Hiszpański książę. Майя Блейк

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hiszpański książę - Майя Блейк страница 3

Hiszpański książę - Майя Блейк

Скачать книгу

DRUGI

      Pod spojrzeniem nieznajomego znajomego Jasmine powinna się była zawstydzić, tymczasem ona czuła przede wszystkim podniecenie. Ledwo tknęła jedzenie i przez cały czas trwania posiłku usiłowała prowadzić lekką rozmowę z Joshem. Wciąż jednak czuła na sobie badawcze spojrzenie księcia.

      Coraz wyraźniej docierało do niej, w jak niebezpiecznym położeniu się znalazła, i nie dosłyszała znaczącego chrząknięcia Josha. Dopiero po chwili dostrzegła księcia Reyesa stojącego tuż obok.

      ‒ Czyżby posiłek pani nie smakował? – Spojrzał znacząco na jej prawie pełny talerz.

      Świadoma obserwujących ją dziesiątek par oczu, zastanawiała się, czy powinna nadal siedzieć, czy też wstać i dygnąć. W końcu postanowiła siedzieć.

      ‒ Jest bardzo smaczny, dziękuję – odparła kulawo.

      ‒ Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? – Spojrzenie, jakim obrzucił Josha, było grzeczne, ale przenikliwe.

      ‒ Jesteśmy tylko rodakami, którzy odnaleźli się przy tym samym stole – wyjaśnił Josh z uśmiechem.

      Goście zaczęli wstawać ze swoich miejsc i rozchodzić się po sali. Jasmine też się podniosła i nieszczęśliwie potknęła.

      Książę Reyes chwycił ją za ramię, chroniąc przed upadkiem.

      Przez chwilę trwali w napiętym milczeniu. Josh zniknął.

      ‒ Jest pani sama? – spytał z odcieniem dezaprobaty.

      ‒ Zapewniono mnie, że Rio jest bezpieczne. Jak na razie, nie zdarzyło się nic, co mogłoby temu zaprzeczyć.

      ‒ Niebezpieczeństwo pojawia się pod najróżniejszą postacią, panno Nichols. Czasem najmniej oczekiwaną. Radziłbym uważać.

      ‒ Dziękuję za radę, Wasza Wysokość, ale naprawdę nic mi nie grozi.

      Nie dodała, że jej nie potrzebuje. Nie zostanie tu na tyle długo, by narazić się na niebezpieczeństwo. Jak tylko osiągnie swój cel, wraca do Londynu.

      Wciąż patrzył na nią w ten niepokojący sposób, aż z dreszczem uświadomiła sobie raz jeszcze, jak trudno będzie wykonać to, co sobie zamierzyła.

      Znów gwałtownie zapragnęła uciec i musiała użyć całej siły woli, by pozostać na miejscu i z pozornym spokojem odwzajemniać jego spojrzenie.

      On jeden miał to, czego tak desperacko potrzebowała. Dlatego nie odrzuci jego troski, tylko ją umiejętnie wykorzysta. Kiedy na szali legło dobro Stephena, wstyd i lęk nie miały znaczenia.

      Kiedy tak rozmyślała, książę Reyes wyciągnął dłoń.

      ‒ Chciałem zaproponować, by jeden z moich ochroniarzy odprowadził panią do hotelu, ale skoro tak… Miło było panią poznać, panno Nichols. – Odwrócił się, a ochroniarze uformowali się za nim w szyk. Jeden trzymał w ręku walizeczkę z traktatem.

      I oto wychodził, unosząc jedyną szansę uratowania Stephena.

      Pospieszyła za nim bez chwili namysłu.

      ‒ Ma pan rację, Wasza Wysokość. Kobieta nie powinna chodzić samotnie po tym dziwnym mieście. Będę bardzo wdzięczna za towarzystwo.

      Zignorowała zaskoczenie najbliżej stojących gości. Po prostu nie mogła pozwolić, by odszedł. Nie po to przebyła tysiące kilometrów. Wystarczy dziesięć minut, a może nawet mniej, jeżeli okaże się wystarczająco szybka. Musi zdobyć traktat, choćby miała odwiedzić księcia w hotelu.

      Na szczęście przystanął, ale zanim przemówił, wpatrywał się w nią długo.

      ‒ Mój kierowca odwiezie panią do hotelu. – Skinął na mężczyznę w ciemnym garniturze.

      Nie tego oczekiwała i nie tego potrzebowała.

      ‒ A może pojadę z panem? – zaproponowała. – Oszczędziłoby to kierowcy jednego kursu. – Starała się, by jej głos nie brzmiał błagalnie.

      Gestem dłoni powstrzymał ochroniarza, który wysunął się przed nią, gotów do interwencji. Znów zapadło pomiędzy nimi ciężkie, nacechowane napięciem milczenie.

      ‒ Chce pani jechać ze mną? Teraz?

      Musiała zachować ostrożność, ale nie mogła się już wycofać. Zbyt wiele miała do stracenia.

      ‒ Tak. Proszę mnie zabrać. Mój hotel jest niedaleko. W podzięce zapraszam pana na drinka. – Własna śmiałość zdumiała ją samą. – Jeżeli nie ma pan nic przeciwko temu – dodała jeszcze.

      ‒ To pani powinna mieć coś przeciwko. Wiele osób odradziłoby pani takie zachowanie.

      Z rozmyślną powolnością przesunęła koniuszkiem języka po wargach.

      ‒ Zapewne, lecz coś mi mówi, że panu mogę zaufać.

      Flirtowanie i erotyczne gierki nigdy nie były jej mocną stroną. Spróbowała ich tylko raz, jeszcze na uczelni, i wszystko skończyło się upokarzającą katastrofą.

      Książę Reyes patrzył na nią ze smutkiem zaprawionym goryczą.

      ‒ To niebezpieczna gra, Jasmine.

      ‒ Tylko podwiezienie do hotelu – odparła skrzekliwie.

      ‒ Może tak, a może nie. – Prześlizgnął się wzrokiem po jej twarzy.

      ‒ Małe pół godziny i zniknę z pańskiego życia. Naprawdę nie ma się czego obawiać.

      ‒ Mam prawo do obaw – powiedział z goryczą. – Klątwa pięknej kobiety zdecydowała o upadku moich przodków.

      Zmusiła się do śmiechu. Piękna kobieta?

      ‒ Udowodnijmy, że to nieprawda, a uwolni się pan od tej klątwy.

      Przechylił głowę na jedną stronę, jakby ważąc jej prośbę, a potem ujął ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Była zbyt zauroczona, by zauważyć zdumione spojrzenia spoza pleców otaczających ich ochroniarzy, a on zdawał się nic z nich nie robić.

      ‒ Intrygujesz mnie, Jasmine Nichols.

      ‒ Czy to źle?

      Cofnął się o krok i najwyraźniej podjął decyzję.

      ‒ Nie jestem pewien, ale pewnie się dowiem. Chodźmy.

      Reyes Navarre odetchnął głęboko.

      Co też mu przyszło do głowy? Od czasów Anaïs nie zachował się tak nierozważnie. Okres beztroskich znajomości na jedną noc zakończył pięć lat temu, kiedy przekonał się na własnej skórze, jak dwulicowe potrafią być kobiety.

      Dziś żałował, że jego ojciec nigdy

Скачать книгу