Журнал «Лиза» №52/2018. Отсутствует
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Журнал «Лиза» №52/2018 - Отсутствует страница 28
Rzeka wytchnęła z siebie skomplikowany zapach i wdmuchnęła go przez szparę pod drzwiami. Nos Lily drgnął. Zapach miał w sobie ziemistą głębię z nutami trawy, trzciny i turzycy. Kryły się w nim też mineralny aromat skały oraz coś mroczniejszego, brązowego, rozkładającego się.
Z następnym oddechem rzeka wydała z siebie dziecko. Dziewczynka wpłynęła do środka, zimna i zielonkawoniebieska.
Lily we śnie zmarszczyła brwi, jej oddech stał się niespokojny.
Białe włosy dziewczynki przylegały gładko do głowy i ramion. Miała na sobie sukienkę koloru brudnego szlamu, który zbiera się na brzegu rzeki. Ociekała wodą; krople kapały z włosów na płaszczyk, a z płaszczyka na podłogę. Lecz nie wsiąkały w nią.
W gardle Lily uwiązło przerażone skamlenie.
Kap, kap, kap… Woda nie miała kresu, będzie tak kapać przez całą wieczność, będzie kapać, dopóki nie wyschnie rzeka. Szybujące w powietrzu dziecko obróciło złowrogie spojrzenie na kobietę śpiącą w fotelu i powoli… powoli… uniosło zamglone ramię, aby wskazać ją palcem.
Lily zbudziła się przestraszona.
Dziecko rzeki wyparowało.
Przez moment przerażona wpatrywała się w miejsce, z którego zniknęło.
– Och! – krzyknęła bezgłośnie, bo głos uwiązł jej w gardle. – Och! Och!
Podniosła dłonie do twarzy, jakby próbowała się ukryć przed tym obrazem, lecz jednocześnie zerkała przez palce, czy dziewczynka na pewno znikła.
Tyle czasu, a to wcale nie stawało się łatwiejsze. Dziewczynka nadal się gniewała. Gdyby tylko została trochę dłużej, żeby Lily mogła z nią porozmawiać. Powiedzieć, że jest jej przykro. Powiedzieć, że zapłaciłaby każdą cenę, wszystko by oddała, wszystko zrobiła… żeby tylko… Lecz zanim Lily zdążyła odzyskać władzę w języku, dziewczynki już nie było.
Pochyliła się i z lękiem popatrzyła na podłogę w miejscu, gdzie unosiła się zjawa. Zobaczyła ciemne plamy, ledwo widoczne w gasnącym świetle. Podniosła się z fotela, podeszła i niechętnie wyciągnęła rękę, aby dotknąć palcami ciemności.
Podłoga była mokra.
Lily złożyła dłonie do modlitwy.
– Wyrwij mnie z bagna, abym nie zatonęła… wybaw mnie z wodnej głębiny… Niechaj mnie nurt wody nie porwie. Niech nie pochłonie mnie głębia, niech otchłań nie zamknie nade mną swej paszczy.
Szybko powtarzała słowa, dopóki znów nie zaczęła normalnie oddychać. Wtedy z trudem dźwignęła się na nogi.
– Amen – powiedziała.
Była niespokojna, ale nie tylko z powodu zjawy. Czyżby rzeka przybierała? Podeszła do okna. Ciemny blask płynął tak samo daleko jak wcześniej.
A więc to on. Rozejrzała się w ciemności na dworze, czy coś się nie porusza, wytężyła słuch na odgłosy jego kroków. Cisza.
A więc to również nie to.
W takim razie co się dzieje?
Odpowiedź padła wypowiedziana głosem tak podobnym do jej matki, że aż oniemiała zdumiona, dopóki nie zrozumiała, że to jej własny głos.
– Coś wisi w powietrzu.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.