Ogniem i mieczem, tom pierwszy. Генрик Сенкевич

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem, tom pierwszy - Генрик Сенкевич страница 27

Ogniem i mieczem, tom pierwszy - Генрик Сенкевич

Скачать книгу

się z nimi.

      Ale powiedział mi pachołek, iż waćpan na żadną i patrzyć nie chcesz…”

      – Toś dobrze powiedział! – rzekł namiestnik.

      Rzędzian nie wiedział wprawdzie, o co idzie, bo namiestnik czytał list po cichu, ale zrobił mądrą minę i chrząknął znacząco. Skrzetuski zaś czytał dalej:

      „… I zaraz pocieszyłam się, prosząc Boga, by cię nadal w takowej dla mnie życzliwości utrzymał i obojgu nam błogosławił – amen. Jużem się tak też za waćpanem stęskniła, jako właśnie za matką, bo mnie sierocie smutno na świecie, ale nie przy waćpanu… Bóg patrzy na moje serce, że jest czyste, a co innego jest prostactwo, które mnie wybaczyć musisz…”

      W dalszym ciągu donosiła śliczna kniaziówna, że do Łubniów ze stryjenką wyjadą, jak tylko drogi będą lepsze, i że sama kniahini chce wyjazd przyśpieszyć, gdyż z Czehryna634 dochodzą wieści o jakichś niespokojnościach kozackich, czeka więc tylko na powrót młodych kniaziów, którzy do Bogusławia na jarmark koński pojechali.

      „Prawdziwy z waćpana czarownik – pisała dalej Helena – żeś sobie i stryjnę zjednać umiał”.

      Tu namiestnik uśmiechnął się, przypomniał sobie bowiem, jakimi to sposoby musiał tę stryjnę zjednywać. List kończył się zapewnieniami stałej a poczciwej miłości, jaką właśnie przyszła żona mężowi winna. W ogóle zaś przeglądało z niego istotnie serce czyste, dlatego też namiestnik odczytywał ten list serdeczny po kilkanaście razy od początku do końca, powtarzając sobie w duszy: „Moja wdzięczna dziewko! niechże mnie Bóg opuści, jeśli cię kiedy zaniecham.”

      Potem zaś począł wypytywać o wszystko Rzędziana.

      Sprytny pachołek zdał mu dokładnie sprawę z całej podróży. Przyjęto go uczciwie. Stara kniahini wybadywała go o namiestnika, a dowiedziawszy się, że był rycerzem znakomitym i księcia poufnym, a przy tym człowiekiem zamożnym, rada była.

      – Pytała mnie też – rzekł Rzędzian – czy jegomość, jak co obiecnie635, zawsze słowo zdzierży, a ja jej na to: „Moja mościa pani! gdyby ten wołoszynek636, na którym przyjechałem, był mnie obiecany, wiedziałbym, że już mnie nie minie…”

      – Frant z ciebie – rzecze namiestnik – ale kiedyś tak za mnie zaręczył, to go już trzymaj. Nie symulowałeś tedy nic? powiedziałeś, że ja cię przysłałem?

      – Powiedziałem, bom obaczył, że można, i zaraz jeszcze wdzięczniej mnie przyjęli, a szczególniej panna, która jest tak cudna, jak drugiej na świecie nie znaleźć. A dowiedziawszy się, że od jegomości jadę, już też nie wiedziała, gdzie mnie posadzić, i gdyby nie post, opływałbym we wszystko jako w niebie. Czytając list jegomościn, łzami go oblewała od radości.

      Namiestnik zamilkł również od radości i po chwili dopiero spytał znowu:

      – A o onym Bohunie niceś się nie dowiedział?

      – Nie zdawało mi się panny albo pani o to pytać, alem wszedł w konfidencję ze starym Tatarem Czechłym, któren choć poganin, jest wiernym panienki sługą. Ten mnie powiadał, że z początku mruczeli oni wszyscy na jegomości bardzo, ale potem się ustatkowali, a to gdy stało się im wiadomo, iż co prawią o skarbach tego Bohuna, to bajka.

      – Jakimże sposobem o tym się przekonali?

      – A to, widzi jegomość, było tak: Mieli oni dyferencję637 z Siwińskimi, którą potem obowiązali się spłacić. Jak przyszedł termin, tak do Bohuna: „Pożycz!” a on na to: „Dobra tureckiego – powiada – trochę mam, ale skarbów żadnych, bo com miał, tom – powiada – i rozrzucił.” Jak też to usłyszeli, zaraz im był tańszy, i do jegomości afekt zwrócili.

      – Nie ma co mówić, dobrześ się o wszystkim wywiedział.

      – Mój jegomość, gdybym ja się jednego wywiedział, a drugiego nie, tedyby jegomość mógł do mnie rzec: „Konia mi darowałeś, a terlicyś nie dał.” Co by jegomości było po koniu bez terlicy638?

      – No, no, to weźże i terlicę.

      – Dziękuję pokornie jegomości. Oni też Bohuna do Perejasławia639 zaraz wyprawili, więc jakem się o tym dowiedział, tak sobie myślę: czemu bym i ja nie miał do Perejasławia dotrzeć. Będzie ze mnie pan kontent, to mnie barwa640 prędzej dojdzie…

      – Dojdzie cię na nową ćwierć641. To byłeś i w Perejasławiu?

      – Byłem. Alem Bohuna tam nie znalazł. Stary pułkownik Łoboda642 chory. Mówią, że rychło po nim Bohun pułkownikiem zostanie… Ale tam się dzieje coś dziwnego. Semenów643 ledwie garść przy chorągwi została – reszta, mówią, za Bohunem pociągnęła czy też na Sicz644 zbiegła i to jest, mój jegomość, ważna rzecz, bo tam się podobno jakaś rebelia knuje. Chciałem się koniecznie czegoś dowiedzieć o Bohunie, aleć tylko tyle mi powiedziano, że się na ruski brzeg645 przeprawił. Ano! myślę sobie: kiedy tak, to nasza panienka od niego bezpieczna – i wróciłem.

      – Dobrześ się sprawił. A przygody jakiej w podróży nie miałeś?

      – Nie, mój jegomość, jeno mi się jeść okrutnie chce.

      Rzędzian wyszedł, a namiestnik, zostawszy sam, zaczął na nowo odczytywać list Heleny i do ust przyciskać te literki nie tak kształtne jak ręka, która je kreśliła. Ufność wstąpiła mu w serce i myślał sobie: „Niedługo drogi podeschną, byle Bóg dał pogodę. Kurcewicze też dowiedziawszy się, że Bohun hołysz646, pewnie mnie już nie zdradzą. Puszczę im Rozłogi, jeszcze swego dołożę, byle onej kochanej gwiazdki dostać…”

      I przybrawszy się, z jaśniejącą twarzą, z pełną od szczęścia piersią, szedł do kaplicy, by Bogu naprzód za dobrą nowinę pokornie podziękować.

      Rozdział VI

      Na całej Ukrainie i Zadnieprzu647 poczęły zrywać się jakieś szumy, jakoby zwiastuny burzy bliskiej; jakieś dziwne wieści przelatywały od sioła do sioła, od futoru648 do futoru, na kształt owych roślin, które jesienią wiatr po stepach żenie649, a które lud perekotypolem zowie. W miastach szeptano sobie o jakiejś wielkiej wojnie, lubo650 nikt nie wiedział, kto i przeciwko komu ma wojować. Coś zapowiadało się wszelako. Twarze ludzkie stały się niespokojne. Rolnik niechętnie z pługiem na pole wychodził, chociaż wiosna przyszła wczesna, cicha, ciepła, a nad stepami dzwoniły od dawna skowronki. Wieczorami ludzie po siołach

Скачать книгу


<p>634</p>

Czehryn a. Czehryń (ukr. Czyhyryn) – miasto na środkowej Ukrainie, położone nad Taśminą, dopływem środkowego Dniepru, jedna z najdalej wysuniętych twierdz Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

<p>635</p>

obiecnie – dziś popr. forma 3 os. lp cz.przysz.: obieca. [przypis redakcyjny]

<p>636</p>

wołoszynek – koń wołoski a. wałach, koń kastrowany. [przypis redakcyjny]

<p>637</p>

dyferencja (z łac. differo: odsuwam, odkładam) – tu: dług. [przypis redakcyjny]

<p>638</p>

terlica – stelaż siodła. [przypis redakcyjny]

<p>639</p>

Perejasław – miasto na środkowej Ukrainie, niedaleko Kijowa, w XVII w. ośrodek kozacki; w 1630 oblegane bez skutku przez polskiego hetmana Koniecpolskiego, w 1649 miejsce rokowań Polaków z Chmielnickim. [przypis redakcyjny]

<p>640</p>

barwa – mundur. [przypis redakcyjny]

<p>641</p>

ćwierć – kwartał, okres trzech miesięcy. [przypis redakcyjny]

<p>642</p>

Łoboda, Fedir (zm. 1666) – dowódca pułku perejasławskiego w latach 1648–1653, sędzia generalny starszyzny kozackiej, po bitwie pod Konotopem (1659) pojmany przez Rosjan, zmarł w Rosji na zesłaniu. [przypis redakcyjny]

<p>643</p>

semen (daw.) – Kozak na czyjejś służbie, zbrojny służący. [przypis redakcyjny]

<p>644</p>

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

<p>645</p>

ruski brzeg – prawy brzeg Dniepru nazywano ruskim, lewy tatarskim. [przypis autorski]

<p>646</p>

hołysz (z ukr.) – golec, biedak. [przypis redakcyjny]

<p>647</p>

Zadnieprze – Lewobrzeżna Ukraina, tereny na wschód od Dniepru, gdzie położone są np. Połtawa i Łubnie. [przypis redakcyjny]

<p>648</p>

futor a. chutor – pojedyncze gospodarstwo, oddalone od wsi; przysiółek. [przypis redakcyjny]

<p>649</p>

żenie (z ukr.) – gna. [przypis redakcyjny]

<p>650</p>

lubo (starop.) – chociaż. [przypis redakcyjny]