiechem.

      Felicia ma wątpliwości, czy wszyscy znajomi Josefin zmieszczą się nawet w tak wielkim domu. Jej szwagierka jest bardzo towarzyska, ma olbrzymi wachlarz znajomości. Przyjaciele z uniwersytetu, z różnych gazet i redakcji internetowych, w których pracowała, a poza tym mnóstwo rodzeństwa z przyległościami. Kiedy wyszła za brata Felicii, Filipa, dostała jeszcze na doczepkę wszystkich krewnych Felicii. Tak naprawdę Felicia nie ma nic przeciwko krewnym Josefin, ale jest ich potwornie dużo, a ona woli spotykać się i rozmawiać z ludźmi pojedynczo, a nie w wielkiej, głośnej gromadzie.

      – Oczywiście przyjedzie moje rodzeństwo – ciągnie Josefin. – Trochę kolegów z pracy, starzy znajomi, no i kumple Filipa. Na pewno ich znasz: Basse, Robert i Adam.

      Skurcz w brzuchu Felicii tylko się nasila. Adam. Jasne, że Adam tu będzie, ale miała nadzieję, że się rozchoruje. Najlepiej na jakąś grypę albo ciężkie przeziębienie.

      – Ale większość wyjedzie po przyjęciu, tylko ty i kilkoro przyjaciół nocuje.

      Felicia ma nadzieję, że Adam wróci do siebie. A jeśli nie, to może wśród tylu gości uda jej się wtopić w tłum. Jeśli będzie miała farta, może w ogóle go nie spotka. Dziewczyna trzyma za to kciuki.

      Josefin otwiera drzwi do pokoju i wchodzi do środka. Parkiet skrzypi pod jej stopami, gdy podchodzi do drzwi balkonowych.

      Felicia stawia walizkę za drzwiami i się rozgląda. Pomieszczenie jest dokładnie takie samo, jakim pamięta je sprzed roku, kiedy nocowała tu po wytwornym weselu Filipa i Josefin. Umeblowano je na biało i złoto, tapeta w medaliony, na szerokim łóżku leży kolorowa, patchworkowa narzuta.

      – Zobacz to. – Josefin otwiera drzwi balkonowe.

      Za nimi znajduje się niewielka drewniana altana, na środku ustawiono jacuzzi. Teraz jest napełnione wodą, reflektory rzucają jasnoniebieski blask.

      – Prawda, że przytulnie? – dopytuje się Josefin. – Dzięki drewnianym ścianom człowiek jest tu zupełnie sam.

      Josefin ma rację. Z jacuzzi jest widok tylko na biały śnieg i ciemny las, natomiast ściany po obu stronach sprawiają, że nikt z sąsiadów nie może tam zajrzeć.

      – Nie wzięłam kostiumu – przyznaje Felicia.

      – Ech, kto by się przejmował? Możesz na golasa, i tak nikt cię nie zobaczy, poza tym już się ściemnia. – Josefin mruga do niej i szeroko się uśmiecha.

      Felicia nie odpowiada uśmiechem. Dla Josefin, pięknej i pewnej siebie, to z pewnością żadna wielka rzecz kąpać się nago w jacuzzi. Felicia nigdy nie widziała u szwagierki jakiejkolwiek krostki, ciemnych worków pod oczami czy opryszczki. Faktem jest, że dziś Josefin wygląda wyjątkowo ładnie, chociaż ma na sobie zwykłe, sprane dżinsy, prostą bluzkę z długim rękawem, a jasnorude włosy upięła w koński ogon.

      Josefin nie zauważa jej nastroju, tylko wraca do środka.

      – Filip i ja będziemy mieli sporo pracy z gośćmi, którzy muszą tu trafić, musimy zainstalować tych, którzy mają nocować. – Przystaje przy komodzie stojącej obok łóżka. – Właśnie, Marianne, która u nas sprząta, prosiła, żeby ci to oddać. – Josefin wyjmuje z szuflady bransoletkę. – Musiałaś ją zgubić rok temu.

      – Och, sądziłam, że na zawsze zginęła – wyznaje Felicia i bierze cienki srebrny łańcuszek.

      – Marianne jest naprawdę niesamowita, jeśli chodzi o znajdowanie zaginionych przedmiotów – opowiada Josefin. – Sprząta tak dokładnie, że chyba z lupą chodzi po pokojach. Nawet jeśli to tylko paragon, który wypadł z kieszeni, zachowuje go i jeśli ma możliwość, oddaje właścicielowi do rąk własnych.

      Felicia zakłada bransoletkę na przegub dłoni.

      – Pozdrów ją i podziękuj.

      – Sama możesz to zrobić. Marianne mieszka tak blisko, że obiecała wpaść i wznieść toast za nowy rok. A teraz się rozpakuj w spokoju, zobaczymy się później, dobrze? Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, daj znać. – Josefin ściska jej ramię i wychodzi z pokoju, Felicia zostaje sama.

      Otwiera walizkę, wyjmuje sukienkę, którą włoży na sylwestrowe przyjęcie. Czerwoną, z błyszczącego, jedwabistego, lejącego się materiału. Wyciąga też buty, czerwone pantofle na wysokim obcasie, bardzo wygodne. Ale jeszcze długo nie musi się przygotowywać. Sprawdza telefon, przesuwa zdjęcia znajomych znajomych, którzy przygotowują

Скачать книгу