Nowe oblicze Greya. E L James
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 36
– Wytycznymi?
– Chciałaś ostro.
Uśmiecham się szeroko.
– Tak. Chyba ci się udało…
Unosi brwi i odpowiada równie szerokim uśmiechem.
– Niezwykle miło mi to słyszeć. Wyglądasz w tej chwili na porządnie zerżniętą. – Długimi palcami lekko dotyka mojego policzka.
– To chyba słusznie – mruczę.
Pochyla głowę i całuje mnie czule. Usta ma delikatne i ciepłe.
– Nigdy mnie nie rozczarowujesz. – Podnosi głowę. – Jak się czujesz? – W jego głosie słychać troskę.
– Dobrze. – Moje policzki robią się czerwone. – Porządnie zerżnięta. – Uśmiecham się nieśmiało.
– Ależ pani Grey, cóż za język. – Christian udaje oburzenie.
– To dlatego, że poślubiłam bardzo niegrzecznego chłopca, panie Grey.
Jego uśmiech jest zaraźliwy.
– Cieszę się, że go poślubiłaś. – Delikatnie unosi do ust końcówkę warkocza i całuje go nabożnie. Oczy mu płoną miłością. O rety… czy ja w ogóle miałam okazję mu się oprzeć?
Sięgam po jego lewą dłoń i składam pocałunek na obrączce, zwyczajnym platynowym krążku, takim jak mój.
– Mój – szepczę.
– Twój – odpowiada. Mocno mnie obejmuje i wtula nos w moje włosy. – Naszykować ci kąpiel?
– Hmm. Tylko jeśli się do mnie przyłączysz.
– Nie ma sprawy.
Wstaje i stawia mnie na podłodze. Nadal ma na sobie dżinsy.
– Czy włożysz kiedyś te swoje… eee… inne dżinsy?
Marszczy brwi.
– Inne dżinsy?
– Te, które wkładałeś tutaj.
– Tamte? – Mruga z zaskoczeniem.
– Wyglądasz w nich podniecająco.
– Czyżby?
– Aha… Bardzo podniecająco.
Uśmiecha się nieśmiało.
– Cóż, dla pani, pani Grey, może to zrobię.
Nachyla się i całuje mnie w usta, po czym bierze ze stołu miseczkę, w której leży zatyczka, tubka lubrykantu, przepaska na oczy i moje majtki.
– Kto myje te zabawki? – pytam, podchodząc za nim do komody.
Marszczy brwi, jakby nie rozumiał pytania.
– Ja. Pani Jones.
– Co takiego?
Kiwa głową, rozbawiony i chyba zażenowany. Wyłącza muzykę.
– Cóż… eee…
– Robiły to twoje uległe? – kończę za niego.
Wzrusza przepraszająco ramionami.
– Proszę.
Podaje mi swoją koszulę, a ja ją wkładam. Otula mnie jego zapach. Christian zostawia miseczkę na komodzie, bierze mnie za rękę, otwiera drzwi, po czym prowadzi na dół. Idę za nim potulnie.
Niepokój, fatalny nastrój, ekscytacja, strach – wszystko minęło. Jestem odprężona – nasycona i spokojna. Gdy wchodzimy do łazienki, ziewam głośno i się przeciągam… dla odmiany czując się swobodnie z samą sobą.
– Co się stało? – pyta Christian, odkręcając wodę.
Kręcę głową.
– Powiedz – prosi. Wlewa do wanny kilka kropli olejku jaśminowego, napełniając łazienkę słodkim, zmysłowym zapachem.
Oblewam się rumieńcem.
– Po prostu czuję się lepiej.
Uśmiecha się.
– Tak, ostatnio była pani w dziwnym nastroju, pani Grey. – Prostuje się i bierze mnie w ramiona. – Wiem, że przejmujesz się tymi ostatnimi wydarzeniami. Przykro mi, że cię w to wplątałem. Nie wiem, czy to vendetta, były pracownik czy rywal z branży. Gdyby miało ci się coś stać z mojego powodu… – Jego głos przechodzi w udręczony szept.
Mocno go obejmuję.
– A jeśli coś stanie się tobie, Christianie? – wypowiadam na głos swoje obawy.
– Przedyskutujemy to jeszcze. A teraz zrzucaj koszulę i wskakuj do wanny.
– Nie powinieneś porozmawiać z Sawyerem?
– Może zaczekać. – Zaciska usta, a mnie nagle się robi żal Sawyera. Czym sobie zasłużył na taką niełaskę?
Christian pomaga mi zdjąć koszulę, a gdy odwracam się przodem do niego, marszczy brwi. Na piersiach mam jeszcze blade siniaki po malinkach, które mi zafundował podczas podróży poślubnej, ale uznaję, że nie będę się z nim z tego powodu droczyć.
– Ciekawe, czy Ryan dogonił dodge’a.
– Dowiemy się tego po kąpieli. Wskakuj.
Przytrzymuje mnie za rękę, a ja wchodzę do gorącej, pachnącej wody i siadam niepewnie.
– Au. – Skórę pośladków mam wrażliwą i gorąca woda ją podrażnia.
– Spokojnie, mała – mówi Christian.
Nieprzyjemne uczucie po chwili zupełnie mija.
Christian rozbiera się i siada w wannie za mną, po czym przyciąga mnie do klatki piersiowej. Moszczę się między jego nogami i tak leżymy zadowoleni w gorącej wodzie. Przebiegam palcami po jego nogach, a on bierze do ręki mój warkocz i obraca go między palcami.
– Musimy omówić plany dotyczące nowego domu. Dziś wieczorem?
– Jasne.
Przed moimi oczami znowu pojawia się tamta kobieta. Moja podświadomość unosi głowę znad trzeciego tomu Dzieł zebranych Karola Dickensa i mierzy mnie groźnym wzrokiem. Wyjątkowo się z nią zgadzam. Wzdycham. Dobrze, że chociaż projekty Gii Matteo są naprawdę rewelacyjne.
– Muszę