Nowe oblicze Greya. E L James

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 2

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Nowe oblicze Greya - E L James

Скачать книгу

Zjednoczonych.

      Nasz miesiąc miodowy powoli dobiega końca, a my oddajemy się błogiemu lenistwu na plaży hotelu Beach Plaza Monte Carlo w Monako. Nie zatrzymaliśmy się w nim jednak. Otwieram oczy i zerkam na zacumowaną w porcie Fair Lady. Nocujemy, rzecz jasna, na pokładzie luksusowego jachtu. Zbudowana w 1928 roku, kołysze się majestatycznie na wodzie, królowa wszystkich jachtów w porcie. Wygląda trochę jak nakręcana zabawka. Christian jest nią zachwycony; podejrzewam, że kusi go, aby ją kupić. Ach, ci chłopcy ze swoimi zabawkami.

      Opieram się wygodnie, słucham na nowym iPodzie playlisty Christiana Greya i drzemię, delektując się popołudniowym słońcem. Cofam się myślami do jego oświadczyn. Och, tych wymarzonych oświadczyn w hangarze… Niemal czuję zapach polnych kwiatów…

      – Możemy się pobrać jutro? – mruczy mi Christian do ucha. Leżę z głową na jego piersi w tym ukwieconym alkierzu, w który zamienił hangar, zaspokojona po naszym pełnym żaru seksie.

      – Hmm.

      – To znaczy tak? – W jego głosie słyszę pełne nadziei zaskoczenie.

      – Hmm.

      – Nie?

      – Hmm.

      Wyczuwam, że się uśmiecha.

      – Panno Steele, ma pani problem z jednoznacznym wysławianiem się?

      Uśmiecham się szeroko.

      – Hmm.

      Śmieje się i przytula mnie mocno, całując w czubek głowy.

      – Wobec tego jutro w Vegas.

      Sennie unoszę głowę.

      – Myślę, że moi rodzice nie byliby tym zbytnio uradowani.

      Przesuwa opuszkami palców po moich nagich plecach, pieszcząc mnie delikatnie.

      – Na co masz ochotę, Anastasio? Vegas? Wielkie wesele ze wszystkimi bajerami? Powiedz mi.

      – Nie wielkie… Tylko rodzina i przyjaciele. – Wpatruję się w niego, poruszona niemym błaganiem w płonących szarych oczach. A czego on pragnie?

      – W porządku. – Kiwa głową. – Gdzie?

      Wzruszam ramionami.

      – Moglibyśmy zorganizować to tutaj? – pyta z wahaniem.

      – W domu twoich rodziców? Nie mieliby nic przeciwko?

      Prycha.

      – Moja matka byłaby w siódmym niebie.

      – W takim razie dobrze, tutaj. Jestem pewna, że moim rodzicom ta opcja bardziej by się spodobała.

      Christian gładzi moje włosy. A mnie szczęście wprost rozsadza.

      – A więc ustaliliśmy gdzie, zostało nam kiedy.

      – Powinieneś zapytać o to swoją matkę.

      – Hmm. – Uśmiecha się. – Mogę jej dać maksymalnie miesiąc. Zbyt mocno cię pragnę, aby dłużej czekać.

      – Christianie, przecież mnie masz. Już od jakiegoś czasu. Ale dobrze, niech ci będzie miesiąc. – Składam na jego torsie delikatny, niewinny pocałunek i uśmiecham się promiennie.

      – Usmażysz się na skwarkę – Christian szepcze mi do ucha, wybudzając mnie z drzemki.

      – Nie lubisz skwarek? – Uśmiecham się do niego słodko. Słońce zdążyło zmienić położenie i parasol nie zapewnia mi już ochrony przed jego promieniami. Christian jednym płynnym ruchem przesuwa mój leżak w cień.

      – Proszę zejść z tego śródziemnomorskiego słońca, pani Grey.

      – Dziękuję za pański altruizm, panie Grey.

      – Cała przyjemność po mojej stronie, pani Grey, i to nie altruizm przeze mnie przemawia. Jeśli się spieczesz, nie będę mógł cię dotykać. – Unosi brew, a oczy błyszczą mu wesoło. – Ale podejrzewam, że o tym wiesz i podśmiewasz się ze mnie.

      – Czy ośmieliłabym się zrobić coś takiego? – Udaję niewinność.

      – Owszem. I często to robisz. To jedna z wielu rzeczy, które w tobie kocham. – Nachyla się i całuje mnie w usta, żartobliwie przygryzając mi dolną wargę.

      – Miałam nadzieję, że nasmarujesz mnie jeszcze raz kremem z filtrem. – Wydymam usta.

      – Pani Grey, to brudna robota… ale nie potrafię odrzucić takiej propozycji. Siadaj. – Głos ma schrypnięty. Robię, co mi każe, a on powoli i skrupulatnie rozsmarowuje krem na moim ciele. – Jesteś naprawdę śliczna. Szczęściarz ze mnie – mruczy, gdy opuszki jego palców muskają mi piersi.

      – To prawda, panie Grey. – Rzucam mu spod rzęs spojrzenie pełne fałszywej skromności.

      – Skromność to pani drugie imię, pani Grey – stwierdza Christian. – Odwróć się. Kolej na plecy.

      Z uśmiechem przekręcam się na brzuch, a on rozwiązuje sznureczki góry od koszmarnie drogiego bikini.

      – Jak byś się czuł, gdybym opalała się topless, jak reszta kobiet na tej plaży? – pytam.

      – Nie byłbym zadowolony – odpowiada bez chwili wahania. – Nie podoba mi się też, że teraz masz na sobie tak niewiele. – Nachyla się i szepcze mi do ucha: – Nie kuś losu.

      – To wyzwanie, panie Grey?

      – Nie. To stwierdzenie faktu, pani Grey.

      Wzdycham i kręcę głową. Och, Christianie… mój zaborczy, zazdrosny, lubiący wszystko kontrolować Christianie.

      Na zakończenie klepie mnie w pupę.

      – Proszę bardzo, kobieto.

      Odzywa się jego nieodłączny, jak zawsze aktywny BlackBerry. Marszczę brwi.

      – Tylko dla moich oczu, pani Grey. – Unosi brew w żartobliwym ostrzeżeniu, daje mi jeszcze jednego klapsa, po czym wraca na swój leżak, aby odebrać telefon.

      Moja wewnętrzna bogini zaczyna mruczeć. Może dzisiejszego wieczoru przygotowałybyśmy jakiś pokaz tylko dla jego oczu. Uśmiecham się na tę myśl i wracam do oddawania się popołudniowej sjeście.

      – Mam’selle? Un Perrier pour moi, un coca-cola light pour ma femme, s’il vous plait. Et quelque chose a manger… laissez-moi voir la carte.

      Hmm…

Скачать книгу