Agady talmudyczne. nieznany Autor
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Agady talmudyczne - nieznany Autor страница 7
Przekazał Terach Abrahama w ręce Nemroda.
Ten zaczyna go ganić i prawić morały:
– Jak ty, syn starego Teracha, mogłeś się tego dopuścić? Czyżbyś nie wiedział, że ja jestem panem i władcą całego świata? Jakże więc ośmieliłeś się roztrzaskać bogów, którym ja służę?
Na te pytania Abraham tak odpowiedział:
– Jeśli ty jesteś panem całego świata, to spraw, żeby słońce wzeszło na zachodzie i zaszło na wschodzie.
Zamyślił się Nemrod głęboko. Skubie sobie włosy z brody i nie wie, co odpowiedzieć.
Powiada do niego Abraham:
– Daremnie rozmyślasz! Nie jesteś panem świata, tylko synem ziemi Kusz. Własnego ojca nie potrafiłeś ocalić od śmierci i siebie samego też od niej nie uratujesz.
Wpada Nemrod w gniew i powiada:
– Za te słowa należy cię spalić, ale jeśli pokłonisz się ogniowi, podaruję ci życie.
– A może lepiej pokłonić się wodzie, która gasi ogień?
– Dobrze, pokłoń się wodzie!
– A może chmurze, która nasiąknięta jest wodą?
– Pokłoń się chmurze!
– Może wiatrowi, który rozpędza chmury?
– Pokłoń się wiatrowi!
– A może człowiekowi, który potrafi ujarzmić wiatr?
Wielka jest wściekłość Nemroda, który krzyczy:
– Nie zawracaj mi więcej głowy! Biję pokłony przed ogniem, więc wtrącę cię do rozżarzonego pieca, a wtedy niech twój Bóg próbuje cię ocalić.
Izmael i jego kobiety
Kiedy Sara wypędziła z namiotu pasierba Izmaela z jego matką Hagar, Abraham zawiązał na biodrach wypędzonej jej długi welon. Zrobił to, żeby welon pałętający się pod jej nogami zostawiał ślad, po którym będzie wiedział, dokąd się udała i gdzie przebywa.
Po trzech latach stęsknił się za synem i postanowił go odwiedzić. Sara ostrzegła go, żeby za nic w świecie nie zszedł z wielbłąda, kiedy dotrze do Izmaela.
W samo południe podjechał pod namiot Izmaela na pustyni Paran. Na progu namiotu siedziała żona Izmaela. Na pytanie Abrahama, gdzie jest jej mąż, usłyszał, że razem z matką wyruszył w głąb pustyni do oazy po daktyle.
– Bądź taka dobra – powiedział Abraham – i daj mi kawałek chleba i szklankę wody. Jestem głodny, spragniony i zmęczony.
– Dla ciebie nie ma u nas ani chleba, ani wody.
Rad nie rad zawrócił Abraham wielbłąda, żeby ruszyć w powrotną drogę. Na odchodnym rzekł:
– Kiedy Izmael wróci, powiedz mu, że był tu stary człowiek z Kanaanu, który powiedział, że próg jego namiotu jest zbyt niski.
Kiedy Izmael wieczorem wrócił z pustyni, opowiedziała mu żona o wizycie starca. Usłyszawszy słowa o niskim progu namiotu, zrozumiał, że chodzi tu o morał, w którym ojciec podkreślił niskie cechy charakteru żony swego syna. Izmael wziął sobie do serca morał ojca i rozwiódł się z żoną, po czym ożenił się z inną kobietą.
Trzy lata po tym zdarzeniu Abraham znowu wyruszył na pustynię, żeby zobaczyć się z Izmaelem. I tym razem Sara poradziła mu, żeby nie schodził z wielbłąda, kiedy stanie przed namiotem syna.
Przybywszy na miejsce, Abraham, jak uprzednio, zastał na progu namiotu drugą żonę syna. Na pytanie, gdzie jest teraz Izmael, kobieta odpowiedziała, że wyruszył w głąb pustyni do oazy, żeby napoić i nakarmić wielbłądy.
– Daj mi – powiedział do żony syna – napić się i zjeść coś. Ustałem w drodze. Jestem głodny i spragniony.
Kobieta usłyszawszy prośbę starca, natychmiast podała mu jedzenie i picie i Abraham pobłogosławił ją.
Kiedy Izmael wrócił do domu i usłyszał, co się wydarzyło, zrozumiał, że ojciec nie zapomniał o nim, i że go nadal kocha.
Ofiarowanie Izaaka
Przyszedł szatan do Najwyższego ze skargą:
– Stary Abraham – powiedział – wydał z okazji odstawienia od piersi syna Izaaka wspaniałą ucztę, na którą zaprosił gości z całego świata, a Tobie, Panu Świata, marnego nawet gołębia nie ofiarował.
– Widzisz – odpowiedział mu Bóg – cała ta wspaniała uczta powstała z radości Abrahama, że na starość urodził mu się syn. Jestem pewny, że gdybym zażądał od niego złożenia mi ofiary z Izaaka, uczyniłby to.
I żeby to udowodnić, Bóg zwrócił się do Abrahama tymi słowy:
– Abrahamie, stoisz przed wielką próbą. Czy przetrzymasz ją?
– Doświadcz mnie, Panie świata…
– Weź syna…
– Mam dwóch synów…
– Tego jednego, jedynego…
– Obaj są jedynakami u swoich matek.
– Tego, którego kochasz…
– Czy serce ojca zna granice i różnice?
– Weź Izaaka i złóż go w ofierze.
Zaczyna Abraham rozmyślać. Jest w rozterce:
– Co ma zrobić? Powiedzieć Sarze? Za nic się nie zgodzi. Nie pozwoli. Kobiety mają miękkie serca. Wykraść go – boję się. Jeśli zobaczy, że dziecka nie ma, gotowa popełnić samobójstwo.
Myśli więc i myśli, aż powziął postanowienie.
Podchodzi do Sary i powiada:
– Ugotuj dobry obiad. Trzeba nam się dziś poweselić.
– Z jakiego powodu mamy się weselić?
– Weselić się powinniśmy codziennie. Na starość urodził nam się taki wspaniały syn. Sama radość.
Przygotowała więc Sara wystawny obiad. I kiedy tak sobie siedzą oboje i delektują się smacznymi potrawami, ni z tego ni z owego odzywa się Abraham:
– Wiesz co, stara, ja już w wieku trzech lat poznałem Boga, nasze zaś dziecko jest już duże i dotychczas nie ma o niczym pojęcia. Mam zamiar zaprowadzić go do takiego