Ogniste spojrzenia 1: Jonna - opowiadanie erotyczne. Sofia Fritzson
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ogniste spojrzenia 1: Jonna - opowiadanie erotyczne - Sofia Fritzson страница 1
Ogniste spojrzenia 1: Jonna – opowiadanie erotyczne
Translacja
Emil Chłabko
tytuł oryginału
Jonna – Två drömmar, flera glödheta blickar 1
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2016, 2020 Sofia Fritzson i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788726209709
1. Wydanie w formie e-booka, 2020
Format: EPUB 2.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.
Jonna. Dwa sny i kilka rozpalonych spojrzeń
Słońce praży z bezchmurnego nieba i parzy jej piegowate ramiona. Jonna podnosi się od bratków, które właśnie posadziła w dużej, kamiennej donicy przed sklepem. Strząsa kręcone, rude włosy z twarzy, pot płynie jej po karku, a bawełniana koszulka lepi się do ciała. Wiosnę zastąpiła fala upałów, a powietrze jest gęste jak zawiesisty syrop.
Bierze bidon, który trzyma w cieniu, i pije dużymi łykami lenią wodę, rozglądając się po sklepie ogrodniczym. Długie rzędy tryskających kolorami kwiatów wypełniają ją tym samym uczuciem szczęścia, radości i dumy jak wtedy, gdy jako nastolatka weszła tu do swojej pierwszej pracy sezonowej. Chociaż ona jest teraz właścicielką tego miejsca, to się nie zmieniło – miłość do kwiatów, roślin i sadzonek jest nadal równie wielka.
Samotny mężczyzna przechadza się po alejkach. Jest ubrany w szorty i T-shirt i kiedy się pochyla, żeby przyjrzeć się z bliska jednej roślinie, Jonna nie może się powstrzymać, by nie podziwiać jego pupy. Bardzo ładny egzemplarz. W sam raz do ściśnięcia. Kręci głową i pije jeszcze więcej wody. Może jest lekko przegrzana. Albo też zależy to od faktu, że jest piątkowe popołudnie, a jej kręci się w głowie i bolą ją plecy. Nie może się doczekać, aż przyjdzie do domu i zmyje z siebie pod prysznicem pot i ziemię.
Mężczyzna zmierza teraz do niej, a ona przedramieniem ociera z czoła pot i mocą myśli próbuje sprawić, by ułożyły się jej faliste loki. To nie działa, ale nigdy nie przestanie próbować. Gdy klient staje przed nią, Jonna niechcący połyka ostatni łyk wody do złej dziurki.
– Alex! – chrypi między kaszlnięciami. – Nie poznałam cię. – Boże, fantazjowała właśnie o uszczypnięciu swojego sąsiada w tyłek? – Coś nie tak z bukietem, który wczoraj kupiłeś? – pyta. Alex odwiedził w tym tygodniu sklep kilka razy, ale to zdecydowanie pierwszy raz, kiedy przypadkiem mu się przyjrzała. Alex się śmieje.
– Wszystko z nim w porządku, ale stanowczo myślę, że jesteś zawiedziona, że nie wyglądam jak wtedy, kiedy się snuję po ogrodzie – mówi i mruga do niej.
Obrazy, o które bynajmniej nie prosiła, przemykają w głowie jeden za drugim, bo faktycznie zauważyła, że Alex zdaje się robić dyscyplinę sportową z wkładania na siebie jak najmniej ubrań. Chce jak zwykle odpowiedzieć żartem, ale zamiast tego chrząka i siłą wypiera obrazy.
– W czym mogę ci pomóc?
– Masz tu trochę ziemi. – Podnosi dłoń i zanim ona zdąża zareagować, przesuwa koniuszkami palców po jej policzku.
Oddech więźnie w gardle, a ona nie zdobywa się na odpowiedź. Końce jego palców są szorstkie po obrabianiu drewna i używaniu narzędzi przez lata, ale mimo to poruszają się leciutko i delikatnie po jej skórze. Jonna chce powiedzieć coś swobodnego, co rozładuje napięcie, które się między nich zakradło, ale kiedy Alex uśmiecha się szeroko i wbija w nią swoje zielone oczy, słowa znikają. Jego oczy są zielone jak trawa w lecie, obramowane gęstymi, ciemnymi rzęsami, których mogłaby pozazdrościć kobieta. Gdyby taka kobieta dbała o coś takiego, a nie wkładała ręce w ziemię i je tam zostawiała. Tak czy inaczej, są to ładne oczy. Chociaż naprawdę nie powinna uważać swojego sąsiada za ładnego. Pewnie, żartują i droczą się ze sobą, ale to przecież Alex. Jest rówieśnikiem jej młodszego brata i właściwie zabroniony na wszelkie możliwe sposoby. A teraz całkowicie jej umknęło, co powiedział. Wysila się, żeby słuchać, i słyszy koniec zdania.
– I teraz potrzebuję bukietu kwiatów.
Przygląda mu się dokładniej i elementy układanki trafiają błyskawicznie na swoje miejsce. Mężczyzna, który przychodzi do kwiaciarni późnym piątkowym popołudniem, spotka się oczywiście z kobietą. Ma namiętną randkę i potrzebuje teraz kwiatów, a kto może mu w tym najlepiej pomóc, jeśli nie wierna sąsiadka, która przypadkiem jest też florystką?
– O czym myślałeś? – pyta, a uśmiech jest tylko leciutko sztywny ze zdziwienia.
– O czymś bardzo kolorowym.
Wchodzi przed nim.
– Myślisz o jakichś konkretnych kwiatach?
– Podobają mi się tamte – mówiąc, staje obok niej i wskazuje szybę.
Podąża wzrokiem za palcem Alexa i próbuje nie myśleć o tym, że on dobrze pachnie mydłem i wygląda bardzo czysto i schludnie, podczas gdy jej obcięte, znoszone dżinsowe szorty są poplamione ziemią. Koszula w kolorze khaki, którą niedbale zawiązała w talii, jest wygnieciona, a biały podkoszulek mokry od potu. Zamiast tego skupia się na ładnych, pomarańczowo-czerwonych różach Circus, które pokazuje Alex.
– Są bardzo ładne – potwierdza Jonna. – Może razem z kilkoma czerwonymi goździkami i pomarańczową gerberą? I włożymy pomiędzy trochę gipsówki.
– Nie mam pojęcia, co właśnie powiedziałaś, ale zdaję się na ciebie.
Alex uśmiecha się znowu, a jej spojrzenie spoczywa na jego ustach. Ma piękne usta. Zwykle kilkudniowy zarost jest zgolony. Włosy prezentują się w tym samym wyrazistym odcieniu, co spulchniona ziemia. Tego rodzaju miękka, chłodna ziemia, która przesypuje się między palcami, gdy Jonna wsiewa nowe nasiona. Zastanawia się, jak by to było przeczesywać palcami te włosy. Nie ma lepszego uczucia niż to, kiedy zima się kończy, a ona w końcu może znowu zanurzyć koniuszki palców w zagonie warzywnym, ale teraz rozważa, czy włosy Alexa nie będą konkurować z tym uczuciem.
Boże drogi, co się z nią dzisiaj dzieje? Musi być odwodniona. Zmusza się do skoncentrowania na obowiązkach w ramach pracy. Tak wydaje się najbezpieczniej. Trzyma przed nim bukiet.
– Ładnie – oznajmia Alex.
– Mam nadzieję, że będzie się jej podobał.
Na mgnienie oka Alex marszczy czoło, ale potem znowu uśmiecha się swobodnie.
– Na pewno będzie. Ma dobry gust.
Kto? Pytanie jest na końcu języka, ale wciska je z powrotem, pakuje bukiet w papier i zabiera się do rolki z taśmą klejącą.
– Słuchaj, Jonna, chcę cię prosić o przysługę. – Alex pochyla się nad ladą.
Chwyta jego wzrok i zaplątuje palce w taśmę.
– Tak wystarczy – mówi i bierze od niej szczelnie zapakowany bukiet.