Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisuiący. Krajewski Michał Dymitr
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisuiący - Krajewski Michał Dymitr страница 7
Ostatnią nadzieię poprawienia gustu mego w naukach pokładaiąc wuy w francuzkim ięzyku, kazał mi się go uczyć. Widziałem sam potrzebę, nie żeby umieiętność iego służyć mi miała do czytania xiążek pożytecznych, ale że we wszystkich posiedzeniach, gdzie ton dobry przeszedł z Paryża, rzadko Polak mówi do Polaka oyczystym ięzykiem. Metr70 móy iako sam był naybiegleyszy w dzieiach romansowych, tak do tey umieiętności ciekawość we mnie wzbudzaiąc, wprawił mię w gust czytania takich tylko xiążek.
Dzięki pierwszym wynalazcom romansów i dzieł teatralnych, iż tych pism na samey intrydze miłości założyli osnowę. Poźnieysi źli w wielu rzeczach naśladowcy to także szczególnie za cel sobie wzięli, aby nie nudzić moralnością młodego czytelnika, ale wzbudzaiąc w nim ciekawość intrygami miłości, podżegać ogień, zapalać imaginacyą i przewracać głowę dziwacznemi awanturami71.
Jaka tylko z podobnych xiążek wpadła mi w ręce, zawsze to coraz głębiey zostawało w umyśle, iż miłość iest ów ogień niebieski, który wchodził w ułożenie ciał i świata całego, który ożywia naturę, utrzymuie ią i czuć się daiąc w każdym stworzeniu, staie się głosem powszechnym iey wyroku. „O miłości! Miłości!” – wołałem iak ów bohatyr St. Preux72, którego przypadki wystawiałem sobie za wzór heroicznego kochania.
Rozdział VII
Chociaż zamiast filozofii Arystotelesa, historyi o Helenie, Parysie i Kassandrze zacząłem się ćwiczyć w pożytecznieyszych naukach, że iednak na te czasy trafiłem, kiedy każdy prawie chciał, aby go zwano poetą, zarażony chorobą pisania wierszów, wszedłem także w poczet rymopisów, same tylko powitania i powinszowania piszących, którzy nie mogąc wyrównać dobrym poetom, znaleźli sposób psuć podłym wierszem prozę i nudzić nią czytaiących.
Naymizernieyszy wierszopis, byleby podchlebiał (co damy zowią słodyczą), podoba się płci, która nie lubi, aby ią ganiono. Nazywano mię poetą, tak iak wielu innych, którzy nie lepiey pisali ode mnie. W samey rzeczy z kilkuset w spółkolegów nie więcey iak sześciu wyiąwszy, mogłem iść w porównanie z innemi, ponieważ równie iak oni blisko przystępowałem do piękności wierszow Pluchowskiego73, a czasem nawet w osobliwości słów nowych i poetycznych ozdobach przechodziłem innych, przyrównywaiąc moią Kloę do świeżości poranku74, świetności jutrzenki, białości alabastru, rumianości róży, wzywaiąc bogów i bogiń, aby ią zachowały w tey cudotworney piękności.
Z tym wszystkim ta, ktorey pochwały śpiewałem pod jmieniem Kloe, odzyskawszy wolność przez śmierć niespodzianą matki, innemu serce swoie oddała. Tknięty do żywego tą niestatecznością, zacząłem pisać satyry, koiąc żal, który nosiłem w sercu, zemstą literacką.
Wpośrzód pochwał i laurów, które sam sobie dawałem, wuy móy, wpadłszy w chorobę, mimo zapewnienia doktorów, iż przyidzie do zdrowia, z tym się światłem pożegnał. Nim wieść ta doszła do matki, która iako nayblizsza sukcessorka dziedziczyć miała cały maiątek po bracie, uwinąłem się iak nayprędzey, sprzedaiąc pozostałe sprzęty. Ta sprzedaż i gotowizna w dniu iednym los móy odmieniła. Wziąłem żałobę po tak dobrym wuiu, aby pokryć radość pochodzącą z sukcessyi. A że z odmianą losu odmienia się oraz75 i sposób myślenia, zacząłem się podnosić na dwa palce od ziemi, zadzierać głowę do góry i protekcyonalnym tonem okazywać względy moie tym, którzy mi się kłaniali. Przyuczony wkrótce do odbierania głębokich ukłonów ludzi szukaiących w tym własnego zysku, odsuwałem się, gdy kto z niższych ode mnie śmiał bliżey przystąpić i tknąć się atmosfery, która mię na dwa kroki wkoło otaczała76.
Matka moia, dowiedziawszy się o śmierci brata, a wuia mego, obięła po nim dwie wsie, które były w Podgórzu, wypuszczaiąc mi Stratyń z gotowizną i meblami, które zarwałem po śmierci iego. Nowo nabyte dziedzictwo przewróciło mi głowę. Rozumiałem, że kto ma wieś, ma szyby złote, które wystarczać będą na wszystkie potrzeby: zacząłem więc nayprzód myślić o ekwipażu, bo zostały po wuiu był iuż staroświecki. Kareta robiona u Dangla w Warszawie, nie w Londynie, wychodziła z mody. Konie rosłe, prawda, ale, iak zwyczaynie mechlemburskie bywaią, powolne, niezdatne były do karyolki. Maciey, stangret poddany z Stratynia zwany zawsze Macieiem, nie mógł się przyuczyć, aby go zwano kutszerem. Zamieniłem nayprzód karetę z końmi za prawdziwą angielską; sprzągłem cug i furmankę, a cały dwór odprawiwszy, przyiąłem ludzi młodych, dobrego wzrostu i przystoynych na twarzy. Liberya, chociaż bez galonów, tak iednak była kosztowna, żem oszukał dowcipnie77 prawo oszczędności. Garderoba moia ponieważ dla prawa oszczędności nie mogła być tak kosztowna, iak bym był sobie życzył, przechodziłem co dzień z iednego woiewództwa do drugiego, a czasem w dniu iednym byłem Lublaninem, Sendomirzaninem, Wołynianinem, Kijowianinem, Litwinem i Wielkopolaninem.
Jak tylko się rozświeciło szczęście, porzuciłem nauki, zostawuiąc ie tym, którzy nie maią psów, koni, wolantów, i karyolek; a iako kawaler dystynguiący się78 dobrym ekwipażem, zacząłem figurować na wielkim świecie. Ale w krótkim czasie gotowizna po wuiu i pożyczone dwa tysiące czerwonych złotych nie wystarczały na potrzeby, których co dzień więcey przybywało.
Oczekuiąc intraty z Stratynia, ułożyłem iuż był w głowie, na co ią obrócić. Strzelec, ile79 w Warszawie był mi bardzo potrzebny. Garderoba, chociaż niedawno sprawiona, ale, iak zwyczaynie na wielkim świecie, z mody iuż wychodziła. Koni wierzchowych para iak dla kawalera nie były zbytkiem. Resztę wydatku składały drobne bogatele: sprzączki nowego fasonu, zegarek kameryzowany, pierścień, tabakiera złota z emalią (chociaż tabaki nie zażywałem), rękawek d'Angola, kapelusze, laski, bagietki, ostrogi, kopersztychy, miniatury i wódek pachnących wszelkiego rodzaiu.
Przyszedł pożądany dzień św. Jana; ale zamiast intraty odebrałem wiadomość, iż kredytór móy wszedł przez tradycyą80 do Stratynia. Nie naymilsza to była nowina, zwłaszcza gdym się zastanowił nad tym, że w iednym pół roku przeiadłem prawie czteroletnią intratę. W nadzieię iednak dalszych perspektyw i łask, które mi obiecywano z krescytywy81, przypożyczyłem ieszcze dziesięciu tysięcy złotych do dalszego porachunku z kredytorem moim.
W krótkim czasie przeszedłszy przez to wszystko, za czym się ubiega młodzież, niszcząc maiątek i zdrowie, naroztrącawszy ludzi konnym ieżdżeniem po ulicach, nagłuszywszy trzaskiem karet i karyolek, zacząłem chodzić piechotą, rozważaiąc sobie, iż stan bankrutów ma także swoie słodyczy.
Rozdział VIII
Będąc raz na teatrze, przystąpił do mnie ieden (iak się oświadczał) przyiaciel niegdyś wuia mego, ale iakem się potym82 dowiedział, wielki oszust i bankrut, który nagle przyszedłszy do milionów i nagle ie utraciwszy, miał ieszcze iakiś sposób utrzymywania się mimo wrzasku i nalegania natrętnych kredytorów. Powierzchowność iego błyszcząca uderzyła mię w oczy. Miałem się za szczęśliwego, żem wszedł z nim w poufałą rozmowę, a bardziey ieszcze,
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82