Krzyżacy. Henryk Sienkiewicz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krzyżacy - Henryk Sienkiewicz страница 36

Krzyżacy - Henryk  Sienkiewicz

Скачать книгу

gdy w czasie wojny domowej Grzymalitów z Nałęczami [631]spalono po raz drugi chałupy w Bogdańcu i rozproszono kmieciów,[632] samotny Maćko próżno usiłował go na nowo dźwignąć. Nabiedziwszy się lat niemało, zastawił wreszcie ziemię krewnemu opatowi[633], sam zaś z małym jeszcze Zbyszkiem pociągnął na Litwę przeciw Niemcom.

      Nigdy on jednak nie tracił z oczu Bogdańca. Na Litwę pociągnął właśnie dlatego, by wzbogaciwszy się łupami, z czasem powrócić, wykupić ziemię, zaludnić ją jeńcami, odbudować gródek i osadzić na nim Zbyszka. Teraz też, po szczęśliwym ocaleniu młodzianka, o tym tylko myślał i nad tym naradzał się z nim u kupca Amyleja.

      Ziemię mieli za co wykupić. Z łupów, z okupów, które składali wzięci przez nich do niewoli rycerze, i z darów Witolda[634] zebrali zapasy dość znaczne. Szczególnie dużą korzyść przyniosła im owa walka na śmierć z dwoma rycerzami fryzyjskimi[635]. Same zbroje, które po nich wzięli, stanowiły w owych czasach prawdziwą majętność, prócz zbroi zaś wzięli przecie wozy, konie, ludzi, szaty, pieniądze i cały bogaty sprzęt wojenny. Wiele z tych łupów nabył teraz kupiec Amylej, a między innymi dwie sztuki cudnego flandryjskiego[636] sukna, które przezorni i możni Fryzyjczycy mieli z sobą na wozach. Maćko przedał także kosztowną zdobyczną zbroję mniemając, że wobec bliskiej śmierci na nic mu się już nie przyda. Płatnerz[637], który ją nabył, odprzedał ją na drugi dzień Marcinowi z Wrocimowic[638] herbu Półkoza z zyskiem znacznym, gdyż pancerze pochodzenia mediolańskiego ceniono wówczas nad wszystkie w świecie.

      Zbyszkowi też żal było tej zbroi z całej duszy.

      — Jeśli wam Bóg wróci zdrowie — mówił do stryja — gdzie taką drugą znajdziecie?

      — Tam, gdziem i tę znalazł, na jakowym innym Niemcu — odpowiedział Maćko. — Ale już ja się śmierci nie wywinę. Żeleźce[639] się mi między żebrami rozszczepiło i szczebrzuch[640] ostał we mnie. Com go zmacał i chciałem pazurami wyciągnąć, tom go jeno głębiej zapychał. A teraz nijakiej rady nie ma.

      — Niedźwiedziego sadła by wam się saganek jeden i drugi napić!

      — Ba! Ojciec Cybek mówi też, że dobrze by było, bo może by się jako drzazga wyślizgła. Ale skąd tu dostanę? W Bogdańcu jeno by topór wziął, a pod barcią[641] na noc przykucnął!

      — To i trza do Bogdańca. Tylko mi tam gdzie w drodze nie zamrzyjcie.

      Stary Maćko spojrzał z pewnym rozczuleniem na bratanka.

      — Wiem ja, gdzie by ci się chciało: na dwór księcia Janusza[642] albo do Juranda ze Spychowa, chełmińskich Niemców najeżdżać.

      — Tego się nie zaprę[643]. Razem z dworem księżny rad bym do Warszawy albo do Ciechanowa pojechał, a to z przyczyny, by jako najdłużej być z Danuśką. Nijak mi teraz bez niej, bo to nie tylko moja pani, ale i moje miłowanie. Tak ci ją rad widzę, że jak o niej pomyślę, to aż mnie ciągoty biorą. Pójdę ja za nią choćby na kraj świata, ale teraz pierwsze moje prawo to wy. Nie opuściliście mnie, to ja i was nie opuszczę. Jak do Bogdańca, to do Bogdańca!

      — Toś dobry chłop — rzekł Maćko.

      — Bóg by mnie skarał, gdyby ja był dla was inny. Obaczcie, że już wozy ładują, a jeden kazałem sianem dla was wymościć. Amylejówna podarowała też pierzynę zacną, jeno nie wiem, czy na niej od gorąca wyleżycie. Pojedziemy wolno razem z księżną i dworem, żeby wam starunku nie zbrakło. Potem oni nawrócą na Mazowsze, a my do siebie — i pomagaj Bóg!

      — Niechbym tyle pożył, by gródek na nowo wznieść — rzekł Maćko — bo to wiem, że po mojej śmierci niewiele ty będziesz o Bogdańcu myślał.

      — Co nie miałbym myśleć!

      — Bo ci będą w głowie bitki i kochanie.

      — A wam to nie była w głowie wojna? Właśnie, żem sobie już całkiem wymiarkował[644], co mam czynić — i pierwsza rzecz gródek z dębiny mocnej zbudujem, a rowem każemy okopać na porządek[645].

      — Także myślisz? — spytał zaciekawiony Maćko. — No, a jak gródek stanie?... Gadaj!

      — Jak gródek stanie, dopieroż na dwór książęcy do Warszawy albo do Ciechanowa pojadę.

      — Po mojej śmierci?

      — Jeśli prędko zamrzecie, to po waszej śmierci, ale wprzód[646] was godnie pochowam; a jeśli Pan Jezus da wam zdrowie, to w Bogdańcu ostaniecie. Mnie księżna[647] obiecała, że tam pas rycerski od księcia dostanę. Inaczej nie chciałby się ze mną Lichtenstein potykać.

      — To potem do Malborga wyruszysz?

      — Do Malborga albo choćby na kraj świata, byle tylko Lichtensteina dostać.

      — Tego ci nie przyganię. Twoja śmierć albo jego!

      — Już ja wam jego rękawicę i pas do Bogdańca przywiozę — nie bójcie się!

      — Jeno się strzeż zdrady. U nich o zdradę łatwo.

      — Pokłonię się księciu Januszowi, żeby posłał po glejt[648] do mistrza. Teraz jest spokój. Pojadę za glejtem do Malborga, a tam zawsze gości rycerstwa kupa. To wiecie? — naprzód Lichtenstein, a potem będę upatrywał, którzy pawie czuby na hełmach mają — i po kolei ich wyzywał. Boga mi! zdarzy-li Pan Jezus zwycięstwo, to zarazem i ślub spełnię.

      Tak mówiąc, Zbyszko uśmiechał się do swoich własnych myśli, przy czym twarz miał zupełnie pacholęcia[649], które zapowiada, jakich to czynów rycerskich dokona, gdy dorośnie.

      — Hej! — rzekł kiwając głową Maćko — żebyś ty trzech rycerzy ze znakomitych rodów pokonał, to nie tylko byś ślub spełnił, ale jaki byś sprzęt po nich wziął — miły Boże!

      — Co to trzech! — zawołał Zbyszko. — Już ja w więzieniu powiedziałem sobie, że nie będę Danuśce skąpił. Ile palców u rąk — nie trzech!

      Maćko wzruszył ramionami.

      — Dziwujcie się albo i nie wierzcie — rzekł Zbyszko — a ja przecie z Malborga do Juranda ze Spychowa pojadę. Jakże mu się nie pokłonić, kiedy to Danuśkowy ojciec? I

Скачать книгу


<p>631</p>

wojna Grzymalitów z Nałęczami — wojna domowa w Wielkopolsce, toczona w latach 1382–1385 między przedstawicielami dwóch rodów możnowładców. Konflikt wynikał z różnych koncepcji obsadzenia tronu polskiego po wygaśnięciu linii Piastów.

<p>632</p>

kmieć — zamożny chłop, posiadający własne gospodarstwo.

<p>633</p>

opat — przełożony w męskim zakonie kontemplacyjnym.

<p>634</p>

Witold Kiejstutowicz, zwany Wielkim — (ok. 1350–1430), wielki książę litewski, brat stryjeczny Władysława Jagiełły. W latach 1382–1385 oraz 1390 przejściowo sprzymierzony z Krzyżakami przeciw Jagielle.

<p>635</p>

fryzyjski — pochodzący z Fryzji, krainy nad Morzem Północnym, obecnie stanowiącej pogranicze Niemiec, Danii i Holandii.

<p>636</p>

Flandria — region rozciągający się wzdłuż wybrzeży Morza Północnego na terenie Belgii, Francji i Holandii.

<p>637</p>

płatnerz — rzemieślnik wytwarzający zbroje płytowe, później także broń białą.

<p>638</p>

Marcin (Marcisz) z Wrocimowic — (zm. 1442), polski rycerz niemieckiego pochodzenia, starosta łowicki.

<p>639</p>

żeleźce (daw.) — grot.

<p>640</p>

szczebrzuch — słowniki podają znaczenie: wiano panny młodej. Sienkiewicz prawdop. skontaminował to ze słowem „brzeszczot”.

<p>641</p>

barć — wydrążony w drzewie ul dla leśnych pszczół.

<p>642</p>

Janusz I Starszy (Warszawski) — (ok. 1346–1429), książę mazowiecki, lennik Władysława Jagiełły.

<p>643</p>

zaprzeć się (daw.) — zaprzeczyć czemuś.

<p>644</p>

wymiarkować (daw.) — zastanowić się.

<p>645</p>

na porządek (daw.) — porządnie.

<p>646</p>

wprzód, wprzódy (daw.) — najpierw.

<p>647</p>

Anna Danuta — (1358–1448), córka księcia trockiego Kiejstuta i Biruty, żona księcia mazowieckiego Janusza (było to najdłużej trwające małżeństwo w dziejach dynastii).

<p>648</p>

glejt (daw.) — „list żelazny”, wystawiona przez władze przepustka, pozwalająca podróżować przez dane terytorium.

<p>649</p>

pacholę (daw.) — dziecko.