W kręgach władzy. Władza absolutna. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W kręgach władzy. Władza absolutna - Remigiusz Mróz страница 5

W kręgach władzy. Władza absolutna - Remigiusz Mróz W kręgach władzy

Скачать книгу

zbliżyła się do Patryka i pochyliła nieco.

      – Nie byłoby żadnej interwencji, gdyby państwo tak długo się między sobą nie kłócili. Właściwie gdyby nie ona, to z pewnością do teraz trwałyby jeszcze…

      Anita urwała i zastygła w bezruchu z otwartymi ustami. Dopiero teraz dotarło do niej, że Hauer zachowywał się zbyt spokojnie. Fakt, że nie udał się ze Swobodą do gabinetu, mogła tłumaczyć tym, że dostał inne zadanie, ale jego opanowanie było zbyt daleko idące.

      Powinien być znacznie bardziej przejęty. Wejście rosyjskich wojsk to właściwie wypowiedzenie wojny. Konsekwencje były przemożne, nie tylko dla Polski, ale także dla całego świata. Ta jedna decyzja Trojanowa była przewracającą się kostką domina, która wprawi w ruch wszystkie inne.

      Chyba że…

      Kitlińska spojrzała na stojących na korytarzu polityków spoza Unii Republikańskiej. Teraz dostrzegła, że otaczają Milenę, która najwyraźniej coś im tłumaczyła.

      Funkcjonariuszka BOR-u nie potrzebowała dodatkowego potwierdzenia.

      – Na Boga… – jęknęła. – Nie doszło do żadnej interwencji, prawda?

      Hauer zmusił się do bladego uśmiechu, a Anita przypomniała sobie, że Chmal opuszczał zebranie z telefonem w ręku. Zaraz potem Milena ostentacyjnie ignorowała uwagi Korodeckiego, skupiając się na pisaniu esemesa.

      Nie miała już wątpliwości, że tych dwoje było ze sobą w kontakcie.

      – To… to jest…

      – Czym to jest, oceni już historia – dokończył za nią Hauer. – Ja natomiast wiem, czym było. Absolutną koniecznością.

      Anita spojrzała na polityków rozmawiających z Mileną. Zdawali się nie mniej zagubieni niż ona.

      – Chyba nie sądzi pani, że rosyjski prezydent wysłałby wojsko do kraju NATO, narażając się na reakcję sojuszu?

      – Nie. Chyba nie.

      W jej głosie zabrakło przekonania, ale bynajmniej jej to nie dziwiło. Była kompletnie zbita z tropu. Samym wybuchem na Wiejskiej, śmiercią prezydent i członków prezydium sejmu, a także tym, co działo się później.

      Na Milenę i Hauera najwyraźniej jednak nie podziałało to tak jak na resztę. Przeciwnie, natychmiast odnaleźli się w sytuacji i wykorzystali ją tak, by postawić na swoim.

      Najwyraźniej opinie o ich wyrachowaniu i bezwzględności nie były przesadzone.

      – Oczywiście wszystko było możliwe – dodał Patryk. – Wielu szaleńców zmieniało losy świata swoją jedną decyzją, a Trojanow z pewnością do zrównoważonych nie należy.

      Kitlińska patrzyła mu prosto w oczy, szukając w nich czegoś, co pozwoliłoby jej sądzić, że rozmawia z człowiekiem, a nie maszyną stworzoną do zbijania politycznego kapitału i wykorzystywania wszystkich okazji, by zyskać więcej władzy.

      W końcu to dostrzegła. Niewyraźny, ale zauważalny ślad, który zdawał się potwierdzać, że Hauer ma sumienie i nieco empatii. Przebłysk emocji mógł być spowodowany zarówno wstrząsem po śmierci prezydent, zamieszaniem, jakie po tym nastąpiło, chwilową bezsilnością Patryka, jak i w końcu tym, że stracił bliską osobę. Być może bliższą, niż sam był gotów przyznać, bo podczas ich spotkania w domu Swobody Kitlińska odniosła nawet wrażenie, że między dwójką polityków coś iskrzy.

      Teraz jednak nie miało to żadnego znaczenia. Dla Hauera z pewnością liczyło się tylko to, że wraz z UR mógł w końcu przejąć stery w kraju.

      – Wygląda pani na wstrząśniętą – odezwał się.

      – Dziwi się pan?

      – Trochę – przyznał, a potem wymienił się krótkim spojrzeniem z żoną. – Siedzi pani w tym dostatecznie długo, żeby spodziewać się takich rzeczy.

      – Takich?

      Patryk znów lekko się uśmiechnął.

      – Powiedzmy po prostu, że jeśli ma pani zaufanie do jakiegokolwiek polityka, najwyraźniej opuściła pani kilka lekcji historii w szkole.

      Kitlińska nie wiedziała, co odpowiedzieć.

      – I zapewniam panią, że gdybyśmy wszyscy nagle przestali kłamać, świat wcale nie byłby lepszym miejscem. Wręcz przeciwnie.

      – Odpowie pan za to – odparła cicho.

      – Nie.

      Czekała na dodatkowy komentarz, ale Hauer sprawiał wrażenie, jakby nie miał zamiaru go udzielić. Dopiero po chwili najwyraźniej uznał, że jest go Kitlińskiej winny.

      – Niech się pani zastanowi.

      – Nad czym?

      – Nad tym, że mamy immunitet.

      Odniosła wrażenie, że nie mówi o sobie i Milenie, tylko o całej klasie politycznej.

      – Producenci byle suplementów diety odpowiadają za każde niewielkie, nieistotne kłamstewko w sprawie tego, co sprzedają – powiedział. – My wprost przeciwnie.

      Nie dając jej szansy na odpowiedź, odwrócił wózek i skierował się w stronę żony. Anita przyglądała im się, kiedy zaczęli wymieniać między sobą ciche uwagi. Przypuszczała, że zdają sobie relację z tego, jak dobrze wyszedł ich mały fortel.

      Milena poinformowała o wszystkim mężczyzn obecnych na zebraniu w ciemnym saloniku, z pewnością łagodząc uderzenie swoim urokiem osobistym. Patryk niechybnie zapewnił ją, że z Kitlińską poszło mu równie dobrze.

      Kiedy obydwoje udali się do sejmowego gabinetu prezydenta, Anita potoczyła wzrokiem dokoła, zastanawiając się, co powinna zrobić. Odniosła wrażenie, że jest nie tylko zbędna, ale także niewidzialna.

      Dziennikarze mijali ją, pędząc do tego czy innego biura parlamentarnego. Politycy zupełnie ignorowali jej obecność, a funkcjonariusze służb rzucali jej jedynie przelotne spojrzenia.

      Dla wszystkich było jasne, że nie ma czego tutaj szukać. Dla niej także.

      Zastanawiała się, którędy najlepiej opuścić budynek sejmu, by nie przykuć niczyjej uwagi. Prezydent opowiadała jej kiedyś o przynajmniej kilku możliwych opcjach, dzięki którym posłowie mogli niezauważeni wymknąć się z gmachu. Pamiętała o drodze z sali plenarnej przez Dolną Palarnię i Stary Dom Poselski, którą mogłaby dostać się na dziedziniec, a z niego wyjść na Wiejską lub Górnośląską. Znała także przejścia podziemne do Nowego Domu Poselskiego i trasę, dzięki której niezauważenie zmieniali się stenotypiści sejmowi, w trakcie obrad korzystający z przejścia przed mównicą.

      Ostatecznie przeszła bezpośrednio do budynku senatu, a potem opuściła gmach przy alei na Skarpie.

      W okolicy kręciły się tylko pojedyncze osoby,

Скачать книгу