Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ogniem i mieczem - Henryk Sienkiewicz страница 50

Ogniem i mieczem - Henryk  Sienkiewicz

Скачать книгу

przechodziły w ręce prywatne; tą drogą chudopachołek[1083] na pana wyrastał i mógł krzepić się nadzieją, że potomkowie jego między senatory[1084] zasiędą[1085].

      Krzeczowskiego gryzło jeno to, że w owej powierzonej mu funkcji musiał dzielić władzę z Barabaszem, ale był to podział tylko nominalny. W rzeczywistości stary pułkownik czerkaski, zwłaszcza w ostatnich czasach, tak się postarzał i zgrzybiał, że już ciałem jedynie do tej ziemi należał, a dusza jego i umysł pogrążone były ustawicznie w odrętwieniu i martwocie, które zwykle śmierć prawdziwą poprzedzają. Z początku wyprawy rozbudził się i począł się krzątać dość raźnie, rzekłbyś: na odgłos surm wojennych stara żołnierska krew poczęła w nim krążyć silniej, bo był to przecie czasu swego wsławiony rycerz i wódz stepowy; ale zaraz po wyruszeniu ukołysał go plusk wioseł, uśpiły pieśni semenów i łagodny ruch bajdaków, więc zapomniał o świecie bożym. Krzeczowski wszystkim rządził i zawiadywał, Barabasz zaś budził się tylko do jedzenia; najadłszy się, pytał ze zwyczaju o to i owo — zbywano go lada jaką odpowiedzią, w końcu wzdychał i mawiał: „Ot, rad by ja z inną wojną do mogiły się kłaść, ale wola boża!”

      Tymczasem łączność z wojskiem koronnym, idącym pod wodzą Stefana Potockiego[1086], została od razu przerwana. Krzeczowski narzekał, że husaria i dragonia[1087] za wolno idą, że nadto u przepraw marudzą, że młody syn hetmański nie ma wojskowego doświadczenia, ale z tym wszystkim kazał wiosłować i płynąć naprzód.

      Bajdaki płynęły więc z biegiem Dnieprowym ku Kudakowi[1088], oddalając się coraz bardziej od wojsk koronnych.

      Nareszcie pewnej nocy zasłyszano huk dział.

      Barabasz spał i nie obudził się; natomiast Flik, który płynął naprzód, wsiadł w podjazdkę i udał się do Krzeczowskiego.

      — Mości pułkowniku — rzekł — to kudackie armaty. Co mam czynić?

      — Zatrzymaj waść bajdaki. Zostaniemy przez noc w oczeretach[1089].

      — Chmielnicki widocznie zamek oblega. Moim zdaniem, należałoby pośpieszyć z odsieczą.

      — Ja waści o zdanie nie pytam, jeno rozkaz daję. Przy mnie komenda.

      — Mości pułkowniku!...

      — Stać i czekać! — rzekł Krzeczowski.

      Ale widząc, że energiczny Niemiec szarpie swoją żółtą brodę i ustępować bez racji nie myśli, dodał łagodnie:

      — Kasztelan do jutra rana może z jazdą nadciągnąć, a fortecy przez jedną noc nie wezmą.

      — A jeśli nie nadciągnie?

      — Będziem czekać choćby dwa dni. Waść nie znasz Kudaku! Połamią oni sobie zęby o jego mury, a ja bez kasztelana na odsiecz nie będę ciągnął, bo i prawa do tego nie mam. Jego to rzecz.

      Wszelka słuszność zdawała się być po stronie Krzeczowskiego, więc Flik nie nalegał dłużej i oddalił się do swoich Niemców. Po chwili bajdaki poczęły zbliżać się ku prawemu brzegowi i zasuwać w oczerety, które więcej jak na staję pokrywały szeroko w tym miejscu rozlaną łachę. Na koniec plusk wioseł ustał, statki skryły się całkowicie w szuwarach, a rzeka zdawała się być pustą zupełnie. Krzeczowski zakazał palenia ogni, śpiewania pieśni i rozmów, więc okolicę zaległa cisza przerywana tylko dalekim odgłosem dział kudackich.

      Wszelako na statkach nikt prócz jednego Barabasza nie zmrużył oka. Flik, człowiek rycerski i boju chciwy, chciałby ptakiem lecieć pod Kudak[1090]. Semenowie pytali się siebie z cicha: co też się może zdarzyć z fortecą? Wytrzyma czy nie wytrzyma? A tymczasem huk wzmagał się coraz bardziej. Wszyscy byli przekonani, że zamek odpiera szturm gwałtowny. „Chmiel nie żartuje, ale i Grodzicki nie żartuje!” — szeptali Kozacy. A co to będzie jutro?

      To samo pytanie zadawał sobie prawdopodobnie Krzeczowski, który siadłszy na przedzie swego bajdaku zamyślił się głęboko. Chmielnickiego znał on dobrze i dawno, uważał go zawsze aż dotąd za człowieka nadzwyczajnych zdolności, któremu tylko pola brakło, by wyleciał jak orzeł w górę, a teraz Krzeczowski zwątpił o tym. Działa grzmiały ciągle, a zatem chyba Chmielnicki naprawdę Kudak oblegał?

      „Jeśli tak jest — myślał Krzeczowski — to to jest człowiek zgubiony!”

      Jak to? Więc podniósłszy Zaporoże, zapewniwszy sobie pomoc chanową, zebrawszy siły, jakimi żaden z watażków[1091] dotychczas nie rozporządzał, zamiast iść co najśpieszniej na Ukrainę, zamiast pobudzić czerń, przeciągnąć grodowych, zgnieść co prędzej hetmanów i opanować cały kraj, nimby na obronę jego nowe wojska nadeszły, on — Chmielnicki, on — stary żołnierz, szturmuje do niezdobytej fortecy, która przez rok może go trzymać? I pozwoli na to, by najlepsze siły jego tak rozbiły się o mury Kudaku, jak fala Dnieprowa rozbija się o skały porohów[1092]? I będzie czekał pod Kudakiem, aż się hetmani wzmocnią i obiegną go jak Nalewajkę[1093] pod Sołonicą[1094]?...

      — To człowiek zgubiony! — powtórzył raz jeszcze pan Krzeczowski. — Właśni Kozacy go wydadzą. Nieudany szturm wywoła zniechęcenie i popłoch. Iskra buntu zagaśnie w samym zarodku, a Chmielnicki nie będzie straszniejszy niż miecz, który się ułamał przy rękojeści.

      — To głupiec!

      „Ergo[1095]? — pomyślał pan Krzeczowski — ergo, jutro wysadzę na brzeg moich semenów i Niemców, a następnej nocy na osłabionego szturmami niespodziewanie uderzę. Zaporożców w pień wyrżnę, a Chmielnickiego, związanego, pod nogi hetmańskie rzucę. Jego to własna wina, bo mogło się zdarzyć inaczej.”

      Tu rozkiełznana ambicja pana Krzeczowskiego wzbiła się na sokolich skrzydłach w górę. Wiedział on dobrze, że młody Potocki żadną miarą do jutrzejszej nocy przyciągnąć nie może, więc kto urwie głowę hydrze? Krzeczowski! Kto zgasi bunt, który straszliwym pożarem mógłby ogarnąć całą Ukrainę? Krzeczowski! Może stary hetman będzie krzyw trochę, że się to stanie bez udziału synala, ale się wysapie prędko, a tymczasem wszystkie promienie sławy i łaski królewskiej oświecą czoło zwycięzcy.

      Nie! Trzeba się jednak będzie podzielić sławą ze starym Barabaszem i z Grodzickim! Pan Krzeczowski zasępił się mocno, ale wnet wypogodził się. Wszakże tę starą kłodę, Barabasza, lada dzień zakopią w ziemię, a Grodzicki, byle mógł w Kudaku siedzieć i Tatarów kiedy niekiedy z dział przepłoszyć, niczego więcej nie pragnie; pozostaje jeden Krzeczowski.

      Byle hetmaństwo ukrainne mógł otrzymać!

      Gwiazdy migotały na niebie, a pułkownikowi zdawało się, że to klejnoty

Скачать книгу


<p>1083</p>

chudopacholek (daw.) — ubogi szlachcic bez ziemi, sluzacy innym.

<p>1084</p>

senatory — dzis popr. forma N. lm: senatorami.

<p>1085</p>

zasieda — dzis popr. forma 3 os. lm cz.przysz.: zasiada.

<p>1086</p>

Potocki, Stefan (ok. 1624-1648) — syn hetmana wielkiego Mikolaja Potockiego, starosta nizynski, zmarl w niewoli po bitwie pod Zoltymi Wodami.

<p>1087</p>

dragonia — wojsko, walczace pieszo, a poruszajace sie konno.

<p>1088</p>

Kudak (nazwa z tur.) — twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanislawa Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoza”, dzis w granicach miasta Dniepropietrowska.

<p>1089</p>

oczeret (ukr.) — trzcina; szuwary.

<p>1090</p>

Kudak (nazwa z tur.) — twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanislawa Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoza”, dzis w granicach miasta Dniepropietrowska.

<p>1091</p>

watazka — przywodca oddzialu wolnych Kozakow lub herszt bandy rozbojnikow.

<p>1092</p>

poroh (ukr.: prog) — naturalna zapora skalna na rzece, uniemozliwiajaca swobodna zegluge; kraina ponizej porohow Dniepru nazywala sie Nizem albo Zaporozem i byla zamieszkana przez spolecznosc Kozakow zaporoskich.

<p>1093</p>

Nalewajko, Semen (zm. w 1597) — ataman kozacki (znany rowniez pod imieniem Seweryn), przywodca powstania przeciwko Rzeczypospolitej 1595–1596, pokonany przez hetmana Stanislawa Zolkiewskiego i sciety.

<p>1094</p>

bitwa pod Solonica (1596) — bitwa, w ktorej hetman Zolkiewski pokonal kozackich powstancow Semena Nalewajki, a jego samego wzial do niewoli; zwana tez bitwa pod Lubniami a. bitwa pod Ostrym Kamieniem.

<p>1095</p>

ergo (lac.) — wiec.