Zatrzymać czas. Anna Sakowicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zatrzymać czas - Anna Sakowicz страница 9
– No tak – westchnęła. – A tak à propos – uśmiechnęła się Pola. –Dwudziestego pierwszego lipca mój ślub. Czuj się zaproszona na obiad, bowesela nie będzie.
– Wow! Gratulacje! – pisnęła Aneta. – Ale się cieszę! Dwudziestypierwszy to dobra data, oczko – zaśmiała się. – Ale wracając do tychoszustów, chcę iść na to spotkanie i zobaczyć, jak to wygląda.
– Nie szkoda ci kasy?
– Szkoda, ale nie można pozwolić, żeby ktoś zarabiał na naszejniepełnosprawności.
Pola uśmiechnęła się, bo rozbawił ją brak logiki w tym, co mówiła Aneta.Nie chce, by zarabiali, a ma zamiar zapłacić za wstęp. Nie zamierzałajednak niszczyć entuzjazmu koleżanki.
– Pójdziesz i…?
– Niech twoja siostra napisze o tym oszustwie. Media to czwarta władza.Zgromadzimy dla niej materiały.
– My?
W tym momencie Pola parsknęła śmiechem. Miała wrażenie, że Anetanaprawdę szykuje się do wojny. Przeciwnik co prawda wydawał się marnejjakości, ale wojsko trzeba było przegrupować.
– Słuchaj – znów zachichotała. – Ja nie ogarniam. Ale oczywiście powiemo tym Agacie.
– Najlepiej gdybyśmy tam poszły razem, najpierw we dwie, potemściągniemy twoją siostrę, bo trzeba zebrać dowody. Nagramy ten seans z ukrytej kamery. Pokażemy jej, a ona oceni, czy to się nada na pierwsząstronę.
– Dobra – odparła. Wydało jej się to sensowne. Ubolewała, że będzie jąto kosztowało sto złotych. Ale czasami nie należy żałować róż, gdy płonąlasy, pomyślała i zgodziła się na pomoc Anecie. Niemal od razu poczułamiłe mrowienie z tyłu czaszki. Będzie adrenalina! – Obnażymy oszustwo –dodała z satysfakcją.
– Tylko nie mów nic na razie Sławkowi, bo wyśle za tobą szwadron policjii spłoszy ich.
– A nie chodzi właśnie o to, by ich wypłoszyć?
– Nie! Bo przeniosą się w inne miejsce. Nie można pozwolić, bywykorzystywano nasze połamane kręgosłupy do oszukiwania innych. Po moimtrupie! – powiedziała, choć sama do końca nie miała pojęcia, jak powinnaprzebiegać ta wojna. Plan obejmował na razie zwiady i zebranieinformacji. Potem wytoczą działo w postaci mediów. Na końcu powiadomisię policję. Taki był zarys działań, a reszta miała się wyklarować w trakcie.
– Racja.
Pola spojrzała na zaciętą minę Anety. Wiedziała, że jej koleżanka czułasię teraz jak ryba w wodzie. Wszelkiego rodzaju akcje ratujące światalbo honor zdradzonych kobiet były jej żywiołem, nieprzypadkowo naboisku podczas gry w kosza zawsze była w ataku. I za to ją Polauwielbiała.
Aneta poprawiła włosy i podciągnęła rękawy bluzki, jakby szykowała siędo sparingu. Wzięła jednak w dłonie kubek z kawą i umoczyła w nim usta.Uspokoiła się. Wiedziała, że Pola jej pomoże. Spojrzała na nią.Niesforna grzywka zasłaniała jej część twarzy. Ale w widocznym jednymoku zapaliła się znajoma iskra.
– A teraz opowiedz, co z tym ślubem, zanim ruszymy na wojnę.
10
Zmęczony Emil położył się na łóżku i na chwilę zamknął oczy. Musiałodpocząć po ciężkim dniu. Słabo spał. Ostatnio w ogóle nie czuł się zadobrze. Był przepracowany. Stresował się również swoimi sprawamisercowymi. Chciałby poczuć, że Agata naprawdę chce spędzić z nim resztężycia. Nie wiedział dlaczego, ale czuł jej niepewność, choć słowamizapewniała go o miłości. Bał się, że po porodzie w Agacie ciągle buzująhormony i nie myśli racjonalnie. Najlepiej poczekałby, aż wszystko się w niej uspokoi, ale jej ostatnie pytanie o datę ślubu trochę go wybiło z rytmu. Denerwował się, bo nie umiał jej powiedzieć o tym, co się działow jego głowie.
– Mogę się przytulić? – spytała, siadając na łóżku. Na rękach trzymałaTymka. Emil spojrzał na nich i zastanowił się, w czyim imieniu Agatawypowiedziała to pytanie. – Nie dałam rady przyjść do klubu –usprawiedliwiła się.
– Jasne.
Położyła się obok Emila, a pomiędzy siebie i mężczyznę położyła ichsynka. Chłopczyk nie spał. Wydawał się pogodny. Niedawno się najadł.Pielucha była czysta. Teraz czas na przytulanki z rodzicami.
– Stęskniliśmy się za tobą – powiedziała kobieta. Emil ułożył się naboku, by widzieć Agatę i Tymka. Dotknął rączkę synka, a on od razuchwycił go za palec.
– Ja też.
– Pomyślałeś nad datą? – spytała, a mężczyzna poczuł niemiły skurcz w żołądku.
– Nie miałem czasu. Nie chcesz sama wybrać terminu? Kiedy byś chciała?
– Pola i Sławek biorą ślub dwudziestego pierwszego lipca… – zawahałasię.
– Chcesz w tym samym dniu?
Agata uniosła głowę i przyjrzała się Emilowi. Nie pomyślała o tym, więcszybko przeanalizowała wszystkie opcje, jednak zaraz odpowiedziałazdecydowanym głosem, że na pewno nie. Każda z nich powinna mieć swójdzień.
– Może grudzień?
– Może być grudzień albo styczeń? – odpowiedział, a Agata nie poczułasię usatysfakcjonowana jego odpowiedzią. Myślała, że będzie chciał jaknajszybciej. A jemu najwyraźniej było to obojętne. Postanowiła więc nieciągnąć tematu. Niech wszystko płynie z rytmem codzienności. Wesela i tak nie planowali, więc nie będzie problemów z wynajęciem sali i z całymtym okołoweselnym cyrkiem.
Sięgnęła po telefon, który trzymała pod poduszką. Zauważyła, że miaładwa nieodebrane połączenia od mamy. Szybko oddzwoniła. W tym czasie Emilgłaskał Tymka po brzuszku, co maluch najwyraźniej lubił.
– Przepraszam, mamo, ale miałam wyciszony telefon.
– Słyszałaś? – Wanda najwyraźniej była czymś podekscytowana. – Weselemamy. Polcia wychodzi za mąż. – Pociągnęła nosem. – Kto by pomyślał… Jakja się cieszę. Bo ten Sławek to porządny chłopak, nie?
– Tak, mamo. Też się cieszę, ale z tego, co wiem, Pola nie planujewesela. Chcą cichy ślub i obiad.
– No, mówiła mi! Ale ty przemów jej do rozsądku. Mamy przecież sporąrodzinę. Co ja im powiem? Jak Lodzia wydawała swoje dzieci, to byłyporządne weseliska. Zaraz zaczną gadać, że skąpimy. A ja nie chcę byćgorsza od mojej siostry.
– I nie będziesz, to przecież nie ty wychodzisz za mąż – odpowiedziałaze spokojem. Oczami wyobraźni widziała już mamę, jak zabiera się dosporządzania listy gości i zaczyna organizować wszystko sama, niepytając młodych o zdanie.