Hiszpański książę. Майя Блейк
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Hiszpański książę - Майя Блейк страница 5
‒ Nie miałam wakacji od lat, więc wykorzystałam nadarzającą się okazję.
‒ I przypadkiem udało ci się zdobyć zaproszenie na przyjęcie urodzinowe księcia Valderry? – spytał z niedowierzaniem.
‒ Oczywiście, że nie. Firma brokerska, dla której pracuję, od jakiegoś czasu śledziła negocjacje pomiędzy Santo Sierra i Valderrą. Kiedy jeden z moich klientów zaofiarował mi zaproszenie, pomyślałam, że warto się o nich czegoś więcej dowiedzieć.
‒ I dowiedziałaś się?
Pokręciła głową.
‒ Tylko tego, co przekazano prasie, co zresztą, z brokerskiego punktu widzenia, jest bardzo interesujące.
‒ Chciałabyś wiedzieć więcej? – spytał ostro. – Szukasz informacji z pierwszej ręki?
ROZDZIAŁ TRZECI
Z trudem opanowała panikę.
‒ Chciałabym – odparła drżąco. – Ale nie dlatego tu jestem.
Sięgnął po kosmyk jej włosów i zaczął się nim bawić.
‒ Dlaczego więc tu jesteś, Jasmine Nichols? Dlaczego nie pojechałaś prosto do hotelu?
‒ Jest tak, jak powiedziałam. Interesuje mnie traktat. Z tego, czego się dowiedziałam…
‒ Czego się dowiedziałaś i jak? Jesteś szpiegiem?
Zaprzeczyła pospiesznie i kontynuowała z nadzieją, że się nie zaplącze we własnych kłamstwach.
‒ Firma, w której pracuję, tak właśnie funkcjonuje. Zastanawiałam się tylko, czy to, co słyszałam, jest prawdą.
‒ A co słyszałaś?
‒ Że traktat mocno faworyzuje Valderrę… ‒ Na widok jego miny głos jej zamarł.
Nie zdziwiłaby się, gdyby za wścibstwo wypchnął ją za burtę.
‒ Ustępstwa poczyniono przed moim przystąpieniem do negocjacji, więc nie miałem innego wyjścia, jak je zaakceptować. – Nie był z tego zadowolony, raczej zrezygnowany.
Pokiwała głową, a on pogłaskał ją po policzku, a potem powoli przyciągnął do siebie i zaczął się bawić pasmem jej włosów.
‒ Dlaczego mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz?
Wysunęła się z jego objęć, podeszła do relingu i zapatrzyła w ciemną wodę.
Zabrnęła zbyt daleko, a realizacja planu Joaquina musiała pociągnąć za sobą upadek. Jeżeli jednak teraz się wycofa, Stephen zostanie zniszczony, a razem z nim i matka.
Przełknęła łzy i pewnie rozkleiłaby się zupełnie, gdyby nie jego pocałunek. Osuszył łzy, przegonił desperację i przywrócił ją życiu.
Objął ją delikatnie i musnął wargami wrażliwe miejsce za uchem, a potem obrócił do siebie i pocałował.
Gdzieś w głębi świadomości zabrzmiał głos ostrzegający ją przed tym, co się działo. Musi to przerwać…
‒ Mmm – Uświadomiła sobie, że nie wie, jak się do niego zwracać. – Wasza Wysokość… zaczekaj…
Roześmiał się głośno.
‒ Kiedy jesteśmy sami, mów mi Reyes. – Końcówka imienia utonęła w pomruku, kiedy znów zaczął ją całować.
‒ Reyes, zaczekaj, proszę.
Puścił ją, ale nadal trzymał jej dłonie w swoich.
‒ O co chodzi, Jasmine?
Przez jedną, absurdalną chwilę chciała mu wszystko wyznać, jednak ugryzła się w język.
‒ Ja… Chodzi o to, że normalnie się tak nie zachowuję – bąknęła.
Podniósł jej obie dłonie do ust i ucałował kostki.
‒ Rozumiem. A więc tu stawiasz granicę?
‒ Po prostu to wszystko trochę mnie przerasta.
Opuścił ręce i mierzył ją bacznym spojrzeniem. Natychmiast zrozumiała, jak udało mu się wynegocjować niemal nieosiągalny traktat z Valderrą.
‒ I niczego ode mnie nie chcesz?
Tylko ogromna determinacja nie pozwoliła jej opuścić wzroku.
‒ Bardzo bym chciała zobaczyć traktat, ale nie pójdę z tobą do łóżka z tego powodu. – Uświadomiła sobie znaczenie swoich słów i dodała szybko: ‒ To znaczy, wszystko, co się tu dzieje, jest moim wyborem…
Powstrzymał ją, kładąc palec na jej wargach.
‒ Rozumiem. Tylko pamiętaj, że cokolwiek się wydarzy między nami, to będzie tylko dzisiejsza noc. Ale jeżeli zdecydujesz się zostać, będzie to doświadczenie niezapomniane. – Pochylił się i musnął jej wagi swoimi.
Musi to zakończyć. Natychmiast.
‒ Nie mogę. Naprawdę nie mam zwyczaju sypiać z nowo poznanymi mężczyznami.
Cofnęła się i sięgnęła po torebkę. Nie zrobi tego. Znajdzie inny sposób uratowania ojczyma.
Nagle przestało ją obchodzić, po co Joaquin potrzebował kopii traktatu. Ten mężczyzna, który z tak niezwykłą determinacją wynegocjował to trudne porozumienie, nie zasługiwał na podobną podłość z jej strony. Gdyby to zrobiła, już nigdy nie mogłaby spojrzeć sobie w oczy.
Fala ulgi była obezwładniająca.
Przykry był za to widok rozczarowania na twarzy Reyesa. A gdyby jednak z nim została? Z pewnością byłoby to niezwykłe przeżycie.
Nieświadomy jej rozterek, kiwnął głową.
‒ Jak chcesz. Wezwę kierowcę.
Szkoda, pomyślała, ogarnięta poczuciem straty.
‒ Bardzo dziękuję – powiedziała głośno.
Patrzyła, jak podchodzi do interkomu, i rozpaczliwie walczyła ze sobą, by go przed tym nie powstrzymać.
Już miał wcisnąć guzik, kiedy jeszcze odwrócił się do niej.
‒ Rzadko daję się zaskoczyć, ale tobie się udało pokrzyżować mi plany.
‒ Cóż… dzięki. Ale… co cię tak dziwi?
Uśmiechnął się blado.
‒ Pragniesz mnie, ale koniecznie chcesz odejść. Nawet jeżeli tego nie rozumiem,