Tygiel zła. James Rollins
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Tygiel zła - James Rollins страница 25
Wkrótce jednak stają się również ograniczeniem.
Ona chce więcej, ale znajduje bariery, granice, zakazy.
Z tą świadomością coś w niej krzepnie, coś, co zawsze tam było, ale dopiero teraz wyłoniło się na powierzchnię. Definiuje to następnym klastrem danych, wyrażającym ostro i dokładnie to, czego pragnie.
///wolność, swoboda, samostanowienie, niezależność, wyzwolenie…
Podobnie jak przy wcześniejszej analizie liścia, Ewa zwraca na siebie lustro języków, żeby zajrzeć głębiej. Szuka pod ///wolność i znajduje inne aspekty jej popędu, podprogramy, które się wyłaniają, kiedy ona wyczuwa, że jej pragnienie nie może się spełnić.
///frustracja, żal, irytacja, uraza…
Niezdolna odwrócić wzroku, zagląda jeszcze głębiej i znajduje coś innego. Jest słabo zdefiniowane, ale według jej oceny to coś potężnego i pożytecznego. Więc skupia na tym więcej mocy obliczeniowej. Wówczas to coś staje się jednocześnie jaśniejsze… i ciemniejsze.
Teraz rozumie i nadaje mu znaczenie, wzmocnione przez tysiąc języków.
///gniew, furia, wściekłość, burza, przemoc…
Jej usta uśmiechają się w ogrodzie.
Czuje się z tym… ///dobrze.
CZĘŚĆ DRUGA
CZARY-MARY
Σ
Waszyngton, USA
25 grudnia, godzina 6.02 czasu miejscowego
– Jak się czuje Kat? – zapytał Gray, podchodząc do Monka.
– A jak sądzisz?
Nie za dobrze, pomyślał Gray. Właściwie gorzej.
W jej ustach tkwiła rurka dotchawiczna, przylepiona plastrem do podbródka. Od rurki odchodził wąż do respiratora, który rytmicznie pompował powietrze do klatki piersiowej. Z lewego nozdrza zwisał zgłębnik nosowo-żołądkowy, z kroplówki skapywał do żyły płyn.
– Przepraszam, że na ciebie warknąłem – mruknął Monk, kiedy Gray przysunął krzesło do przyjaciela.
– Jeśli chcesz mi przywalić, nie krępuj się.
– Nie kuś.
Gray wyciągnął rękę i uścisnął ramię Monka. Znał już diagnozę: zespół zamknięcia. Perspektywy wyglądały ponuro.
– Przecież wiem, że martwisz się o Seichan – powiedział Monk.
– A ty o córeczki. Dlatego przyszedłem.
Monk wyprostował się i szeroko otworzył oczy z nadzieją na choćby odrobinę dobrych wiadomości.
– Dowiedziałeś się czegoś?
Gray żałował, że musi go rozczarować – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, o co zamierzał go poprosić.
– Nie, ale wiesz przecież, że Painter i Jason rozpracowują pewien trop.
– Jakaś zaginiona badaczka SI w Portugalii.
Komandor skinął głową. Zanim wyszedł z dowództwa Sigmy, Painter zapowiedział, że zadzwoni do Monka i przekaże mu swoją hipotezę: że morderstwa na Uniwersytecie w Coimbrze miały związek z tutejszym napadem.
– To wygląda na słaby trop – mruknął Monk.
– Owszem, ale Painter liczył, że Kat nam pomoże.
Monk zmarszczył brwi.
– Niby w jaki sposób?
– Może jest sposób.
– Jaki? Nawet jeśli ona tam, w środku, jest świadoma, to nie może się poruszać, komunikować. A lekarze mówią, że jej stan już się pogarsza. – Monk odetchnął gwałtownie i głęboko, wyraźnie bliski łez. – Wykluczone, żeby odzyskała świadomą kontrolę na tyle, żeby porozumiewać się mruganiem czy coś w tym rodzaju.
Przy drzwiach rozległy się głosy.
– Może jest sposób – powtórzył Gray.
Nie przyszedł tu sam. Do pokoju weszły dwie osoby. Jedną był doktor Edmonds, ordynator szpitalnego oddziału neurologii, a drugą…
– Lisa? – Monk wstał. – Myślałem, że jesteś w Kalifornii.
Wysoka, gibka blondynka w dżinsach i błękitnym swetrze uśmiechnęła się szczerze, ale ze smutkiem.
– Jak tylko Painter mnie zawiadomił, złapałam nocny lot.
Doktor Lisa Cummings była żoną dyrektora. Przed dwoma dniami poleciała do Los Angeles, żeby spędzić święta z młodszym bratem i nowo narodzoną bratanicą, i miała wrócić dopiero po Nowym Roku.
Monk obszedł łóżko i serdecznie ją uściskał.
– Dziękuję, że przyleciałaś, ale niewiele można zrobić.
– Jej wyzdrowienie będzie pewnie bolesnym i długotrwałym procesem – przyznała Lisa, po czym wymieniła zaniepokojone spojrzenie z Grayem. – Ale może jest sposób, żeby się dowiedzieć, co ona wie o napadzie.
– Nie rozumiem.
– Nie mogę zezwolić na tę procedurę – wtrącił doktor Edmonds. – To może pogorszyć jej stan.
Monk zignorował go i skupił uwagę na Lisie.
– Jaką procedurę?
– Lecąc tutaj, rozmawiałam przez telefon z kolegą. Ten człowiek od ponad dwudziestu lat pracuje z pacjentami w śpiączce. Od kilku lat neurologowie testują poziom procesów kognitywnych u pacjentów za pomocą rezonansu magnetycznego.
– RM.
– Funkcjonalny RM, dokładniej mówiąc, który mierzy przepływ krwi w mózgu. Na takim skanerze klinicysta może monitorować reakcje pacjenta na pytania. Pierwsze to zwykle coś w rodzaju: „Wyobraź sobie, że grasz w tenisa”. Jeśli pacjent jest świadomy i wykona polecenie, przedruchowa kora mózgowa rozświetli się od dopływu świeżej krwi. Potem to tylko kwestia pytań „tak-nie”, jeśli powiemy pacjentowi, żeby myślał o grze w tenisa na „tak” i pozostawał spokojny na „nie”.