W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2 - Remigiusz Mróz страница 3

W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2 - Remigiusz Mróz W kręgach władzy

Скачать книгу

głową.

      – Jeśli okaże się, że to prawda, a pani szczytu nie odwoła, ludzie mogą zginąć. Przywódcy kilku państw w najgorszym wypadku, zwykli obywatele w najlepszym.

      – Lub odwrotnie – mruknęła.

      Hubert odwrócił się do Seydy i patrzył na nią na tyle długo, by w końcu przestała unikać jego spojrzenia.

      – To ogromna odpowiedzialność – dodał. – Więc całkowicie zrozumiałe, że szuka pani ratunku. A takim jest przyjęcie…

      – Dobrze, już dobrze – ucięła.

      Nie miała zamiaru dłużej w to brnąć. Oczywiście, że musiała traktować te doniesienia jako realne niebezpieczeństwo. W czasach, kiedy zwykła ciężarówka mogła okazać się równie groźna jak niegdyś rakieta balistyczna, żadna głowa państwa nie mogła pozwolić sobie na bagatelizowanie takich informacji.

      – O której wstaje szef BBN-u? – spytała, wracając za biurko.

      – Przypuszczam, że o tej, o której poleci pani go obudzić.

      Pokiwała głową i westchnęła.

      – Budź go, Hubert – powiedziała. – Dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa też.

      – Rozumiem.

      Usiadła za biurkiem, a potem poprawiła bluzę.

      – O ósmej chcę mieć raport od ministra koordynatora służb specjalnych. O dziewiątej pełną informację od Agencji Wywiadu, ABW i wywiadu wojskowego. Jeszcze przed dwunastą ma się odbyć posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Jasne?

      – Jasne, pani prezydent.

      Odprowadziła go wzrokiem, kiedy skierował się do drzwi. Otworzył je bez słowa i już miał zamiar wyjść, ale w ostatniej chwili się zawahał.

      – Co z premierem? – zapytał.

      – Sama go powiadomię – odparła, sięgając po telefon.

      Hubert skinął głową, a potem wyszedł na korytarz i zamknął za sobą drzwi. Seyda nabrała powietrza i przez moment wstrzymywała oddech. Spojrzała na komórkę, po czym odłożyła ją na biurko. Nie miała zamiaru dzwonić do Chronowskiego.

      Zagrożenie dla kraju było realne, być może największe w dotychczasowej historii III RP. Premiera musiała w końcu powiadomić, ale im dłużej wszystko odbywało się bez jego udziału, tym lepiej.

      Oprócz tego Seyda wiedziała, że ostatecznie cała odpowiedzialność spoczywa na jej barkach.

      Rozdział 2

      Jednoosobowa szpitalna sala była przeszklona, ale żadne z okien nie wychodziło na rzeczywistość. A przynajmniej takie wrażenie miał Patryk Hauer, od kiedy wyprowadzono go ze śpiączki farmakologicznej dwa dni temu.

      Od tamtej pory milczał. Odzywał się wyłącznie do siebie, w myślach. Nie reagował na pytania żony, nie otwierał ust do lekarzy ani pielęgniarek. Kiwał tylko głową, by wiedzieli, że jest świadomy.

      Spędził miesiąc jako warzywo. Uwierała go ta świadomość, sprawiała, że czuł się jak zwykły, przeciętny człowiek. Dotychczas żył w złudzeniu, że w jakiś sposób wybija się ponad przeciętną. Że nie jest taki jak inni.

      Wszystko, co działo się przed wypadkiem, zdawało się to potwierdzać. Podczas prac komisji śledczej doprowadził do upadku rządu. Wypracował pozycję, która pozwalała mu przejąć władzę w kraju. Unia Republikańska złożyła wniosek o uchwalenie konstruktywnego wotum nieufności.

      A on miał stanąć na czele rządu. Objąć władzę.

      Jeden moment, jedno zderzenie na Wisłostradzie. Dwie ofiary śmiertelne, kierowca Hauera i oficer BOR-u. On sam w stanie ciężkim trafił do szpitala.

      Wszystko przepadło.

      Premierostwo, perspektywy na przyszłość.

      Wszystko, na co od tak dawna pracował. Na co oboje z Mileną pracowali.

      Siedziała przy łóżku, zapewne tak jak co dzień, od miesiąca. Jeszcze dziś rano próbowała nawiązać z nim jakąś rozmowę, ale ostatecznie dała za wygraną. Teraz skupiała się na swoim kindle’u, raz po raz stukając w ekran, by przerzucić stronę. Patryk nie wiedział nawet, co czyta.

      Odchrząknął cicho, ale ona nie podniosła wzroku. Zrobił to nieco głośniej i dopiero wtedy zorientowała się, że chce ściągnąć jej uwagę. Uniosła głowę i zmrużyła oczy.

      – Gotowy, żeby pogadać?

      – Tak.

      Jego własny głos wydał mu się chrapliwy, głęboki i stanowczo zbyt obcy, by dobywał się z jego gardła. Kaszlnął kilkakrotnie, zasłaniając ręką usta. Każdy ruch wiązał się z bólem. Każda myśl również.

      – W takim razie powiem lekarzowi, żeby przyszedł.

      – W porządku.

      Żadnego współczucia, żadnego rozczulania się ani pocieszającego pustosłowia. Relacja Hauerów nie zmieniała się nawet w obliczu tragedii – i Patryk był za to wdzięczny żonie. Nie bez powodu związali się ze sobą lata temu.

      Milena wróciła po chwili w towarzystwie podstarzałego mężczyzny w białym kitlu. Uśmiechnął się dobrotliwie, jak zwykli to robić doktorzy na moment przed przekazaniem pacjentowi złych wieści. Tylko oni potrafili z żalu i otuchy stworzyć tak przekonującą mieszankę empatii.

      – Miło, że pan do nas wrócił, panie pośle.

      Hauer nie mógł przestać myśleć o tym, jak niewiele dzieliło go od tego, by zwracano się do niego „panie premierze”. Jakieś cztery kilometry. Zakładając, że na Wiejską dojechaliby na sygnale, odległość ta była równoznaczna z kilkuminutową podróżą. A jednak wydłużyła się do nieskończoności.

      Popatrzył lekarzowi prosto w oczy. Wiedział, że ten zaraz powtórzy mu wszystko, co starał się przekazać wcześniej, ale nie miał zamiaru oddawać mu inicjatywy. Miał zresztą tylko jedno pytanie.

      – Dlaczego wybudziliście mnie tak późno? – odezwał się.

      Głos nadal brzmiał, jakby od miesiąca męczyła go chrypa.

      – Cóż, było to podyktowane…

      – Bez wykrętów, panie doktorze – wpadł mu w słowo. – Przez miesiąc leżałem tutaj, a cały kraj się walił.

      Wiedział, że to nieprawda. Chronowski jakimś cudem utrzymał się przy władzy, a Seyda z pewnością pilnowała spraw państwowych. Zawaliło się coś innego. Jego kariera polityczna.

      – Nie miałem zamiaru się wykręcać – odparł lekarz, wsuwając dłonie do kieszeni

Скачать книгу