Moja mama nieznajoma. Labro Philippe

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Moja mama nieznajoma - Labro Philippe страница 6

Moja mama nieznajoma - Labro Philippe

Скачать книгу

by kochać i być kochaną.

      Kierownictwu liceum żeńskiego niezbyt przypada do gustu zachowanie Netki. W szkole staje się głośno o „skandalu”, który wywołała. Chrzestna zostaje wezwana do dyrektorki. Tam dowiaduje się, że jej podopieczna została przeniesiona z pawilonu zielonego, w którym mieszkała, do innego (niebieskiego), co stanowić ma formę wygnania. Zarzut? „Obsceniczne rysunki”. Dzisiaj, gdy minął już prawie wiek, można się tylko śmiać, czytając prowadzony przez Chrzestną pamiętnik, z którego dowiadujemy się, co naprawdę te rysunki przedstawiały. Głowę młodzieńca i głowę dziewczyny w niewielkim oddaleniu. „To obsceniczne, widać dobrze, że będą się całować” – pomstuje dyrektorka szkoły. Kolejny rysunek: para tańcząca charlestona. Wszystko to raczej nieźle narysowane, bo jak twierdzi Chrzestna, Netka ma wszelkie talenty, umie zrobić wszystko (narysować, napisać, zaśpiewać) i przychodzi jej to ze zdumiewającą łatwością. Zaraz, ale gdzie ta obsceniczność? Następny rysunek zatytułowany jest Marzenie i przedstawia twarz dziewczyny palącej papierosa. To wszystko, oto cały skandal. Groteska. Paniusie zawiadujące wersalskim liceum żeńskim miały szczególne pojęcie obsceniczności. Okoliczność dodatkowo obciążająca: okazuje się, że Netka po kryjomu czyta nieodpowiednie czasopismo o jakże wymownym tytule „Podlotki”. Wreszcie zgroza absolutna – Netka pisze wiersze. Wiersze miłosne w wersalskim liceum żeńskim? Działalność wywrotowa, skażenie moralne w zielonym pawilonie, zły przykład.

      Istotnie, pisała mnóstwo wierszy, całe setki. Wygrała nawet nagrodę w konkursie poetyckim, w którym wzięła udział, kryjąc się z tym przed władzami szkoły. Znalazłem ten dyplom, gdy przeglądałem jej archiwum, zawartość wielkiego kartonowego pudła, w którym zgromadziłem wszystko, co udało mi się znaleźć, kiedy razem z braćmi dzieliliśmy się pozostałościami intymnego świata Netki.

      9

      To było w lipcu przy pięknej słonecznej pogodzie; kiedy wyszło się na balkon, z którego codziennie patrzyła na morze, można było podziwiać zatokę – rozległą, kojącą, nieruchomą. Bliżej nas port, w którym jak zawsze panował wielki ruch pomalowanych na czerwień i biel kadłubów promów przygotowujących się do wyruszenia w stronę Korsyki.

      Trzeba było zlikwidować mieszkanie. Podzieliliśmy się przedmiotami, drobiazgami z jej życia; tym, o czego zachowanie niejednokrotnie prosiły nas dzieci, to miały być pamiątki po mamice, ukochanej babci tryskającej wesołością i miłością.

      – Proszę, zachowaj coś dla mnie, coś po niej, chciałabym może ten imbryczek, taki wysmukły, kolorowy, no wiesz, ten w kolorowe paski.

      Ozdóbki, błyskotki, świecidełka, bibeloty, drobiażdżki; tu akwarelka, tam lichtarz, no i wielgachny pakunek zawierający trzydzieści osiem albumów ze zdjęciami, które następnie zostaną pieczołowicie zeskanowane. A książki, czy należy zachować je wszystkie? Dzielimy się bez kłótni, a kiedy otworzyliśmy wielką komodę, znaleźliśmy zdjęcia, zeszyty pełne cytatów i wiersze, a także korespondencję z Jeanem, naszym ojcem, z czasów, kiedy nie byli jeszcze małżeństwem, lecz kochankami. Claude powiedział wtedy:

      – Zabierz to wszystko, bo ty napiszesz jej historię.

      Rodzina stwierdza jednogłośnie: pewnego dnia Philippe opowie historię mamiki, Netki z nieprawego łoża, w której żyłach płynęła polska krew, Netki, która nie znała ani swojej matki, ani ojca, była zaś dla nas i dla całego naszego potomstwa wzorem dobroci, bezinteresowności, wyrozumiałości. Claude powiedział mi kiedyś:

      – Nigdy nie słyszałem, żeby mówiła o kimkolwiek źle. Można by pomyśleć, że zło dla niej nie istniało. Dla każdego potrafiła znaleźć usprawiedliwienie. Była pocieszycielką. Mógłbym przyjść do niej z rękami ubroczonymi krwią i wyznać, że właśnie popełniłem zbrodnię, a i tak by odpowiedziała: „Nic się nie stało. Siadaj, zaparzę ci herbaty”.

      Dobroć Netki, wesołość Netki, jej czujna uwaga skierowana na innych: „Mówcie, co u was, jak tam dzieci, co porabiacie, co tam słychać u tego czy tamtego”, a za to o sobie mówiła mało, tak mało. Wyrywałem jej strzępki przeszłości, notowałem, ponieważ kiedyś miałem napisać tę historię. Jakoś nie zdołałem ulec oczekiwaniu ze strony braci i moich dzieci, póki mamika nie odeszła. I tak jest mi bardzo trudno, nie wychodzi mi to. Prawdę mówiąc, mam sobie za złe. Jej życie można uznać za gotowy materiał na powieść, ale nie jestem w stanie napisać powieści na jego kanwie. Uważam, że będzie uczciwiej snuć opowiadanie po kolei, poszukując prawdy o tej kobiecie, której twarz z zalotnym loczkiem na czole licealistki nieustannie budzi coraz to nowe pytania. Czy odpowiedź znajdzie się w zeszycikach z wierszami?

      Znajdziemy tam marzenia o miłości, wzruszającą tęsknotę do uczucia; pojawi się postać taka jak „młodzieniec drżący i blady”, romantyczne stance, proste rymy. Lamartine, Verlaine, Musset, Nerval, Heredia, Mallarmé, Régnier, Prudhomme jako inspiracja; znajduję też to:

      Dusza boli,

      Och, zostawcie mnie,

      mroku pragnę i ciszy.

      Fakt, że pragnie się mroku i ciszy, nie zmienia innego faktu – że jest się dziewczyną cieszącą się największym powodzeniem, najatrakcyjniejszą i najzdolniejszą. W domu Matki Chrzestnej na święta Bożego Narodzenia to Netka układa list do Świętego Mikołaja, który potem odczyta i zostanie wynagrodzona brawami. W lutym tego samego roku podczas licealnego balu Netka cieszy się ogromnym wzięciem, otaczają ją tłumy wielbicieli, „flirtuje z dorosłymi”. Są jednak też okrutne poranki, na przykład poranek upokorzenia.

      10

      Zdarzyło się to pewnego poranka nie innego niż pozostałe, może podczas lekcji historii, może na matematyce. Nieważne.

      Z powodu wymogów administracyjnych jeden z profesorów ma obowiązek sprawdzić tożsamość każdego ucznia. Otrzymał od dyrekcji kartoteki uczennic mieszkających w internacie oraz dochodzących. Profesor jest mężczyzną o nalanej twarzy, zadowolonym z siebie, lubi wsłuchiwać się w brzmienie własnego głosu, modulować je zależnie od wymawianych słów i fraz; przyjemność sprawia mu władza nad ludźmi i przedmiotami. Niespiesznie odczytuje nazwiska, zabawia się, komentując zawartość kolejnych fiszek:

      – Ho, ho, panno Verbier, a więc rodzice pochodzą z tego pięknego regionu na północy naszego kraju?

      Albo:

      – No proszę, panno Chenais, jakże płodna jest pani matka, z tego co widzę, wiele sióstr i braci pani posiada!

      Wymienia nazwisko po nazwisku wraz z imionami: Renée, Mireille, Lucienne, Dorothée, Marceline, imionami z tamtej epoki. Profesor zabawia się dźwiękami, prawie jakby je wyśpiewywał, do tego stopnia wciągnęło go to zajęcie. Na odgłos swojego nazwiska dziewczyny stają wyprostowane, potem znowu siadają. Odbywa się swoisty rytuał służący narcystycznemu zadowoleniu profesora dyrygującego tym responsorium.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив

Скачать книгу