Agady talmudyczne. nieznany Autor

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Agady talmudyczne - nieznany Autor страница 3

Agady talmudyczne - nieznany Autor

Скачать книгу

ważyła się dotykać beczki. Masz za swoje.

      Po grzechu

      Po skosztowaniu owocu z Drzewa Poznania Adam i Ewa usłyszeli rozlegający się w raju głos Boga. Usłyszeli, jak drzewa szepczą:

      – Oto idzie złodziej. Oto łgarz, który oszukał swego Stwórcę.

      Usłyszał Adam, co mówią o nim aniołowie:

      – Zgubiony! W raju już nie pozostanie. Jakby już był martwy.

      O utracie wiernego sługi

      – Bądź przeklęty – powiedział Bóg do węża.

      Rabi Szymon Menasze w związku z tym miał powiedzieć:

      – Szkoda, wielkiego i pożytecznego sługę świat utracił. Gdyby wąż nie został wyklęty, każdy człowiek zaopatrzyłby się w parkę dobrych węży. Jednego posłałby na północ, drugiego na południe, żeby z tamtych dalekich stron przyniosły brylanty, diamenty i przeróżne inne szlachetne kamienie. Co więcej! Można by było zaprząc węże do pracy. Do wożenia ziemi do ogrodu albo gliny na budowę domu.

      Pierwszy zachód słońca

      Kiedy Adam zobaczył pierwszy zachód słońca, ogarnął go strach.

      – Biada mi – krzyknął. – Robi się ciemno. Świat ginie. Nadchodzi dla mnie śmierć za popełniony grzech.

      Kiedy potem świt wstającego dnia rozświetlił raj, uspokoił się.

      – Widocznie taki jest porządek rzeczy na świecie. Dzień następuje po nocy, a ta następuje po dniu.

      Wstał, wziął wołu i złożył go w ofierze.

      Pierwszy ogień

      Ogień miał być stworzony po wigilii soboty, ale pojawił się dopiero na zakończenie soboty. Bóg wtedy podsunął Adamowi pomysł, w jaki sposób krzesać ogień. I Adam wziął dwa kamienie i zaczął trzeć jeden o drugi. I tarł je tak długo, aż wybuchnął płomień. Podziękował wtedy Bogu i odmówił błogosławieństwo na cześć „Stwórcy świateł ognia”.

      Krótkie dni

      Kiedy Adam zauważył, że dni stają się coraz krótsze, ogarnął go taki sam strach jak przy pierwszym zachodzie słońca.

      – Biada mi – krzyknął – ciemności ogarniają ziemię, świat zmierza ku zagładzie. To jest śmierć, na którą zostałem skazany za mój grzech.

      Przez osiem dni pościł i nie przestawał prosić Boga o zmiłowanie. Po tewet3 – miesiącu w środku zimy, kiedy dni zaczynają stawać się dłuższe – uspokoił się.

      – Wygląda na to – powiedział – że taki jest porządek świata.

      Długie dni wymieniają się z krótkimi.

      Z radości urządził sobie ośmiodniowe święta.

      Kain i Abel

      Pewnego dnia Kain rzekł do swego brata Abla:

      – Wiesz co, podzielmy się światem.

      – Zgoda – odpowiedział Abel. – Przyjmuję twoją propozycję.

      Wziął wtedy Abel owce, a Kain ziemię. I zawarli umowę, że od tej chwili nie mają z sobą nic wspólnego.

      Wyprowadza Abel owce na pastwisko i natychmiast podbiega doń Kain z pretensjami:

      – Uważaj bracie! Ziemia, na której stoisz, należy do mnie.

      – Ale wełna, którą nosisz na ciele, jest moja.

      Jeden krzyczy: „Lataj w powietrzu”, a drugi mu odpowiada krzykiem: „Rozbierz się!”.

      Od słowa do słowa rozpętała się kłótnia i Kain napadł na Abla. Wziął Abel nogi za pas, a Kain goni za nim. Biegną po górach i dolinach. Wreszcie Kain dogonił Abla. Zaczynają się zmagać. I oto Kain leży pod Ablem i zaczyna skomleć:

      – Ablu, bracie puść. Na całym świecie my obaj tylko. Co potem powiesz ojcu?

      Ulitował się Abel nad bratem i puścił go wolno. Wtedy Kain znienacka dopadł Abla od tyłu i zabił go. Jak to zrobił? Nie wiedząc, którędy dusza uchodzi z ciała, wziął kamień i, bijąc Abla po rękach i nogach, wreszcie trafił w gardło i zabił.

      Widząc, że Abel nie daje znaku życia, pomyślał: „Muszę teraz uciec. Ojciec i matka spytają mnie o brata. Oprócz nas dwóch nikogo przecież nie ma na świecie”.

      I wtedy usłyszał głos Boga:

      – Złoczyńco, od rodziców możesz uciec, ale ode mnie nie uciekniesz. Czy człowiek potrafi tak się skryć, żebym ja go nie zobaczył? Gdzie jest twój brat, Abel?

      – Azaliż jestem stróżem mego brata? Ty jesteś opiekunem wszystkich stworzeń i mnie pytasz o to? Z mojej ręki chcesz go dostać?

      Przypomina to owego złodzieja, który w nocy ukradł wiele rzeczy i nikt go przy tym nie złapał, ale następnego dnia rano dozorca w bramie pyta go: „Dlaczegoś wczoraj w nocy kradł?”. Na to złodziej powiada: „Prosta sprawa. Jestem złodziejem, wykonałem swoją pracę. Ale twoja praca polega na pilnowaniu bramy. Dlaczego nie wykonałeś swego obowiązku?”.

      W ten sam sposób odpowiedział Kain Bogu.

      – Mniejsza o to, że go zabiłem. Bo przecież Ty tchnąłeś we mnie Jacer ha-ra. – Instynkt Zła. Ty przecież jesteś Strażnikiem wszystkiego, dlaczego więc pozwoliłeś, żebym go zabił? Nie ja go zabiłem, ale Ty. Gdybyś Ty przyjął moją, a nie jego ofiarę, nie powstałaby we mnie zazdrość.

      – Złoczyńco – odpowiedział Bóg – głos krwi brata twego woła do mnie z ziemi.

      Przypomina to historię człowieka, który wszedł do obcego ogrodu, zrywał jagody i zjadał je.

      Na ten widok wybiegł właściciel ogrodu i krzyknął:

      – Co tam trzymasz w rękach?

      – Nic.

      – Dlaczego więc są pomazane sokiem?

      Można to również przyrównać do osobnika, który dorwał się do obcego stada i wyciągnąwszy z niego owieczkę, zarzucił ją na plecy, i zaczął uciekać. Właściciel stada pogonił za nim i dopadłszy go, krzyknął:

      – Co tam masz na plecach?

      – Nic.

      – Dlaczego więc to „nic” meczy?

      Powiada Kain:

      – Władco

Скачать книгу


<p>3</p>

tewet (z jid. tejwes) – dziesiąty miesiąc kalendarza żydowskiego; wg kalendarza gregoriańskiego: grudzień/styczeń. [przypis edytorski]