Pięćdziesiąt twarzy Greya. Э. Л. Джеймс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pięćdziesiąt twarzy Greya - Э. Л. Джеймс страница 31
Niedotrzymanie któregoś z warunków wymienionych powyżej będzie skutkować natychmiastowym wymierzeniem kary, której charakter zostanie określony przez Pana.
O cholera.
– Granice bezwzględne? – pytam.
– Tak. Czego nie zrobisz ty, czego nie zrobię ja, musimy to określić w naszej umowie.
– Nie jestem pewna w kwestii przyjmowania pieniędzy na ubrania. Wydaje mi się to niewłaściwe. – Zażenowana poprawiam się na krześle, a przez moją głowę przemyka słowo „dziwka”.
– Chcę nie szczędzić ci pieniędzy, pozwól, abym ci kupił jakieś stroje. Możliwe, że będziesz mi towarzyszyć podczas różnych wyjść i chcę, abyś dobrze wtedy wyglądała. Jestem przekonany, że twoja pensja, kiedy już znajdziesz pracę, nie wystarczy na tego rodzaju stroje, w jakich chciałbym cię widzieć.
– Nie muszę ich nosić, kiedy nie jestem z tobą?
– Nie.
– W porządku. – Potraktuję je jako uniform. – Nie chcę ćwiczyć cztery razy w tygodniu.
– Anastasio, musisz być gibka, silna i wysportowana. Zaufaj mi, przydadzą ci się te ćwiczenia.
– Ale nie cztery razy w tygodniu. Co powiesz na trzy?
– Chcę cztery razy.
– Sądziłam, że to negocjacje?
Zaciska usta.
– Okej, panno Steele, kolejna celna uwaga. Co powiesz na trzy razy w tygodniu po godzinie i raz w tygodniu pół godziny?
– Trzy dni, trzy godziny. Mam przeczucie, że kiedy tu będę, już ty mi zapewnisz odpowiednią porcję ćwiczeń.
Uśmiecha się szelmowsko i mam wrażenie, że w jego spojrzeniu pojawia się ulga.
– Owszem. No dobrze, zgadzam się. Jesteś pewna, że nie chcesz odbyć stażu w mojej firmie? Niezła z ciebie negocjatorka.
– Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. – Przebiegam wzrokiem po zasadach. Woskowanie! Woskowanie czego? Wszystkiego? Uuu.
– No dobrze, granice. Oto moje. – Wręcza mi kolejną kartkę.
Granice bezwzględne
Żadnych czynów z udziałem ognia
Żadnych czynów z udziałem oddawania moczu, defekacji ani ich produktów
Żadnych czynów z udziałem igieł, noży czy krwi
Żadnych czynów z udziałem narzędzi ginekologicznych
Żadnych czynów z udziałem dzieci bądź zwierząt
Żadnych czynów, które pozostawią na skórze trwałe ślady
Żadnych czynów wiążących się z kontrolą oddechu
Uch. On to musi wszystko spisać! Oczywiście – to się wydaje bardzo rozsądne i szczerze mówiąc, niezbędne… Chyba nikt zdrowy psychicznie nie miałby ochoty na te wszystkie rzeczy? Mimo wszystko robi mi się niedobrze.
– Chciałabyś coś dodać? – pyta grzecznie Christian.
Kuźwa. Nie mam pojęcia. Kompletnie mnie zatkało.
Patrzy na mnie i marszczy brwi.
– Jest coś, czego nie zrobisz?
– Nie wiem.
– Jak to nie wiesz?
Wiercę się na krześle i przygryzam wargę.
– Nigdy nic takiego nie robiłam.
– Cóż, a kiedy uprawiałaś seks, spotkałaś się z czymś, na co nie miałaś ochoty?
Po raz pierwszy od naprawdę dawna oblewam się rumieńcem.
– Możesz mi powiedzieć, Anastasio. Musimy być wobec siebie szczerzy, inaczej to się nie uda.
Wbijam wzrok w splecione dłonie.
– Mów.
– Cóż… jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu, więc nie wiem – odpowiadam cicho. Zerkam na niego. Wpatruje się we mnie znieruchomiały i pobladły.
– Nigdy? – pyta szeptem. Kręcę głową. – Jesteś dziewicą? – pyta zduszonym głosem. Kiwam głową, ponownie się rumieniąc. Christian zamyka oczy i wygląda tak, jakby liczył do dziesięciu. Kiedy je otwiera, piorunuje mnie wzrokiem. – Czemu mi tego, kurwa, nie powiedziałaś? – warczy.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Christian przeczesuje włosy palcami obu dłoni i w tę i z powrotem przemierza gabinet. Obie dłonie oznaczają podwójną irytację. Jego zwykle żelazne opanowanie lekko się zachwiało.
– Nie rozumiem, dlaczego mi nie powiedziałaś – gani mnie.
– Do tej pory ten temat nie wypłynął. Nie mam w zwyczaju ujawniać swojej seksualnej przeszłości każdej nowo poznanej osobie. Chodzi o to, że prawie się nie znamy. – Wpatruję się w swoje dłonie. Dlaczego czuję się winna? Dlaczego on tak się wścieka? Zerkam na niego.
– No cóż, ty wiesz teraz o mnie znacznie więcej – rzuca, zaciskając usta. – Wiedziałem, że jesteś niedoświadczona, ale żeby dziewica! – Wymawia to słowo, jakby było naprawdę sprośne. – Do diabła, Ana, właśnie ci pokazałem… – warczy. – Niech Bóg mi wybaczy. Czy ktoś cię wcześniej całował, poza mną?
– Oczywiście. – Staram się wyglądać na jak najbardziej urażoną. No dobra, może dwa razy.
– Żaden przystojny młodzieniec nie zwalił cię z nóg? Po prostu nie rozumiem. Masz dwadzieścia jeden lat, prawie dwadzieścia dwa. Jesteś piękna. – Znów przeczesuje włosy.
Piękna. Rumienię się z zadowolenia. Christian Grey uważa, że jestem piękna. Splatam palce i wpatruję się w nie intensywnie, starając się ukryć niemądry uśmiech. „Może jest krótkowidzem” – moja podświadomość wystawiła swą somnambuliczną głowę. Gdzie się podziewała, kiedy jej potrzebowałam?
– I poważnie rozważasz, co chcę zrobić, gdy tymczasem nie masz żadnego doświadczenia. – Ściąga brwi tak bardzo,