Nowe oblicze Greya. E L James
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 11
O rety. To brzmi tak podniecająco. Mój oddech jest zbyt głośny. Kuźwa, jeszcze nic się nie dzieje, a ja już ciężko dyszę. Dobrze, że poślubiłam tego akurat mężczyznę, w przeciwnym razie coś takiego byłoby krępujące. Moje spojrzenie biegnie ku dowodowi jego podniecenia.
– Dobrze – mówię cichutko.
– Wybierz jakieś słowo, Ano.
Och…
– Hasło bezpieczeństwa – dodaje miękko.
– Lizak.
– Lizak? – pyta z rozbawieniem.
– Tak.
Uśmiecha się szeroko i odsuwa, by na mnie spojrzeć.
– Interesujący wybór. Unieś ręce.
Robię, co mi każe, a Christian chwyta za skraj mojej sukienki, zdejmuje mi ją przez głowę i rzuca na podłogę. Wyciąga rękę, a ja oddaję mu kajdanki. Kładzie oba komplety na stoliku nocnym, obok przepaski na oczy, i ściąga z łóżka narzutę.
– Odwróć się.
Odwracam, a on rozwiązuje mi górę od stroju kąpielowego i rzuca na sukienkę.
– Jutro przykleję to do twoich piersi – burczy i zdejmuje gumkę, rozpuszczając mi włosy. Zbiera je w dłoń i pociąga lekko, tak że robię krok do tyłu w jego stronę. Dotykając jego klatki piersiowej. Dotykając wzwodu. Wciągam głośno powietrze, kiedy przechyla mi głowę na bok i całuje w szyję. – Byłaś bardzo nieposłuszna – mruczy mi do ucha, a moje ciało przeszywają rozkoszne dreszcze.
– Tak – szepczę.
– Hmm. I co my z tym zrobimy?
– Nauczymy się z tym żyć.
Jego delikatne, niespieszne pocałunki doprowadzają mnie do szaleństwa. Christian uśmiecha się.
– Ach, pani Grey. Niepoprawna z pani optymistka.
Prostuje się. Starannie dzieli moje włosy na trzy części, splata je powoli w warkocz i zakłada gumkę. Pociąga za niego lekko i nachyla się do mego ucha.
– Mam zamiar dać ci nauczkę – mruczy.
Nagle chwyta mnie w talii, siada na łóżku i przekłada mnie przez kolano tak, że czuję na brzuchu twardy wzwód. Daje mi jednego klapsa. Mocnego. Wydaję okrzyk i chwilę później leżę na łóżku, a on wbija we mnie gorące spojrzenie. Chyba zaraz eksploduję.
– Wiesz, jaka jesteś piękna? – Przesuwa opuszkami palców w górę mego uda, a ja czuję mrowienie… wszędzie. Nie odrywając wzroku od mojej twarzy, wstaje z łóżka i bierze ze stolika obie pary kajdanków. Chwyta mnie za lewą nogę i zakłada mi jedne na kostkę.
Och!
Unosi prawą nogę, powtarza czynność, a ja mam teraz kajdanki przy obu kostkach. Nadal nie wiem, do czego zamierza je przypiąć.
– Usiądź – nakazuje, ja zaś natychmiast spełniam jego polecenie. – Teraz podkul kolana pod brodę.
Mrugam powiekami, po czym robię, co mi każe. Obejmuję nogi rękami. Christian nachyla się, unosi mi brodę i składa na ustach mokry pocałunek, po czym zasłania mi oczy przepaską. Nic nie widzę; słyszę jedynie swój przyspieszony oddech i wodę uderzającą o burty kołyszącego się lekko jachtu.
O rety. Jestem taka podniecona… a to dopiero wstęp.
– Jak brzmi hasło bezpieczeństwa, Anastasio?
– Lizak.
– Dobrze. – Bierze moją lewą rękę, zakłada kajdanki na nadgarstek, po czym to samo robi z prawą. Lewą dłoń mam przytwierdzoną do lewej kostki, prawą do prawej. Nie jestem w stanie wyprostować nóg. O kurwa. – A teraz – mówi Christian bez tchu – zamierzam pieprzyć cię tak, aż będziesz krzyczeć.
Co takiego? Z moich płuc ucieka całe powietrze.
Łapie mnie za pięty i popycha tak, że opadam na łóżko. Nie mam wyboru, nogi muszę trzymać zgięte. Kajdanki zaciskają się, gdy za nie pociągam. Christian ma rację… wbijają się w ciało, zadając niemal ból… Dziwnie się czuję, taka skrępowana i bezradna, w dodatku na jachcie. Rozsuwa mi stopy, a ja jęczę.
Całuje wewnętrzną część mego uda. Mam ochotę wić się pod nim, lecz nie mogę. Nie jestem w stanie się zaprzeć, aby unieść biodra. Stopy mam w powietrzu. Nie mogę się ruszyć.
– Będziesz musiała chłonąć całą przyjemność, Anastasio. Nie ruszając się – mruczy, pochylając się nade mną. Pociąga za sznurki po obu stronach dołu od bikini i chwilę później skrawki materiału opadają na bok. Jestem teraz naga, zdana na jego łaskę. Całuje mój brzuch, zahaczając zębami o pępek.
– Ach – wzdycham. To będzie trudne… Nie miałam pojęcia, że aż tak. Usta Christiana przesuwają się w górę, w stronę piersi.
– Ćśś… – mruczy uspokajająco. – Jesteś taka śliczna, Ano.
Jęczę, przepełniona frustracją. W normalnych okolicznościach unosiłabym już biodra, odpowiadając na jego dotyk własnym rytmem, ale teraz nie jestem się w stanie ruszyć. Pociągam za kajdanki. Chłodny metal wbija mi się w skórę.
– Aaa! – wołam. Tak naprawdę mam wszystko gdzieś.
– Doprowadzasz mnie do szaleństwa – szepcze. – Więc mam zamiar doprowadzić do szaleństwa ciebie.
Wisi teraz nade mną, opierając ciężar na łokciach, i uwagę kieruje na piersi. Przygryza, ssie, skręca brodawki palcami, nie przerywając ani na chwilę. To nie do wytrzymania. Och. Błagam. Napiera na mnie twardym członkiem.
– Christianie – jęczę błagalnie i wyczuwam na skórze jego triumfujący uśmiech.
– Mam sprawić, abyś doszła w taki sposób? – mruczy z ustami przy brodawce, od czego ta staje się jeszcze twardsza. – Wiesz, że to potrafię. – Ssie mocno, a ja wydaję okrzyk; rozkoszne dreszcze przenikają bezpośrednio do krocza. Pociągam bezradnie za nadgarstki, bez reszty ogarnięta tym doznaniem.
– Tak – jęczę.
– Och, maleńka, to byłoby zbyt proste.
– Och… błagam.
– Ćśś.
Jego zęby zahaczają mi o brodę, gdy usta wędrują ku moim. Głośno wciągam powietrze. Całuje mnie. Zwinny język wślizguje się do mych ust, smakując, badając, dominując, ale mój przyjmuje wyzwanie i oplata się wokół