Morderstwo na dworze. Фиона Грейс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Morderstwo na dworze - Фиона Грейс страница 14
-Budyka – kobieta zwróciła się do psa – zabieraj się stąd.
-Budyka? – spytała Lacey – Ciekawe imię dla psa.
-Należało do mściwej, pogańskiej królowej i wojowniczki, która wznieciła powstanie przeciwko Rzymianom i podpaliła Londyn. Ale w czym mogę ci pomóc, kochana?
Lacey od razu poczuła sympatię do kobiety.
-Jestem Lacey. Mieszkam obok i pomyślałam, że powinnam się przedstawić, bo trochę tutaj zostanę.
-Obok? W Domku na Urwisku?
-Dokładnie.
Kobieta uśmiechnęła się promiennie. Otwarła drzwi na oścież i wyrzuciła ramiona w powietrze.
-Och! – krzyknęła z radością i przytuliła Lacey. Budyka zaczęła skakać i szczekać wokół nich. – Nazywam się Georgina Vickers. George dla rodziny. Gina dla przyjaciół.
-A dla sąsiadów? – zażartowała Lacey, kiedy kobieta w końcu wypuściła ją z łamiącego kości uścisku.
-Gina, proszę – kobieta wzięła ją za rękę i poprowadziła za sobą. – Wchodź do środka, zapraszam. Nastawię czajnik na herbatę.
Lacey, pozostawiona bez wyboru, weszła do domu. Jeszcze nie zdawała sobie sprawy, jak często będzie słyszeć zdanie nastawię czajnik na herbatę.
-Widzisz to, Bu? – spytała kobieta, drepcząc niskim korytarzem. – W końcu mamy sąsiadkę!
Lacey podążała za nią, aż znalazły się w kuchni. Była o połowę mniejsza od jej kuchni, z czerwoną, kafelkowaną podłogą i blatem, który przecinał pomieszczenie i zajmował jego lwią część. Nad zlewem znajdowało się duże okno, za którym widać było kwiecisty ogród na tle rozbijających się fal oceanu.
-Lubisz zajmować się ogrodem? – spytała Lacey.
-Lubię. To moja duma i moje hobby. Hoduję kwiaty i zioła na najróżniejsze dolegliwości. Jak szamanka – zachichotała, rozśmieszona własnym opisem samej siebie. – Chcesz spróbować? – ręką wskazała na rząd bursztynowych buteleczek, poustawianych na prowizorycznej, chwiejnej, drewnianej półce. – Mam tu coś na ból głowy, skurcze, ból zęba, reumatyzm...
-Yy...Wystarczy herbata – odpowiedziała Lacey.
-W takim razie herbata! – potwierdziła ekscentryczna kobieta. Podreptała na drugą stronę kuchni i wyjęła dwa kubki z szafki. – Ale jaka? English Breakfast? Assam? Earl Grey? Lady Gray?
Lacey nawet nie wiedziała, że istnieje tyle rodzajów. Zastanawiała się, którą piła z Tomem na ich „randce”. Była przepyszna. Na chwilę przeniosła się w tamten moment.
-Która jest najbardziej tradycyjna? – spytała zagubiona. – Ta, którą pije się do ciastek?
-Musi chodzić o English Breakfast – odparła Gina ze skinieniem głowy. Wyjęła puszkę z szafki, wyłowiła z niej dwie torebki i włożyła po jednej do kubków z różnych kompletów. Nalała wody do czajnika i nastawiła go, po czym odwróciła się Lacey. Jej oczy błysnęły szczerym zainteresowaniem.
-Opowiadaj – powiedziała Gina – jak podoba ci się w Wilfordshire?
-Już tu kiedyś byłam – wyjaśniła Lacey. – Na wakacjach, jako dziecko. Tak dobrze się tu czułam, że chciałam sprawdzić, czy przy drugim podejściu będzie równie magicznie.
-I?
Lacey pomyślała o Tomie. O sklepie. O Domku na Urwisku. O wszystkich wspomnieniach związanych z ojcem, które krążyły po jej głowie, jak kurz niezamiatany od dwudziestu lat. Kąciki jej ust uniosły się w uśmiechu.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.