Kroniki Archeo Skarb Atlantów. Agnieszka Stelmaszyk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Kroniki Archeo Skarb Atlantów - Agnieszka Stelmaszyk страница 5
– Jaki wypadek? – Ania z troską przyglądała się bratu.
– Wszystko w porządku – przekonywał. – Ale poznałem pewną dziewczynę, Greczynkę – dodał.
– Dziewczynę? – Mary Jane nastroszyła się i odruchowo zaczęła ścierać krem z nosa. – To dlatego tak długo cię nie było! – powiedziała z wyrzutem. Bartek nie zwrócił na to uwagi.
– Ma na imię Klejto – ciągnął dalej.
– Klejto? Co to za imię? – zdziwiła się Mary Jane. Szybko nałożyła swoją kolorową tunikę i poczuła, że po długim opalaniu tradycyjnie plecy też ma spalone.
Słysząc jakieś zamieszanie, Jim i Martin z zaciekawieniem wystawili swoje piegowate buzie z ogromniastej dziury, którą wygrzebali dla ochłody
– Jej dziadek jest rybakiem i zna mnóstwo ciekawych opowieści. Klejto zaprosiła nas do siebie.
– O, to bardzo fajnie – ucieszyła się Ania.
– Może jej dziadek zabierze nas na ryby? – bliźniacy spojrzeli na siebie z nadzieją. – Moglibyśmy z bliska zobaczyć delfiny! – Martin tak się zapalił, że aż wyskoczył z dziury
– Ostatnim razem chciałeś z bliska oglądać krokodyle i pamiętasz, czym to się skończyło! – Mary Jane wypomniała mu mrożącą krew w żyłach historię sprzed kilku miesięcy.
– Oj, delfiny to przecież nie to samo co krokodyle! – żachnął się Martin. – Są przyjaźnie nastawione do człowieka, lubią się bawić i nie są ludożercami – wzruszył ramionami. – Mogłabyś zrobić im zdjęcia – chytrze podszedł siostrę.
– Faktycznie! Z łodzi rybackiej wyszłyby piękne ujęcia – Mary Jane nabrała chęci na łowienie ryb. – To kiedy poznamy tę Klejto? – odwróciła się do Bartka.
– Przyjdzie po nas jutro po południu – odparł.
Naraz coś sobie przypomniał. Sięgnął do torby i wyciągnął z niej tajemniczy przedmiot.
– Patrzcie, co znalazłem na zboczu wzgórza – pokazał. – Myślę, że to starożytna ozdoba, gemma. Wyjątkowo misterna robota: agat oprawiony w złoto, jakieś trzy centymetry długości – ocenił fachowym okiem. – Była zagrzebana w warstwie pyłu wulkanicznego – dodał.
Wszyscy skupili się wokół niego.
– Ale tutaj chyba nie ma wulkanu. Skąd ten pył? – dopytywała się Mary Jane. – Nie mam pojęcia – Bartek wzruszył ramionami.
– Jest trochę inna niż te gemmy, które oglądaliśmy w muzeum – spostrzegła Ania. – Wyrzeźbiona jest na niej głowa byka, okręt i jakieś znaki.
– No właśnie, też zwróciłem na to uwagę. Wydała mi się bardzo tajemnicza – mówił Bartek.
– Pokażmy ją rodzicom, może nam wszystko wyjaśnią – zaproponował Jim.
– O, nie! – Ania zaprotestowała gwałtownie. – Wtedy panna Ofelia się dowie, że znowu coś znaleźliśmy Wpadnie w furię i będzie wszędzie za nami łazić i węszyć, i pilnować, żebyśmy tylko nie wpadli w jakieś tarapaty. Lepiej nie psujmy jej wakacji – dziewczynka uśmiechnęła się z miną kotka, który zamierza coś zbroić.
Bartek obracał w palcach złotą gemmę.
– Może dziadek Klejto będzie znał jej tajemnicę – powiedział w zadumie.
Z Kronik Archeo
Na Krecie jesteśmy od dwóch dni. Wcześniej zwiedziliśmy Ateny, gdzie spotkaliśmy się z Gardnerami. Przylecieli z Londynu tego samego dnia, co nasza rodzinka. Potem już wspólnie wsiedliśmy na statek w Pireusie i popłynęliśmy na Kretę. Było mi trochę niedobrze, ale rejs był super!
Rodzice i panna Ofelia postanowili, że na Krecie zamieszkamy w niewielkiej wiosce rybackiej, Panormo. Wybrali dom pani Alkmeny Zarkadakis, który położony jest na odludziu, na szczycie wzgórza, tuż nad samym Morzem Egejskim. Alkmena jest bardzo serdeczna i gościnna, no i wspaniale nam gotuje! Jej jedzenie jest pycha!
Muszę przyznać, że ten wybór był strzałem w dziesiątkę!
Chociaż na początku trochę się obawialiśmy z Bartkiem i Mary Jane, że będziemy się nudzić w tym zapomnianym zakątku, szybko okazało się, że jest tu więcej atrakcji niż sądziliśmy.
Przede wszystkim cudna zatoczka i piaszczysta plaża, a w Grecji nie ma zbyt wielu plaż pokrytych piaskiem. Na dodatek mamy ten raj tylko dla siebie!!!
Mój brat zaprzyjaźnił się z Klejto. Zaprosiła nas do swojego domu i poznamy także jej dziadka, który jest rybakiem.
Aha, zapomniałabym o najważniejszym: Bartek znalazł dziwną, chyba starożytną gemmę.
Rozdział V
Srebrny medalio
Spyros Dimitrios był rybakiem odkąd sięgał pamięcią. Przeżył niejeden sztorm i niejedną morską przygodę. Lubił o nich gawędzić w gronie rodziny i znajomych.
Późnym popołudniem wnuczka Spyrosa, Klejto, przyprowadziła swoich nowych przyjaciół.
– Już jesteśmy, dziadku! – zawołała radośnie.
Dom rybaka, jak większość we wsi, pomalowany był na biało. Miał okiennice błękitne niczym niebo i cały tonął w kaskadach drobnych, różowych kwiatów bugenwilli. Zamyślony Spyros siedział na ławce i palił ulubioną fajeczkę. Na głos wnuczki odwrócił głowę w stronę nadchodzących dzieci. Jego twarz była ogorzała i brązowa od słońca. Miał na sobie ciemne spodnie i luźną, jasną koszulę z podwiniętymi rękawami.
W czarnej sukni i w czarnej chustce na głowie wyszła z domu babcia Klejto, Helena. Powitała gości, a potem przyniosła baklavę, przepyszne, pachnące ciasto z nadzieniem z miodu, orzechów i cynamonu.
Dzieci usiadły tuż obok Spyrosa przy podłużnym, ogrodowym stole. Mary Jane zrobiła wszystkim zdjęcia, a potem pobiegała do ogrodu fotografować kwitnące drzewka pomarańczowe.
Spyros Dimitrios i jego żona nie znali angielskiego, dlatego wnuczka była ich tłumaczem.
– Dziadek pyta, czy podoba się wam na Krecie? – Klejto zwróciła się do przyjaciół.
– Bardzo! – Bartek pokiwał entuzjastycznie głową, po czym pacnął się otwartą dłonią