Sigmunda Freuda teoria dowcipu, humoru i komiki. Dariusz Grabowski
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Sigmunda Freuda teoria dowcipu, humoru i komiki - Dariusz Grabowski страница 3
Twórca psychoanalizy zauważa, że choć właściwości te są bez wątpienia celne i nietrudno zidentyfikować je na dowolnym przykładzie, brakuje im wspólnego mianownika. Tym samym dostrzega na gruncie zjawiska dowcipu trudność, z którą borykają się niemal wszystkie teorie komizmu (Dziemidok, 2011). Problem ten można ująć jeszcze inaczej, pytając o to, które warunki są wystarczające, a które konieczne do zaistnienia dowcipu.
Mimo to powyższe wyliczenie nie pozostaje bez znaczenia dla koncepcji postulowanej w Dowcipie i jego stosunku do nieświadomości, ponieważ przynajmniej niektóre z wymienionych właściwości okażą się istotne z punktu widzenia teorii psychoanalitycznej. Freud w zasadzie nie odkrywa nowych, nieznanych wcześniej cech dowcipu, ale te, które były już znane dzięki innym autorom, opracowuje za pomocą własnych narzędzi i spaja w nową całość, dzięki idei wiążącej dowcip z nieświadomością.
Autor rozprawy na końcu pierwszego, wprowadzającego rozdziału wyznaje, że do podjęcia próby zrozumienia problematyki dowcipu, oprócz pobudek osobistych, skłoniło go przekonanie, że
(…) wszystkie procesy psychiczne pozostają ze sobą w wewnętrznym związku, wskutek tego każde poznanie psychologiczne, nawet jeśli odnosi się ono do nader odległej dziedziny, ma również pewną wartość dla innych dziedzin – wartość, której znaczenie trudno zrazu ocenić (Freud, 1905b/1997, s. 15).
Co ciekawe, w kluczowym momencie rozprawy Freud cytuje stwierdzenie Lippsa: „Ostatecznie jednostkowe problemy psychologiczne zawsze prowadzą dość głęboko w psychopatologię, toteż w gruncie rzeczy żadnego problemu psychologicznego nie sposób traktować w izolacji od innych” (Lipps, 1898 – za: Freud, 1905b/1997, s. 135). To kolejny dowód na to, jak ważne dla twórcy psychoanalizy były prace tego niemieckiego badacza, a zwłaszcza jego książka Komizm i humor. Zresztą Freud sam to przyznaje, pisząc, że jest to dzieło, „z którego zaczerpnąć można coś więcej niż tylko wyjaśnienie zjawiska komiczności i humoru” (Freud, 1905b/1997, s. 134).
Lipps jest autorem cytowanym w Dowcipie… bodaj najobszerniej. Od niego pochodzi również uwaga o charakterystycznej dla dowcipu zwięzłości (Lipps, 1898 – za: Freud, 1905b/1997).
Ostatecznie na etapie wstępu Freud nie dokonuje jednoznacznego rozróżnienia między dowcipem a komiką. Kwestia ta zostanie przez niego rozstrzygnięta dopiero na gruncie teorii psychoanalitycznej. Już teraz może się wszelako nasunąć przypuszczenie, że tym, co odróżnia dowcip od komiki, jest jego językowa forma. Rzeczywiście, Lacan w swoim odczytaniu Freudowskiej psychoanalizy uznał dowcip za jedną z czterech „formacji nieświadomego” – obok marzenia sennego, lapsusu i symptomu (Lacan, 2017). Mając na uwadze jego poglądy na temat nieświadomości, wyrażone w sposób najbardziej skrótowy w zdaniu „nieświadome jest ustrukturowane jak jakaś mowa” (Drwięga, 2012), należy uznać, że takie rozróżnienie między dowcipem a komiką na gruncie teorii psychoanalitycznej nie jest bezzasadne.
Jeszcze we wstępie Freud przytacza pierwszy przykład dowcipu, którym notabene posłużył się w swej książce również Lipps. Autorem dowcipu jest natomiast Heinrich Heine, który włożył go w usta jednego ze swoich bohaterów – Hirscha-Hiacynta. Bohater ten, ubogi, acz błyskotliwy właściciel kolektury loteryjnej, opisując sposób, w jaki został potraktowany przez znajomego bogacza, używa słowa „familionernie” [famillionär] (Freud, 1905b/1997). Naturalnie jest to neologizm złożony z dwóch wyrazów: familijnie i milioner. Mimo że dowcip (przynajmniej z dzisiejszej perspektywy) nie wydaje się oszałamiająco zabawny, dla Freuda jest ważnym punktem zaczepienia. Dowcipny efekt wynika tu z odkrycia sensu w słowie, które w pierwszej chwili wydaje się bezsensowne. W procesie tworzenia przytoczonego neologizmu i w jego szczególnych cechach będzie więc Freud poszukiwał właściwego miejsca dowcipu. Zadaniu temu poświęcił początek rozdziału zatytułowanego Technika dowcipu (Freud, 1905b/1997).
Przystępując do analizy dowcipu Heinego, austriacki uczony zauważa, że to nie sama myśl zawarta w utworzonym neologizmie jest dowcipna, lecz sposób jej wyrażenia: „jeśli jednak w przytoczonym przykładzie nie w myśli tkwi cecha charakterystyczna dowcipu, to w takim razie powinniśmy jej szukać w formie, w słownej formie ekspresji, jaki sobie obrała” (Freud, 1905b/1997, s. 18). Wyrażenie tego, co Heinowski bohater mógł pomyśleć o sposobie traktowania go przez milionera, mogłoby brzmieć w następujący sposób: „Rotszyld traktował mnie familiarnie, czyli na tyle familiarnie, na ile jest do tego zdolny milioner” – jednak nie byłoby to wówczas dowcipne. Freud dostrzega więc, że w powstawaniu dowcipu brała udział pewna „ściskająca siła”, za której sprawą pozostał jedynie pierwszy człon zdania, uzupełniony o najważniejszy element drugiego, czyli sens słowa „milioner” (Freud, 1905b/1997). Wkrótce zostanie zebranych znacznie więcej dowodów na to, że swoista gra kategoriami formy i treści jest tym, co stanowi rdzeń Freudowskiej teorii dowcipu. W przypadku przytoczonego wyżej dowcipu – konkluduje Freud – technika jego tworzenia opierałaby się na „kondensacji z tworzeniem formacji zastępczej w postaci wyrazu mieszanego” (Freud, 1905b/1997, s. 20).
Kondensacja (zagęszczenie) po raz pierwszy została szczegółowo opisana w dziele Objaśnianie marzeń sennych. Najogólniej mówiąc, jest to charakterystyczny dla działania nieświadomości mechanizm, za którego sprawą jedno wyobrażenie reprezentuje jednocześnie kilka łańcuchów skojarzeń. Na planie ekonomicznym, który jeszcze nieraz będzie przyświecał prezentowanym poniżej wywodom ojca psychoanalizy, zagęszczenie wiąże się z tym, że jedno wyobrażenie kumuluje w sobie potencjał afektu wielu innych wyobrażeń. Równocześnie powód, dla którego zostaje wybrane akurat to, a nie inne wyobrażenie, daje się uzasadnić na polu znaczeniowym. Innymi słowy, może ono symbolizować pewne myśli, które pozornie pozostają od niego oddalone (Laplanche i Pontalis, 1996).
Chociaż z jednej strony Freud opisuje kondensację jako immanentną cechę nieświadomego myślenia (Freud, 1905b/1997), z drugiej sugeruje nieraz, że dochodzi do niej pod naciskiem cenzury, która wymusza na „zstępnych” nieświadomości odpowiednią dozę zniekształcenia (Freud, 1915a/2009). Zdaje się, że ostatecznie obie możliwości są w jakimś stopniu prawdziwe (Freud, 1916/2010). W pracy o dowcipie autor wyraźnie skłania się ku pierwszej z nich, a mimo to odpowiednio uważna lektura daje możliwość dotarcia także do drugiej.
Freud podaje wiele przykładów dowcipów, które nie wprost dają wyraz jakiejś myśli (zazwyczaj jest to negatywna ocena osoby czy osób, o których za pomocą dowcipu wypowiada się jego autor). Tym sposobem na arenę działania dowcipu zostaje wprowadzona nieobojętna treść, której – nawiasem mówiąc – nie był pozbawiony także dowcip Hirscha-Hiacynta. Choć formacja zastępcza niekoniecznie musi się ujawniać pod postacią wyrazu mieszanego, w przytaczanych przez Freuda przykładach dowcipów zawsze dochodzi do jakiejś modyfikacji słownej, za której sprawą jeden wyraz nosi cechy drugiego (Freud, 1905b/1997).
Jednak może być i tak, że zamiast łączyć ze sobą różne słowa, dowcip posługuje się tylko jednym, za to wieloznacznym słowem. Ściślej biorąc, zakres tej techniki nie ogranicza się do pojedynczych słów. Równie dobrze mogą to być całe wyrażenia złożone z kilku słów bądź tylko poszczególne sylaby. Generalnie chodzi więc o powtórzenie tego samego lub podobnego materiału semantycznego, które manifestuje się pod postacią różnorakich gier słownych, umożliwiających wydobycie różnych znaczeń z tych samych lub podobnych sformułowań. Okazuje się jednak, że zastosowanie tego samego materiału słownego również można uznać za rodzaj kondensacji: „gra słów to nic innego, tylko kondensacja bez tworzenia formacji zastępczej, a zatem kondensacja pozostaje kategorią