Szeregowiec. Adrian K. Antosik
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Szeregowiec - Adrian K. Antosik страница 3
– Powiedz mi, kim jest Hera?
– Ona jest najstarszą Odwieczną. Pomysł odrodzenia ludzkiej rasy był jej. To dzięki niej się tutaj znalazłeś. To również ona odnalazła mnie i uratowała. Ziemia i Księżyc należą do niej.
– Byłaś na Ziemi?
– Jeszcze nie. Śpijmy, miałeś dziś wiele przeżyć, a jeszcze jest wcześnie…
Spojrzałem w biały sufit nade mną, łza popłynęła mi po policzku. Wciąż targały mną sprzeczne uczucia. „Czy to możliwe, że wszystko to jest prawdą – zastanawiałem się w myślach – czy może jestem w domu bez klamek i ludzie w białych kitlach leczą mnie po ciężkiej traumie jaką przeżyłem po przymusowym „wypoczynku u terrorystów”. Zamknąłem powieki. Usnąłem…
Pierwszy Dzień Nowej Ery
Gdy się obudziłem, leżałem sam w łóżku. Podniosłem delikatnie głowę i uświadomiłem sobie, że wszystko to, co wczoraj przeżyłem nie było snem. Dostrzegłem również małe zmiany w moim pokoju. Pierwsze, co zobaczyłem, to stojące przy przeciwległej ścianie biurko z wygodnym fotelem, w którym siedziała Lucze ubrana w swoją nieskazitelnie białą szatę. Zerknąłem w prawą stronę. W ścianie zauważyłem drzwi wyraźnie odznaczające się w całej konstrukcji pomieszczenia. Obok nich stała szafa i regały. Podniosłem się z łóżka. Dojrzałem szare ubranie leżące na szafce nocnej, której również nie pamiętałem z wczorajszego dnia. Ubrałem się w nie. Było miękkie, nie krępowało ruchów a jednocześnie wydawało się solidne. Gdy odwróciłem się w stronę dziewczyny, ta wpatrywała się we mnie z uśmiechem. Delikatny dreszcz przeszedł mi po plecach na widok jej czarnych oczu, jednak zaraz uśmiechnąłem się serdecznie mając nadzieję, że dziewczyna niczego nie dostrzegła.
– Dzień dobry – powiedziałem.
– Dzień dobry – odparła. – Zobacz, co Hera ci wstawiła.
Podszedłem do niej i zerknąłem na biurko, na którym spoczywała bezprzewodowa klawiatura od komputera, posiadająca z prawej strony płaski pulpit wielkości dłoni.
– Super, dostałem klawiaturę.
– Nie wygłupiaj się – skwitowała – połóż rękę tutaj.
Wskazała płaski prostokąt pulpitu. Z delikatnym wahaniem dotknąłem go. Coś pod moją ręką błysnęło. Na ścianie przed biurkiem pojawił się ekran, choć ze smutkiem stwierdziłem, że w wielkości jednej czwartej tego, który włączyła Hera. Na oko miał czterdzieści cali. Wyskoczyło na nim wielkie L, które zaraz ustąpiło miejsca wielkiej mapie wszechświata.
– Co to?
– To program umożliwiający połączenie się z każdą żywą osobą we wszechświecie, nie jest ich zbyt dużo. Aktualnie jesteś na stronie głównej, można tu znaleźć informacje o każdej planecie, satelicie, układzie słonecznym, liczbie ich mieszkańców, ukształtowaniu terenu, gatunkach fauny i flory zamieszkujących te planety, które podpisały Traktat Ludzkości. Jak na razie do wyboru mamy jedynie Ziemię oraz jej księżyc.
– No to widzę, że można poszaleć.
Na tą ironiczną uwagę dziewczyna zmarszczyła nosek jednak puściła ją mimo uszu.
– Planety możesz wyszukiwać ręcznie albo wciskając ESC i wpisując ich nazwę. Jest tutaj również opcja z własnym profilem, listą kontaktów oraz wieloma innymi funkcjami, które można używać. Wpisując swoje imię i nazwisko zamiast planety możesz dostać się na swój profil, jego edycja jest możliwa po przednim skanie prawej dłoni. To coś jak połączenie poczty elektronicznej wraz z wszelkimi komunikatorami społecznościowymi i zwykłą stroną internetową. Spróbuj wejść na swój profil.
Posłusznie zrobiłem to o co mnie prosiła. Już po chwili zobaczyłem swoje zdjęcie wraz z kilkoma podstawowymi informacjami o mnie. W dolnym rogu ekranu żarzyła się na czerwono miniaturka czyjegoś zdjęcia. Kliknąłem na nią. Nagle na połowie ekranu pojawiło się zdjęcie Lucze, a tuż obok niej „Czy chcesz przyjąć od tej osoby zaproszenie?”. Kliknąłem „Tak” i po chwili miniaturka zdjęcia widniała pod pozycją „Ostatnio dodani”. Dziewczyna zaśmiała się wesoło.
– Świetne, co nie?
Rzeczywiście była to naprawdę bajerancka rzecz. Po chwili zastanowienia odszukałem profil Hery, niestety oprócz kilku podstawowych wiadomości o niej, które już znałem nie znalazłem tam nic ciekawego. Szybko cofnąłem się do wyszukiwania. Następnie wpisałem Księżyc niestety oprócz nazwy oraz dużego satelitarnego zdjęcia wszystkie zakładki dotyczące tego miejsca głosiły „w budowie”. Niewiele myśląc powtórzyłem całą procedurę z Ziemią, ale jej strona była identyczna do strony Księżyca. Z dezaprobatą kliknąłem kilkakrotnie ESC. Wróciłem do głównej strony wszechświata i nagle wyświetliła się nowa strona. Były tam poukładane alfabetycznie po lewej stronie hasła takie jak rozrywka, wszechświat, planety, księżyce, ludzie. Dodatkowo na środku ekranu pojawił się napis „W Systemie”, a zaraz pod nim były trzy podświetlone na niebiesko kategorie: planety, księżyce, ludzie. Przy każdej z nich w nawiasach napisane liczby, przy dwóch pierwszych jedynki a przy ostatniej trójka.
– Chyba coś zepsułem – powiedziałem z przekąsem.
– Nie, wydaje mi się, że właśnie jesteśmy na prawdziwej głównej stronie. Choć nie byłam tutaj jeszcze.
Na dźwięk pukania do drzwi aż podskoczyłem. Jak na znak odwróciliśmy się w ich stronę. Ku mojemu zaskoczeniu pojawił się na ich framudze mały ekranik i zobaczyłem niebieską twarz Hery.
– Czy ona nas widzi? – spytałem półgłosem.
– Ani nas nie widzi, ani nie słyszy – odparła z widocznym rozbawieniem Lucze – ale wie, że tu jesteśmy, więc wypadałoby otworzyć. Na prawo od drzwi masz taką czarną płytkę przymocowaną do ściany. Przyłóż tam dłoń.
Zrobiłem tak jak mi poradziła. Po chwili śluza otworzyła się z sykiem. Odwieczna podniosła na mnie swoje niesamowite oczy i uśmiechnęła się.
– Mogę wejść?
– Oczywiście, proszę – odparłem wpuszczając ją do środka.
– Ja muszę uciekać – powiedziała Lucze – do zobaczenia później.
Nim śluza zamknęła się dziewczyna wyszła z pomieszczenia.
– Jak ci się podoba twój pokój? W miarę wygodnie urządzony?
– Bardzo.
Kobieta zerknęła na monitor i uśmiechnęła się.
– Widzę, że Lucze wprowadziła cię w tajniki naszego Systemu?
– I tak i nie – mówiąc to uśmiechnąłem się do niej – niechcący wyszedłem poza mapę wszechświata i znalazłem się na tej stronie. A ona ją pierwszy raz w życiu widziała.
– Nie dziwię się,