Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności. Agnieszka Krawczyk

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności - Agnieszka Krawczyk страница

Przyjaciele i rywale Tom 2 Czary codzienności - Agnieszka Krawczyk

Скачать книгу

pg" target="_blank" rel="nofollow" href="#i000000020000.png"/>

      1

      Oszklona ściana pawilonu, który kiedyś był kioskiem o banalnej nazwie „Sklepik pod Bzami”, a teraz mieścił przede wszystkim herbaciarnię „3 Siostry i 3 Koty”, odbijała światło słoneczne pod takim kątem, że wydawała się być lśniącą taflą wody. Daniela Strzegoń wyszła przed sklep i przyglądała mu się z dumą. Tak jak obiecał ojciec, kiosk przebudowano w ten sposób, że zmienił się w coś w rodzaju oranżerii czy ogrodu zimowego. Szklaną powierzchnię można było przy tym rozsuwać, tworząc bardzo wygodne patio.

      Minęło już kilka dni od zakończenia wszystkich prac. Przy pomocy sąsiadki, Julii Kovacs, Daniela sprawiła, że było tu po prostu pięknie. Patio kusiło zachwycającymi kolorowymi meblami wypożyczonymi wspaniałomyślnie przez Julię, która zajmowała się renowacją starych, nieciekawych gratów. W iście czarodziejski sposób zmieniała je w barwne i przykuwające wzrok szalone obiekty. Fotele, wyściełane krzesła i otomany w papuzich kolorach cieszyły oczy i zachęcały, żeby wejść do środka. Siostry serwowały na razie głównie kawę i herbatę, nieśmiało wprowadzając domowe wypieki, w przygotowywaniu których Daniela nie miała sobie równych.

      Praktycznie od pierwszego dnia zadomowiła się tu grupa stałych klientów. Najwierniejszym był oczywiście doktor Jerzy Wilk, który po zakończeniu ordynowania w swej lecznicy weterynaryjnej uwielbiał wpadać na herbatę i kruche ciasteczka z malinami, ale coraz liczniej przychodziły też wczasowiczki z pobliskich pensjonatów. Jak wszyscy, potrzebowały wyrwać się wieczorem na kawkę i plotki, a wreszcie na mapie Zmysłowa pojawiło się idealne do tego miejsce – urocze i niedrogie. W godzinach południowych tłoczyli się tu turyści schodzący właśnie z Lisiej Góry, spragnieni lemoniady i kanapek. Rozsiadali się w ogródku, przy stolikach wykonanych przez Julię z dużych szpul po kablach telefonicznych, przykrytych szklanymi blatami. Wokół bębna, na którym kiedyś okręcano kabel, Julia wygospodarowała niezwykle wygodną półkę na stare książki z dawnego kiosku. Po rozbudowie antykwariat zyskał zresztą dużo więcej miejsca, rozprzestrzeniając się po całym pawilonie. Powieści zajmowały wielki drewniany regał w starym sklepiku, ale też w części ogrodu zimowego i właśnie w ogródku, gdzie stały na półkach stolików.

      Klientów przyciągało oryginalne wnętrze, niezwykły zapach ziół i kwiatów na patio, znakomita kuchnia Danieli, ale też cudowne obrazy Ady Bielskiej wystawione w środku. Po pewnych wahaniach Agata postanowiła udostępnić część prac swej matki i pokazywać je właśnie w kiosku. Już nie tylko cztery obrazy z bzami, ale i pole maków oraz odfruwające z wiatrem koszyki dmuchawców cieszyły oko publiczności.

      – Powinna pani wydrukować pocztówki z reprodukcjami tych obrazów, świetnie by się sprzedały – podsunęła jej pomysł jedna z wczasowiczek, która przychodziła tu codziennie z kilkuletnią wnuczką i od pewnego czasu namawiała Agatę usilnie, by sprzedała jej pejzaż z makami.

      Nie. Agata nie zamierzała pozbywać się ani jednego obrazu swej matki. Uważała je przede wszystkim za własność swej młodszej siostry, Tosi, której opiekunką została po śmierci rodzicielki. Była to skomplikowana i tajemnicza sprawa – Niemirska prawie nie znała Ady, matka opuściła ją we wczesnym dzieciństwie. Ojciec ułożył sobie życie na nowo, znalazł miłość swego życia – Teresę, a wkrótce urodziła się Daniela, przyrodnia siostra Agaty. Niemirska przez całe dorosłe życie nie miała kontaktu ze swoją biologiczną matką, aż niespodziewanie ze Zmysłowa zatelefonował doktor Jerzy Wilk, by poinformować ją, że Ada zmarła. O tym, że zostawiła dziewięcioletnią córkę, drugą przyrodnią siostrę Agaty, bał się powiedzieć, co sprawiło, że młoda kobieta, przyjechawszy, przeżyła szok. Jednak nawet trudne sprawy mają to do siebie, że układają się same, wystarczy dać im czas. Agata i Daniela pokochały Zmysłowo, kiosk z gazetami i pamiątkami, który prowadziła Ada, a już najbardziej – młodszą siostrę. Przeżyły autentyczną fascynację pracami malarskimi Ady, która była artystką wyjątkową i unikalną. Ich życie mocno się skomplikowało, choć jednocześnie stało się bardzo piękne. No i przyniosło kolejne tajemnice…

      O tym wszystkim dumała Niemirska, spoglądając na wyświetlacz swego telefonu. Filip, jej narzeczony (Może powinnam mówić „były narzeczony” – pomyślała sobie), dzwonił już kilka razy, a ona konsekwentnie nie odbierała. Była na niego wściekła. I na siebie też. Chyba nawet na siebie bardziej, bo dała się zwieść i oszukać jak dziecko. Pochłonięta problemami, jakie zastała w Zmysłowie, opieką nad odnalezioną siostrą i poszukiwaniem jej tajemniczego ojca, zaniedbała swoje osobiste sprawy. Tylko czy na pewno „zaniedbała”? Symptomy tego, że coś się nie układa, były widoczne już dużo, dużo wcześniej, nawet wówczas, gdy Agacie jeszcze nie śniło się o wyjeździe i wszystkim tym, co się później stało.

      Niby byli ze sobą, a jednak ktoś wszedł między nich – dawna dziewczyna, „ta trzecia”, Magda, która po powrocie z zagranicy odnalazła się u boku Filipa i z każdym dniem coraz bardziej się rozpychała, wyrzucając Agatę na margines tego związku. Zaczęło się na pozór niewinnie – Magdalenie trzeba było pomóc w przeprowadzce czy instalowaniu się na nowym miejscu. Była samotna, w depresji, bez pracy. Zawsze w takiej sytuacji znajdzie się rycerz na białym koniu, który chętnie pocieszy, doradzi, pomoże. Tylko dlaczego to musiał być jej Filip? Czemu była taka ślepa i nie powstrzymała lawiny wydarzeń, kiedy jeszcze było to możliwe? Przecież mogła jasno się temu przeciwstawić. „Ja albo ona” – wiedziała doskonale, że mężczyźni tacy jak Filip nie lubią konfrontacji. Trzeba było tak zrobić. Spojrzeć prawdzie w oczy. Tyle że ona wolała nie wiedzieć.

      Oszukiwała się, żyła iluzjami, nie dopuszczała do siebie pewnych – teraz to widziała – nazbyt oczywistych sygnałów. Filip nie miał czasu, unikał rozmów, było mu na rękę, że Agata jest w Zmysłowie, nie chciał jej odwiedzać. Tak, zawsze potrafił się dobrze wytłumaczyć: zmiana prezesa spółki, w której oboje pracowali, wymusiła inne plany, był zajęty nawet w weekendy. Zmysłowo nie leżało jednak na końcu świata i przy niewielkiej dozie dobrych chęci można tu było przyjechać choćby na jedno popołudnie.

      Agata uświadomiła sobie, że właściwie było jej wygodniej tak się łudzić, nie pozwalać, by pewne fakty dotarły do jej świadomości. Nie miała siły ani ochoty się z nimi mierzyć. Podskórnie czuła, że coś jest nie tak, ale wolała się nad tym nie zastanawiać. Tak, właśnie tutaj leżało rozwiązanie tego problemu. On tkwił w niej samej – nie chciała przejrzeć na oczy. Czy robiła tak dlatego, że była słaba i bezwolna, czy też zmęczyła ją po prostu cała ta sytuacja?

      Teresa, jej „przyrodnia matka” – jak ją nazywała, bo nie lubiła słowa „macocha” – powiedziała kiedyś, że Filip to niewygodny balast. Układ z nim jest dla Agaty niekomfortowy, ale ona nie potrafi się z niego wyplątać, ponieważ się boi. Niemirską bardzo zabolały te słowa, ale gdy pomyślała nad nimi uczciwie, musiała przyznać, że Teresa się nie myliła. Agata całe lata tkwiła w niewygodnych sytuacjach, nie mogąc się z nich wywikłać, nie stawiając na swoim, bo wydawało się jej, że w ten sposób unika gorszych kłopotów. Pierwszą próbą stawienia czoła przeciwnościom była walka o bezpłatny urlop, którego potrzebowała, by zająć się Tosią i kioskiem w Zmysłowie. Praktycznie od razu gdy poznała swą młodszą siostrę, wiedziała, że życie dziewczynki musi dalej toczyć się w miejscu, które ta dobrze znała i kochała. Tam, gdzie wciąż były obecne wspomnienia o matce, cały ten kruchy i piękny dziecięcy świat. Zabranie jej gdzieś indziej po prostu nie wchodziło w grę. Oczywiste stało się, że wobec tego i Agata musi pozostać w Zmysłowie. Wspierała ją w tym pomyśle druga siostra przyrodnia, Daniela, która właśnie kończyła studia i znalazła się na rozdrożu: związać swą karierę zawodową z wielkim światem unijnej dyplomacji lub znaleźć jakąś inną receptę na życie.

      – Co się tak zamyśliłaś? – zapytała Agatę siostra, która dumnym okiem właścicielki ogarnęła już kiosk i jego okolicę, sprawdziła, czy wszystko jest w porządku, przetarła szklane blaty na stolikach i właśnie weszła do środka, by zobaczyć, jak wygląda sprawa ze stanem zaopatrzenia. Agata oparła głowę na dłoniach i zapatrzyła się przez oszkloną ścianę na ulicę. Gdzieś w oddali szemrała

Скачать книгу