Firefly Lane (edycja filmowa). Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Firefly Lane (edycja filmowa) - Kristin Hannah страница 14
– Wypadają?
– Trochę – przyznała Kate.
– Jeśli wyłysiejesz, ogolę się na łyso. Obiecuję.
Tully czesała i suszyła jej włosy, a Kate bała się spojrzeć. Zamknęła oczy i pozwoliła, by głos Tully wtopił się w szum suszarki.
– Otwórz oczy.
Kate powoli podniosła powieki. Z takiej odległości nie potrzebowała okularów, ale nawyk sprawił, że nachyliła się do przodu. Dziewczyna w lustrze miała proste włosy blond z jaśniejszymi pasemkami, idealnym przedziałkiem i starannie wysuszone. Po raz pierwszy były miękkie i lśniące, a nie cienkie i oklapnięte. Białe pasemka podkreślały zieleń oczu i kolor ust. Kate wyglądała niemal ładnie.
– Och! – powiedziała. Czuła tak wielką wdzięczność, że nie potrafiła powiedzieć nic więcej.
– Poczekaj, aż zobaczysz, co mogą sprawić tusz i róż – odpowiedziała Tully. – I korektor na te pryszcze na twoim czole.
– Zawsze będę twoją przyjaciółką – oznajmiła Kate. Wydawało jej się, że wyszeptała to niedosłyszalnie, ale gdy Tully szeroko się uśmiechnęła, wiedziała, że ją usłyszała.
– Dobra. A teraz zajmijmy się makijażem. Widziałaś moją golarkę?
– A po co ci golarka?
– Do twoich brwi, głuptasku. O, tu jest. Zamknij oczy.
Kate się nie wahała.
– Okej.
Kate nawet nie zadała sobie trudu zasłonienia twarzy, gdy przyszła do domu. Aż tak pewnie się czuła. Po raz pierwszy w życiu wiedziała, że jest piękna.
Tata był w salonie, siedział w swoim regulowanym fotelu La-Z-Boy. Gdy Kate weszła, podniósł wzrok.
– Dobry Boże – powiedział, odstawiając z brzękiem drinka na niski stolik w stylu francuskim. – Margie!
Mama wyszła z kuchni, wycierając dłonie w fartuszek. Miała na sobie swój codzienny strój: bluzkę w oliwkowo-rude pasy z poliestru, brązowe sztruksowe dzwony i marszczony fartuszek z napisem „ Miejsce kobiety jest w domu… i w senacie”. Gdy zobaczyła Kate, znieruchomiała. A potem powoli rozwiązała fartuszek i rzuciła go na stół.
Nagła cisza sprawiła, że do pokoju wpadli Sean i pies, potykając się jeden o drugiego.
– Katie wygląda jak skunks – stwierdził Sean. – Fuuuj.
– Idź umyć ręce przed kolacją – powiedziała ostrym tonem mama. – Natychmiast – dodała, gdy się zawahał.
Sean burknął coś i poszedł na górę.
– Margie, czy ty pozwoliłaś jej zrobić to coś z włosami? – zapytał tata z salonu.
– Zajmę się tym, Bud – odpowiedziała mama, marszcząc brwi, gdy Kate przechodziła przez pokój. – Zrobiła ci to ta dziewczyna z naprzeciwka?
Kate skinęła głową, starając się przywołać tamto uczucie, że jest piękna.
– I to ci się podoba?
– Tak.
– Cóż. W takim razie mnie też. Pamiętam, jak ciocia Georgia ufarbowała mi włosy na czerwono. Babcia Peet była wściekła. – Uśmiechnęła się. – Ale powinnaś była zapytać. Jesteś jeszcze dzieckiem, Kate, bez względu na to, co sobie z koleżanką myślicie. Ale co wyście zrobiły z twoimi brwiami?
– Tully mi je ogoliła. Żeby je wyregulować.
Mama starała się nie uśmiechnąć.
– Rozumiem. Cóż, to się załatwia pęsetą. Powinnam cię była tego nauczyć, ale myślałam, że jesteś jeszcze za młoda. – Poszukała wzrokiem papierosów. Znalazła paczkę na stole, wysunęła jednego i zapaliła. – Po kolacji pokażę ci, jak się to robi. I myślę, że odrobina tuszu i błyszczyku do szkoły nie zaszkodzą. Pokażę ci, jak zrobić makijaż, który wygląda bardziej naturalnie.
Kate uściskała mamę.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też. A teraz zajmij się chlebem kukurydzianym. I, Katie, cieszę się, że masz przyjaciółkę, ale nie łam już zasad, okej? Bo właśnie przez to dziewczęta wpadają w kłopoty.
Kate od razu przypomniała się impreza licealistów, na którą poszła Tully.
– Dobrze, mamo.
W ciągu tygodnia Kate dołączyła do grona popularnych uczniów. Koleżanki zachwycały się jej nowym wyglądem i nie odwracały się już na jej widok. Skoro była przyjaciółką Tully Hart, to znaczy, że jest w porządku.
Nawet rodzice zauważyli różnicę. Podczas kolacji Kate nie była już taka cicha jak zawsze. Dosłownie usta się jej nie zamykały. Opowiadała jedną historię za drugą. Kto z kim chodzi, kto wygrał w tetherball, kto musiał za karę zostać po lekcjach za noszenie koszulki z nadrukiem MAKE LOVE NOT WAR, gdzie Tully się ostatnio strzygła (w Seattle u niejakiego Gene’a Juareza – ale fajowo, nie?) i jaki film grają w ten weekend w kinie samochodowym. Po kolacji, gdy razem z mamą zmywała naczynia, dalej opowiadała o Tully.
– Nie mogę się doczekać, kiedy ją poznasz. Jest super cool. Wszyscy ją lubią, nawet zielarze.
– Zielarze?
– Trawiarze. Ćpuny.
– Och. – Mama odebrała od niej szklane naczynie na pieczeń i wytarła je. – Popytałam trochę o tę dziewczynę, Kate. Ona próbuje kupować papierosy od Almy w drogerii.
– Pewnie kupuje je dla matki.
Mama odstawiła wytarte naczynie na blat z kropkowanego laminatu.
– Zrób coś dla mnie, Kate. Uważaj na siebie, przebywając z Tully Hart. Nie chciałabym, żebyś przez nią wpadła w kłopoty.
Kate wrzuciła zrobiony na szydełku zmywak do spienionej wody.
– Nie wierzę. Tyle razy mówiłaś mi o podejmowaniu ryzyka. Przez lata powtarzałaś, że powinnam mieć przyjaciół, a gdy tylko kogoś sobie znalazłam, ty nazywasz ją dziwką!
– Wcale nie nazwałam jej…
Kate wybiegła z kuchni. Przy każdym kroku spodziewała się, że matka zawołała ją i da jej szlaban, ale jej dramatycznemu wyjściu towarzyszyła cisza. Wpadła do swojego pokoju i zatrzasnęła drzwi. A potem usiadła na łóżku i czekała. Jak mama przyjdzie, to pożałuje.