Lalka, tom pierwszy. Болеслав Прус

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lalka, tom pierwszy - Болеслав Прус страница 3

Жанр:
Серия:
Издательство:
Lalka, tom pierwszy - Болеслав  Прус

Скачать книгу

kupca. Rzecki usiadł przy kantorku32 pod oknem, Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie.

      – Pryncypał33 jeszcze nie wraca, nie miał pan listu? – spytał Klejn.

      – Spodziewam się go w połowie marca, najdalej za miesiąc.

      – Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna.

      – Staś… Pan Wokulski – poprawił się Rzecki – pisze mi, że wojny nie będzie.

      – Kursa jednak spadają, a przed chwilą czytałem, że flota angielska wpłynęła na Dardanele34.

      – To nic, wojny nie będzie. Zresztą – westchnął pan Ignacy – co nas obchodzi wojna, w której nie przyjmie udziału Bonaparte.

      – Bonapartowie skończyli już karierę.

      – Doprawdy?… – uśmiechnął się ironicznie pan Ignacy. – A na czyjąż korzyść MacMahon z Ducrotem układali w styczniu zamach stanu35?… Wierz mi, panie Klejn, bonapartyzm36 to potęga!…

      – Jest większa od niej.

      – Jaka? – oburzył się pan Ignacy. – Może republika37 z Gambettą38?… Może Bismarck?…

      – Socjalizm… – szepnął mizerny subiekt kryjąc się za porcelanę.

      Pan Ignacy mocniej zasadził binokle i podniósł się na swym fotelu, jakby pragnąc jednym zamachem obalić nową teorię, która przeciwstawiała się jego poglądom, lecz poplątało mu szyki wejście drugiego subiekta z brodą.

      – A, moje uszanowanie panu Lisieckiemu! – zwrócił się do przybyłego. – Zimny dzień mamy, prawda? Która też godzina w mieście, bo mój zegarek musi się spieszyć. Jeszcze chyba nie ma kwadransa na dziewiątą?…

      – Także koncept!… Pański zegarek zawsze spieszy się z rana, a późni wieczorem – odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy.

      – Założę się, żeś pan był wczoraj na preferansie39.

      – Ma się wiedzieć. Cóż pan myślisz, że mi na całą dobę wystarczy widok waszych galanterii i pańskiej siwizny?

      – No, mój panie, wolę być trochę szpakowatym aniżeli łysym – oburzył się pan Ignacy.

      – Koncept!… – syknął pan Lisiecki. – Moja łysina, jeżeli ją kto dojrzy, jest smutnym dziedzictwem rodu, ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości, którą… chciałbym szanować.

      Do sklepu wszedł pierwszy gość: kobieta ubrana w salopę40 i chustkę na głowie, żądająca mosiężnej spluwaczki… Pan Ignacy bardzo nisko ukłonił się jej i ofiarował krzesło, a pan Lisiecki zniknął za szafami i wróciwszy po chwili doręczył interesantce ruchem pełnym godności żądany przedmiot. Potem zapisał cenę spluwaczki na kartce, podał ją przez ramię Rzeckiemu i poszedł za gablotkę z miną bankiera, który złożył na cel dobroczynny kilka tysięcy rubli.

      Spór o siwiznę i łysinę był zażegnany.

      Dopiero około dziewiątej wszedł, a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski, piękny, dwudziestokilkoletni41 blondynek, z oczyma jak gwiazdy, ustami jak korale, z wąsikami jak zatrute sztylety. Wbiegł ciągnąc za sobą od progu smugę woni i zawołał:

      – Słowo honoru daję, że musi już być wpół do dziesiątej. Letkiewicz jestem, gałgan jestem, no – podły jestem, ale cóż zrobię, kiedy matka mi zachorowała i musiałem szukać doktora. Byłem u sześciu…

      – Czy u tych, którym dajesz pan neseserki? – spytał Lisiecki.

      – Neseserki?… Nie. Nasz doktór nie przyjąłby nawet szpilki. Zacny człowiek… Prawda, panie Rzecki, że już jest wpół do dziesiątej? Stanął mi zegarek.

      – Dochodzi dziewiąta… – odparł ze szczególnym naciskiem pan Ignacy.

      – Dopiero dziewiąta?… No, kto by myślał! A tak projektowałem sobie, że dziś przyjdę do sklepu pierwszy, wcześniej od pana Klejna…

      – Ażeby wyjść przed ósmą – wtrącił pan Lisiecki.

      Mraczewski utkwił w nim błękitne oczy, w których malowało się najwyższe zdumienie.

      – Pan skąd wie?… – odparł. – No, słowo honoru daję, że ten człowiek ma zmysł proroczy! Właśnie dziś, słowo honoru… muszę być na mieście przed siódmą, choćbym umarł, choćbym… miał podać się do dymisji…

      – Niech pan od tego zacznie – wybuchnął Rzecki – a będzie pan wolny przed jedynastą42, nawet w tej chwili, panie Mraczewski. Pan powinieneś być hrabią, nie kupcem, i dziwię się, że pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu, przy którym zawsze ma się czas, panie Mraczewski. Naturalnie!

      – No, i pan w jego wieku latałeś za spódniczkami – odezwał się Lisiecki. – Co tu bawić się w morały.

      – Nigdy nie latałem! – krzyknął Rzecki uderzając pięścią w kantorek.

      – Przynajmniej raz wygadał się, że całe życie jest niedołęgą – mruknął Lisiecki do Klejna, który uśmiechał się podnosząc jednocześnie brwi bardzo wysoko.

      Do sklepu wszedł drugi gość i zażądał kaloszy. Naprzeciw niego wysunął się Mraczewski.

      – Kaloszyków żąda szanowny pan? Który numerek, jeżeli wolno spytać? Ach, szanowny pan zapewne nie pamięta! Nie każdy ma czas myśleć o numerze swoich kaloszy, to należy do nas. Szanowny pan pozwoli, że przymierzymy?… Szanowny pan raczy zająć miejsce na taburecie43. Paweł! przynieś ręcznik, zdejm panu kalosze i wytrzyj obuwie…

      Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu.

      – Ależ, panie, ależ przepraszam!… – tłomaczył się44 odurzony gość.

      – Bardzo prosimy – mówił prędko Mraczewski – to nasz obowiązek. Zdaje mi się, że te będą dobre – ciągnął podając parę sczepionych nitką kaloszy. – Doskonałe, pysznie wyglądają; szanowny pan ma tak normalną nogę, że niepodobna mylić się co do numeru. Szanowny pan życzy sobie zapewne literki; jakie mają być literki?…

      – L. P. – mruknął gość czując, że tonie w bystrym potoku wymowy grzecznego subiekta.

      – Panie Lisiecki, panie Klejn, przybijcie z łaski swojej literki. Szanowny pan każe zawinąć

Скачать книгу


<p>32</p>

kantorek – dawna nazwa biurka. [przypis redakcyjny]

<p>33</p>

Pryncypał – przełożony, osoba najważniejsza w danej instytucji. [przypis edytorski]

<p>34</p>

flota angielska wpłynęła na Dardanele – w czasie wojny z Rosją Turcja odwołała się do interwencji państw zachodnich. W związku z tym Anglia zażądała od Rosji wstrzymania kroków wojennych. Ponieważ ze strony Rosji nie było odpowiedzi, flota angielska w połowie lutego przepłynęła Dardanele i zajęła stanowisko naprzeciw Konstantynopola. [przypis redakcyjny]

<p>35</p>

MacMahon z Ducrotem układali w styczniu zamach stanu – August Aleksander Ducrot (1817–1882) generał francuski, monarchista. Jako dowódca korpusu w Bourges brał udział w przygotowaniach do monarchistycznego zamachu stanu, który nie powiódł się jednak, m.in. wskutek niezdecydowanego stanowiska MacMahona. Skompromitowany Ducrot otrzymał dymisję 18 stycznia 1878 r. [przypis redakcyjny]

<p>36</p>

bonapartyzm – tu: ideologia i ruch polityczny popierający ród Bonaparte w dążeniach do władzy. [przypis redakcyjny]

<p>37</p>

republika… – po klęsce cesarza Napoleona III, we Francji 3 września 1870 r. została proklamowana republika. Ustrój republikański został ostatecznie wprowadzony konstytucją 1875 roku. Skrajna prawica dążyła jednak do przywrócenia monarchii. Poszczególne odłamy monarchistów wysuwały na tron różnych kandydatów, m. in. syna Napoleona III, który przybrał imię Napoleona IV. [przypis redakcyjny]

<p>38</p>

Leon Gambetta (1838–1882) – wybitny polityk francuski; należał do umiarkowanego skrzydła partii republikańskiej; proklamował w r. 1870 republikę. [przypis redakcyjny]

<p>39</p>

preferans – rodzaj gry w karty na trzy osoby. [przypis redakcyjny]

<p>40</p>

salopa – watowany płaszcz damski, z peleryną. [przypis redakcyjny]

<p>41</p>

dwudziestokilkoletni – dziś: kilkudziesięcioletni. [przypis edytorski]

<p>42</p>

jedynasta – forma konsekwentnie używana przez Prusa; dziś: jedenasta. [przypis edytorski]

<p>43</p>

taburet – dziś: taboret, stołek. [przypis edytorski]

<p>44</p>

tłomaczył – dziś: tłumaczył. [przypis edytorski]